Warszawski sąd warunkowo umorzył proces byłego posła Witolda Tomczaka, który 16 lat temu uszkodził rzeźbę przedstawiającą postać Jana Pawła II przygniecionego meteorem. Sąd uznał winę Tomczaka, ale odstąpił od wymierzenia kary. Były poseł poniesie jednak koszty sądowe oraz ubezpieczyciela rzeźby. A włoski artysta? Może obrażać dalej.
– Szkodliwość społeczna zarzuconego czynu nie była znikoma, choć też nie była ona znaczna. Okolicznością obciążająca jest, że oskarżony był wówczas posłem, osobą uprawnioną do stanowienia prawa i jeszcze bardziej niż każdy inny obywatel obowiązaną do jego przestrzegania – uzasadniał sędzia Tomasz Trębicki. Okolicznością łagodzącą był niewysoki rozmiar wyrządzonej materialnej szkody.
Wesprzyj nas już teraz!
Sąd uznał winę Tomczaka, ale odstąpił od wymierzenia mu kary. Były poseł ma zapłacić na rzecz ubezpieczyciela rzeźby 3 tys. zł oraz ponad 3 tys. zł kosztów sądowych. Wyrok nie jest prawomocny. Sąd Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia rozpatrywał sprawę ponad trzy lata. Samo zdarzenia miało miejsce w 2000 roku.
Tomczak po wyroku mówił, że przyjmuje wyrok z pokorą, ale rozważy decyzję o ewentualnej apelacji. Może okazać się ona skuteczne, gdyż po zmianie oskarżyciela, prokuratura wniosła o umorzenie sprawy. Oceniono, że działanie oskarżonego nie miało znamion wandalizmu, lecz stanowiło reakcję na eksponat naruszający jego uczucia religijne. Sąd dokonał własnej oceny czynów Tomczaka, ale zaznaczył, że stanowisko prokuratury było sprzeczne. – Skoro w ocenie prokuratora czyn nie stanowił przestępstwa, to prokurator winien cofnąć akt oskarżenia – wskazał sędzia Trębicki.
Źródło: naszdziennik.pl
MA