27 sierpnia 2024

Katolik na olimpiadzie. Polski biskup o niełatwym praktykowaniu wiary podczas igrzysk w Paryżu

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Podczas igrzysk najbardziej uderzyło mnie to, że poprzez wszystkie nienaturalne koncepcje można zniszczyć piękno sportu, współzawodnictwo. Mam na myśli szczególnie dyscypliny sportowe kobiece, w które wkracza z natury ktoś silniejszy. Mieliśmy tego przykłady. W takim razie jeśli się tak lansuje równość to może nie trzeba dzielić dyscyplin na kobiece i męskie, tylko połączyć je w jedno – mówi ks. bp Marian Florczyk – doktor nauk społecznych, członek Rady Stałej KEP; przewodniczący Rady ds. Społecznych; członek Zespołu „Laudato si” przy Radzie ds. Społecznych; członek Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży; delegat KEP ds. Duszpasterstwa Sportowców  w rozmowie z PCh24.pl.

Księże Biskupie, jak było zorganizowane życie religijne sportowców podczas igrzysk olimpijskich?

– Organizatorzy – jeśli chodzi o organizację życia religijnego podczas igrzysk olimpijskich –  mają przede wszystkim na uwadze sportowców. Sportowcy są ludźmi wierzącymi – nie mam na myśli tylko naszych zawodników, ale sportowców, którzy przyjeżdżają z całego świata. Oczywiście przynależą oni do różnych religii, dlatego też w wiosce olimpijskiej od dawna są organizowane miejsca modlitwy. My – kapelani katoliccy – nazywamy te miejsca kaplicami. Są to pokoje dość duże, przystosowane do modlitwy dla grupy danego wyznania. Zawsze była kaplica dla katolików, protestantów, była kaplica buddyjska, islamska – żeby każdy sportowiec mógł realizować swoją wiarę podczas igrzysk olimpijskich.

Wesprzyj nas już teraz!

Jak było z miejscami do modlitwy w wiosce olimpijskiej w minionych latach?

Pod tym względem bardzo pięknie były zorganizowane igrzyska olimpijskie w Pekinie – igrzyska letnie w 2008 roku, czy igrzyska zimowe w Soczi, w Rosji w 2014 roku, ale też igrzyska w Londynie. Na przykład w Pekinie była specjalnie zbudowana kaplica, w której zmieścić się mogło nawet osiemdziesiąt osób. W kaplicy były stacje Drogi Krzyżowej, był Najświętszy Sakrament, miał dyżur ksiądz. Zawsze do takiego centrum modlitwy, które było znane w wiosce olimpijskiej i o którym sportowcy wiedzieli – można było pójść, pomodlić się. Te kaplice były dostosowane do modlitwy zarówno indywidualnej jak i wspólnej. W tych „pokojach” mogliśmy sprawować Mszę Świętą dla sportowców. Było to o tyle dobrze zorganizowane, że było na miejscu, czyli w wiosce olimpijskiej. 

Człowiek to duch i ciało, a nie można zapominać, że sportowcy są również ludźmi wierzącymi. W jaki sposób były przekazywane informacje o Mszy Świętej?   

Mówiliśmy, wywieszaliśmy ogłoszenia, że tego dnia będzie Msza Święta. Na Eucharystię przychodzili sportowcy, ale chciałbym podkreślić, że przychodzili również na indywidualną modlitwę. Organizacja życia religijnego powinna być nastawiona na sportowców, działaczy i trenerów, którzy tam są. W tym roku było trochę inaczej. Jak już wspomnieliśmy było centrum wielowyznaniowe z pomieszczeniem chrześcijańskim, a więc nie było osobnego pokoju dla katolików.

Czyli?

Było pomieszczenie wspólne dla katolików, prawosławnych i ewangelików. Natomiast nie można było w nim sprawować Mszy Świętej. Myślę, że organizatorzy mieli taki plan, aby to centrum było miejscem modlitwy indywidualnej. Do sprawowania Mszy Świętej wyznaczono kościół poza wioską olimpijską. W centrum dyżurował biskup – przedstawiciel Episkopatu Francuskiego i liderzy innych wyznań, a więc byli również obecni przedstawiciele wyznania prawosławnego, hebrajskiego i muzułmańskiego.

Z myślą o sportowcach kościół i Msza Święta poza wioską olimpijską?  

Takie rozwiązanie wiązało się z utrudnieniami przede wszystkim dla sportowców. Trzeba dodać, że organizatorzy, poza kościołem usytuowanym w pobliżu wioski – wyznaczyli też kościół Św. Marii Magdaleny w centrum Paryża.

Trochę to dziwne, bo z tego, co Ksiądz Biskup mówi, to takich sytuacji wcześniej nie było? 

Może zabrakło wyczucia praktycznego. Sportowiec nie ma tyle czasu, żeby mógł w każdej chwili opuścić na dłużej wioskę i udać się na Mszę Świętą do oddalonego kościoła. Trzeba pamiętać o tym, że sportowcy mają życie zorganizowane i łatwiej im jest pójść na Mszę Świętą jeśli jest na miejscu, w wiosce olimpijskiej. Dla nas, katolików, Msza Święta jest centralną i wspólnotową modlitwą. Na poprzednich igrzyskach na Mszy Świętej gromadziła się zawsze do liczna grupa. Przychodzili nie tylko Polacy. Teraz było trudniej zorganizować Mszę Świętą dla ludzi sportu, bo wiązało się to z wyjściem poza wioskę olimpijską.

Ksiądz Biskup odprawiał Mszę Świętą w tym kościele w centrum?

Tak, celebrowałem w tym kościele w pobliżu wioski. Na sprawowanie Mszy Świętej trzeba było się wcześniej umawiać, prosić o otwarcie tego kościoła. Na Eucharystię przyszedł sportowiec, którego nie znałem – okazało się, że to bokser z Chorwacji. Przyszedł do kościoła, a po południu miał walkę. Było widać, że chciał się pomodlić, a w centrum ekumenicznym jednak atmosfera nie sprzyjała modlitwie. Byłem ujęty jego wiarą.

Czym Księdza ujął chorwacki bokser?

Tym, że nie widzi swojego życia sportowego bez wiary. Wiara daje mu siłę i wskazuje zasady życia.

Do drugiego kościoła, który był wyznaczony do modlitwy, też przychodzili sportowcy?

Byłem również w kościele św. Magdaleny, ale tam nie odprawiałem Mszy Świętej. Jednak ze względu na odległość od wioski olimpijskiej – nie był często odwiedzany przez sportowców.

Do tej pory podczas olimpiad wchodziliśmy w relacje z emigracją miejscową. To było też zadaniem duszpasterzy. Polacy są na całym świecie, stąd też są parafie polskie. Dana parafia na Mszę Świętą zapraszała parafian i reprezentantów Polski. Podobnie było i teraz. Kilka razy odprawiałem Mszę Świętą w kościele polskim w centrum Paryża, m.in. w niedzielę, 4 sierpnia. W Eucharystii udział wzięli działacze i liczni emigranci. Podczas igrzysk olimpijskich jest miejsce na religię – ona stała się podstawową motywacją organizowania olimpiad. Wymysłem współczesności jest to, co było widoczne podczas tych igrzysk – chce się oderwać sport od religii. 

I wymazać to, co było tradycją od wieków?

Jeśli sięgniemy do igrzysk starożytnych organizowanych w Grecji – podkreślam: w świecie pogańskim, to igrzyska były organizowane na cześć boga Zeusa. To był czas bożego pokoju. Na czas igrzysk zostały przerwane wojny. Był to czas wezwania do życia godnego, do szacunku wobec człowieka. Symbolem życia religijnego jest przecież święty ogień, który palił się podczas starożytnych igrzysk, przed popiersiem Zeusa. Już w tamtym czasie ogień był atrybutem Boga.

Symbolika ognia trwa do dziś, jest bardzo żywa w naszym życiu, w kościołach. Przed tabernakulum paliła się lampka oliwna, bo to jest miejsce święte. Tak samo płomień w świecach na ołtarzu przypomina nam, że to jest miejsce święte. Paschał – światło Chrystusa. Zawsze podczas igrzysk nowożytnych płomień był zapalany w Grecji i był niesiony na miejsce igrzysk przez wyróżniających się sportowców. Następnie, na stadionie był wnoszony uroczyście i zapalany znicz olimpijski – święty ogień, który był widoczny z daleka. Nie wolno było go zgasić, bo krążył przesąd, że jeśli tak się stanie to może być jakieś nieszczęście. Symbolika ta została zachwiana i nieczytelna w czasie otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Igrzyska w historii były organizowane dla wspólnoty, stąd też były organizowane na stadionie. Symbolika  wspólnoty, stadionu też została nie dość czytelnie przedstawiona. Chciałbym podkreślić, że w symbolach – zarówno płomienia jak i stadionu, kryją się wartości religijne: świętość, pokój czy też godność człowieka.

Jaki obraz idzie w świat po tym, co się wydarzyło w Paryżu?

Boję się tego, że nie zauważamy, że życie sportowe zaczyna być odrywane od idei olimpizmu. Trzeba zauważyć, że na igrzyska przybywają ludzie, dla których religia, wiara jest bardzo ważna. Ludzie wierzący powinni mieć możliwość zachowania szacunku dla swojego Boga.

Uszanować? Gdzie w ceremonii otwarcia był widoczny szacunek? W jaki sposób był okazany?  

Proszę zwrócić uwagę, że podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich nie tylko zamazano te symbole, o których mówimy: płomień, stadion i szacunek do religii. Żeby pomniejszyć rolę religii to posłużono się nawet brakiem szacunku do sztuki. Mam na myśli obraz Ostatniej Wieczerzy. Mówienie, że jest to nawiązanie do innego obrazu to są niewłaściwe argumenty. Ostatnia Wieczerza jest wszystkim znana. Jestem ciekawy jak się czuli nie tylko wierzący, ale ludzie sztuki, artyści. Ciekawy jestem jak się czuli mieszkańcy Mediolanu, gdzie jest obraz Ostatniej Wieczerzy. Nie wolno w tak istotnych sprawach drwić! To wprowadziło niepokój serc. Gdzie my jesteśmy, że pozwalamy na takie rzeczy!? To, co się wydarzyło jest bardzo niebezpieczne dla życia społecznego, artystycznego i sportowego.  

Jednak byli sportowcy, którzy jeździli do kościoła, uczestniczyli we Mszy Świętej, a przed zawodami robili znak krzyża?     

Proszę zobaczyć ilu sportowców nosi krzyżyk. Nie tylko sportowcy polscy. To, co było dla mnie ciekawe to fakt, że bardzo dużo sportowców z Afryki robiło znak krzyża. Pięknie się zachowywali również sportowcy amerykańscy. Charakter religijny podczas tych igrzysk był ciągle widoczny. Z reprezentacjami przyjeżdżają duszpasterze, dlatego też nie pojechałem żeby uczestniczyć w zawodach i zwiedzać Paryż. Moja rola to być ze sportowcami, działaczami, trenerami, a także emigrantami, którzy cieszą się, że polscy sportowcy są wśród nich. To służyć pomocą w potrzebach duchowych. Jednak ze względu na to, że w tym roku kościół, w którym można było odprawiać Mszę Świętą był poza wioską olimpijską  to było troszkę trudniejsze niż podczas wcześniejszych igrzysk, na których byłem.

Co Księdza Biskupa najbardziej zszokowało podczas tych igrzysk?

Podczas igrzysk najbardziej uderzyło mnie to, że poprzez wszystkie nienaturalne koncepcje można zniszczyć piękno sportu, współzawodnictwo. Mam na myśli szczególnie dyscypliny sportowe kobiece, w które wkracza z natury ktoś silniejszy. Mieliśmy tego przykłady. W takim razie jeśli się tak lansuje równość to może nie trzeba dzielić dyscyplin na kobiece i męskie, tylko połączyć je w jedno. 

Jakie refleksje? 

Myślę, że jesteśmy w zaawansowanym procesie budowania świata bez wartości, bez głębszej refleksji nad życiem, bez mądrości – czym życie jest. Wszystkie dziedziny życia osobistego czy społecznego są podporządkowane różnym ideologiom, które niosą zamęt w porządku życia społecznego. To, co do tej pory było uznane za dobre – jest złe. Proszę zwrócić uwagę, że zawsze budowało się życie na prawie naturalnym. Wychodziło się od natury człowieka i świata. Co się robi teraz? Zamazuje naturę. Mamy być równi, ale w naturze nie ma równości. Jest kobieta i mężczyzna. I w tym aspekcie sport traci swoje piękno i sportowcy doznają bólu. Jest widoczny brak refleksji, mądrości i zacieranie fundamentów istotnych dla życia indywidualnego, społecznego, a więc i sportowego. Sami siebie ranimy.

Prosiłbym o głęboką i mądrą refleksję nad życiem, nad prawem naturalnym, a nie łatwe wspieranie ideologii.      

Dziękuję za rozmowę

Marta Dybińska

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij