22 listopada 2022

Katolik a Mundial w Katarze. Rozmowa z ks. prof. Pawłem Bortkiewiczem

(Fot: Igor Kralj / PIXSELL / Forum)

– Jest sprawą ciekawą, że byliśmy w stanie jako reprezentacja, postawić wszystko na jedną kartę bojkotując Rosję jako agresora wojennego, natomiast nie byliśmy i nie jesteśmy w stanie wyrazić radykalnie swojego sprzeciwu wobec tego wszystkiego, co stanowi ukrytą, ale przecież powszechnie znaną treść – delikatnie ujmując – kontrowersji katarskich. To świadczy o pewnej niekonsekwencji albo o dyktacie pieniądza – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

 

Przy budowie stadionów na tegoroczne Mistrzostwa Świata w Katarze zginęły tysiące ludzi. Już samo przyznanie organizacji Katarowi wiązało się z korupcją i przekrętami. Teraz pojawiają się informacje, że mecze mogą być ustawione. Czy w związku jest czymś moralnym, aby katolik fascynował się tegorocznym Mundialem?

Wesprzyj nas już teraz!

Istotnie organizacja mistrzostw świata budziła od początku szereg wątpliwości. Obok wątpliwości natury sportowej (brak zainteresowania tą dyscypliną sportu w państwie, które organizuje mistrzostwa), pojawiały się przede wszystkim zastrzeżenia natury moralnej. Sam fakt, że organizacja mistrzostw została przyznana Katarowi wskazywał na bardzo rozległe podłoże korupcyjne. Pomimo głosów krytyki żadne z państw – uczestników mistrzostw nie wypowiedziało się zdecydowanie przeciwko tej organizacji, tym bardziej żadne nie zrezygnowało z udziału. To pokazuje zdecydowany prymat interesów finansowych ponad racjami czysto moralnymi a także sportowymi. W tej sytuacji katolik powinien bezwzględnie zachować trzeźwość oceny i umiejętność nazwania rzeczy po imieniu.

 

Czy sam fakt, że Mundial odbywa się w kraju, gdzie karze się ludzi za odstępstwa od doktryny islamskiej nie powinien powodować „zapalenie się czerwonej lampki” u chrześcijan? Co mają zrobić ci, którzy z jednej strony sprzeciwiają się temu, co dzieje się w Katarze, a z drugiej są fanami piłki nożnej i chcą kibicować swojej reprezentacji?

Sądzę, że można i należy wykorzystać tę sytuację odsłaniając stan faktyczny tematu tak zwanej tolerancji i dyskryminacji. Zarazem to jest bardzo wyraźny sygnał wskazujący na uległość Zachodu wobec inwazji islamskiej, czego świadkami byliśmy w ostatnich latach i zarazem kompletną bierność Zachodu w stosunku do obrony własnych wartości. Zdaję sobie sprawy z tego, że dla bardzo wielu kibiców istotnym pozostaje przede wszystkim rdzeń całego wydarzenia – występy własnej reprezentacji. Teoretycznie spoglądając powiedziałbym, że takie kibicowanie powinno mieć jednak w tle świadomość, że same rozgrywki są dokonywane w atmosferze braku wolności religijnej i ograniczaniu wielu swobód obywatelskich. To jest przykład dyktatury fundamentalizmu zawłaszczającej życiem publicznym. Można to potraktować jako lekcję pełną przestrogi dla Zachodu. Sądzę wszakże, że wszelkie rozważania teoretyczne już wkrótce ustąpią miejsca doświadczeniom praktycznym. Przyznam się także – mówiąc to z bolesną ironią, że bardziej interesujące niż tradycyjne 3 mecze naszej reprezentacji (otwarcia, o wszystko i o honor) okażą się właśnie wydarzenia okalające Mundial. I właśnie to doświadczenie będzie mogło być podstawą do rzetelnej analizy aspektów prawnych, cywilizacyjnych, kulturowych tego, w obliczu czego dzisiaj stajemy.

 

Władze Kataru zapowiedziały srogie kary finansowe dla wszystkich, którzy będą w trakcie imprezy promować ideologię LGBT. Jak do tego podchodzić? Czy to działanie jest czymś dobrym czy mamy do czynienia z ustawką, a Katar chce się wykreować na „obrońcę normalności” przed homo-propagandą?

Słysząc to pytanie, przypominają mi się głosy z początku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego płynące ze strony niektórych środowisk konserwatywnych na Zachodzie. Wskazywano w nich, że o ile  Ukraina jest bardzo otwarta na wynaturzenia płynące z Zachodu, o tyle – jak stwierdzano w formie bardzo skrótowej – zapytajmy się, ile rodzajów toalet jest w Rosji? Czy są urządzane tam marsze równości, czy są parady gejów? Takie myślenie jednak jest myśleniem błędnym. Bowiem moralność chrześcijańska stanowi, jak to ciekawie określili biskupi amerykańscy, całodzianą szatę. To znaczy, że nie można wyciągać z niej jednej nitki, na przykład tej, która stanowi normę zabezpieczającą przed inwazją ideologii LGBT,  a  odrzucać całą resztę tkaniny moralności, związanej  choćby z wolnością sumienia, wolnością wyznania, respektowaniem autentycznych praw osoby ludzkiej, respektowaniem praw migrantów, zakazem wyzysku poprzez niewolniczą pracę innych. Dlatego nie można dać się sprowokować sugestią, które stawiały by Katar jako przykład normalności kultury moralnej i prawnej tylko dlatego, że kładzie tamę ideologii LGBT.

 

A co z piłkarzami, którzy mimo zakazu założą „tęczową opaskę”? Czy w tym wypadku tego typu „bunt” będzie moralnie uzasadniony?

Jestem radykalnym zwolennikiem oddzielania sportu od ideologii. Rozumiem sytuacje, w których piłkarze nakładają na przykład czarne opaski na znak żałoby i solidarności z kimś zmarłym czy jego bliskimi. Rozumiem przykłady podobnych gestów szacunku i solidarności w postaci chwili ciszy na stadionie, która czci pamięć o ofiarach jakiegoś zdarzenia. Te znaki są przejrzyste i odnoszą się do realnej rzeczywistości. Tak zwana „społeczność LGBT” jest wykreowana w sposób ideologiczny. Tym bardziej wykreowane są rzekome prześladowania i brak równości tej społeczności. Traktowanie tych ludzi, którzy zasługują na szacunek z racji godności osobowej i zasługują na obecność w życiu społecznym, co jednak w żadnym wypadku nie oznacza uprzywilejowania i respektowania bezzasadnych roszczeń, traktowanie zatem tych ludzi jako kategorii symbolicznie utożsamianej ze światem realnie dyskryminowanych jest ewidentnym nadużyciem. Jest zarazem ugodzeniem w tych, których prawa rzeczywiście są łamane.

 

Bramkarz reprezentacji Francji, Hugo Lloris zadeklarował, że jej nie założy „tęczowej opaski kapitańskiej”. – Jeśli chcieliście ją nałożyć, to trzeba było zrobić to dziesięć lat temu. Teraz jest już zbyt późno. Dla piłkarzy szansa gry na takim turnieju pojawia się raz na cztery lata. Musimy być skupieni na boisku. Reszta jest dla polityków. My jesteśmy sportowcami i zanim cokolwiek zrobimy, potrzebujemy zgody FIFA i FFF – powiedział. Jak ocenia Ksiądz profesor takie podejście?

Nie bardzo rozumiem dlaczego pseudo-tęczowa opaska miałaby być zakładana w jakimkolwiek czasie. Nie znajduje żadnej sytuacji usprawiedliwiającej ideologizację sportu. Zarazem dziwi mnie stanowisko, które uprzedmiotawia piłkarzy, oddając ich całkowicie do dyspozycji organizacji sportowych. To przechodzenie z jednej skrajności w drugą. Wydaje się, że racjonalność podpowiada, iż nie powinniśmy ulegać niewątpliwie ideologizacji, ale mamy prawo do wyrażania poglądów w zakresie realnych wartości. Gdyby przyjąć stanowisko Llorisa, to w takim razie, być może należałoby za jakiś czas zrezygnować na przykład z odtwarzania hymnów reprezentacji narodowych, bo w jakiejś głowie zrodzi się pomysł orzekający, że jest to wyraz nacjonalizmu. A zatem najkrócej: ideologizacja – nie, wyrażanie  wartości – tak.

 

Władze Kataru dały do zrozumienia, żeby piłkarze w czasie meczu nie wykonywali chrześcijańskich gestów, jak przeżegnanie się, czy wspólna modlitwa. Dlaczego piłkarze – chrześcijanie w związku z tym nie bojkotują imprezy?

Sądzę, że poniekąd zataczamy koło w naszej rozmowie, wracając do prymatu pieniądza nad sportem i wartościami. Niestety, przekonujemy się wielokrotnie o odwróceniu pewnego porządku wartości dyktowanym presją zysku. Naprawdę, jest sprawą ciekawą, że byliśmy w stanie jako reprezentacja, postawić wszystko na jedną kartę bojkotując Rosję jako agresora wojennego, natomiast nie byliśmy i nie jesteśmy w stanie wyrazić radykalnie swojego sprzeciwu wobec tego wszystkiego, co stanowi ukrytą, ale przecież powszechnie znaną treść – delikatnie ujmując – kontrowersji katarskich. To świadczy o pewnej niekonsekwencji albo o dyktacie pieniądza.

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(21)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram