Katolickie podstawówki nie chcą uczyć swych podopiecznych przy pomocy darmowego, rządowego podręcznika. Według dyrektorów szkół i nauczycieli „Nasz Elementarz” pokazuje świat bez jakichkolwiek wartości, nie mówiąc już o wartościach chrześcijańskich.
Doświadczyliśmy już prawdziwych intencji twórców elementarza – w jednej z lekcji dzieci miały czytać o ubieraniu choinki, obdarowywaniu się prezentami, ale ani słowem nie wspomniano o tym, że są to zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem. Zmieniono to dopiero po ostrych protestach rodziców.
Wesprzyj nas już teraz!
– Często podkreślam za ks. kard. Zenonem Grocholewskim, prefektem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej, że „w szkołach kształci się dziś robota intelektualnego, pomija się świat wartości”. A szkoła katolicka musi być ubrana w świat wartości – powiedział „Naszemu Dziennikowi” ks. Mariusz Oryl, dyrektor Niepublicznego Gimnazjum Katolickiego im. bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego i bł. bp. Leona Wetmańskiego oraz Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. św. Stanisława Kostki w Sikorzu koło Płocka.
Dyrektorzy szkół katolickich obawiają się tego, co znajdzie się w kolejnych częściach „Naszego Elementarza” – skoro pierwsze części wzbudziły tyle kontrowersji w sprawach, wydawać by się mogło, oczywistych. Podkreślają również, że nie do zaakceptowania jest dla nich fakt braku odwołania do chrześcijańskiej kultury i wartości. Przeczyłoby to przecież misji, jaką od lat te placówki realizują.
Szkoły katolickie, które jako placówki prywatne mają możliwość korzystania z wybranych przez siebie podręczników lub z elementarza przygotowanego przez MEN, wybierają właśnie pierwsze rozwiązanie. Ponadto wiele świeckich szkół prywatnych nie zamierza pracować od 1 września na podręczniku autorstwa Marii Lorek z powodu zawartości tego elementarza – czytamy w „Naszym Dzienniku”.
Nauczyciele mają także wątpliwości co do poziomu nauczania zawartego w „Naszym Elementarzu”. Krytykują go pedagodzy i nauczyciele, podkreślający, iż zawiera liczne błędy merytoryczne, wprowadza za szybkie tempo nauki liter, a za wolne nauki liczenia. – To zdumiewające, że nauczyciele szkół publicznych nie zaprotestowali przeciwko temu kiczowi – mówi prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.
Źródło: „Nasz Dziennik”
kra