21 stycznia 2015

Kazachstan: duchowa pustynia czy przyszłość Kościoła?

„Wielu ludzi w Kazachstanie jest praktycznymi ateistami; Bóg jest, ale nie ma On rzeczywistego wpływu na ich życie – to pozostałość po latach komunizmu” – o historii Kościoła w Kazachstanie, skutkach komunizmu i obecnym stanie wiary w tym kraju dla portalu PCh24.pl mówi ks. Cezary Paciej.


Od jak dawna pełni Ksiądz posługę w Kazachstanie?

Wesprzyj nas już teraz!


W Kazachstanie posługuję od trzech lat, jestem duszpasterzem w diecezji karagandyjskiej. Przez pierwszy rok byłem wikarym w starej katedrze pw. św. Józefa w Majkoduku. Następnie trafiłem do parafii pw. św. Mikołaja w Saraniu, gdzie od dwóch lat jestem proboszczem. W tym roku pomagam też jako prefekt w Seminarium Duchownym w Karagandzie.

Po raz pierwszy do Kazachstanu przyjechałem 6 lat temu na praktyki jako diakon. Przebywałem wówczas na zachodzie kraju w Atyrau, gdzie administratorem apostolskim był ksiądz pochodzący z diecezji tarnowskiej – biskup Janusz Kaleta – który w roku 2011 został biskupem Karagandy. Dwa lata po święceniach zdecydowałem się na wyjazd do Kazachstanu.

Jakie były początki katolicyzmu w Kazachstanie?


Niektórzy żartują, że Kościół w tym kraju stworzył Józef Stalin ponieważ zesłał na te tereny katolików. Jednak już za czasów cara istniały w Kazachstanie całe miasta i wioski niemieckie, w których powstały pierwsze kościoły. Zostały one w większości zburzone – z czasów przedrewolucyjnych pozostał jedynie jeden kościół, świątynia w centrum Pietropawłowska.

Obecny Kościół w Kazachstanie tworzyli ludzie deportowani na te tereny w latach 30-tych, głównie Polacy, ci z zachodnich ziem ówczesnego Związku Radzieckiego, oraz Niemcy – przesiedleni w roku 1941. To był zasadniczy fundament. W latach 40-tych koło Karagandy powstał wielki łagier, w którym osadzano politycznie podejrzanych, chrześcijan, członków mniejszości etnicznych, jeńców wojennych. Działali w tam księża, np. ks. Władysław Bukowiński. Powstawały wówczas całe wioski przesiedleńców: Polaków, Niemców, grekokatolickich Ukraińców. Wielu osobom, po opuszczeniu obozu, zabroniono powrotu do domu i zmuszono do pozostania w Kazachstanie. Jednak już w końcu lat 50. i 60. Do Karagandy i jej okolic przyjeżdżało bardzo dużo ludzi z całego Związku Radzieckiego w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy w kopalniach węgla.

Pod koniec lat 70-tych udało się zbudować pierwszy kościół w Karagandzie, w miejscu, które do dzisiaj nazywane jest „Berlinem”. Już w latach 30-tych na tym ternie mieszkali Niemcy, wyrzuceni prosto z wagonów w step i pozostawieni na łasce losu i klimatu. Dzięki ks. Albinusowi Dublauskasowi oraz biskupowi greckokatolickiemu Aleksandrowi Chirze zbudowano kościół św. Józefa. W 19 marca 1977 roku otrzymano z Moskwy pozwolenie na budowę, prace rozpoczęły się natychmiast. Liczono się z tym, że komuniści się rozmyślą i zezwolenie anulują. W latach 80-tych wokół tej świątyni rozwinęło się bogate życie religijne. W kościele pw. św. Józefa sprawowano Mszę w języku niemieckim, polskim, rosyjskim, jak i liturgię greckokatolicką.

Jakie zmiany w życiu kazachstańskiego Kościoła zaszły wraz z upadkiem Związku Radzieckiego?


Rozpad ZSRR doprowadził do tego, że Kazachstan opuściło 5 mln ludzi. Liczba mieszkańców zmniejszyła się z 20 do 15 milionów. 700-tysięczne miasto – Karagandę – opuściła połowa mieszkańców, na ich miejsce zaczęli przyjeżdżać z wiosek (aułów) Kazachowie. Dzisiaj rdzenni mieszkańcy stepów, Kazachowie, stanowią nieco ponad połowę z 17 milionów mieszkańców kraju, a Karaganda liczy 500 tyś. mieszkańców. Władza w kraju należy do Kazachów. Obecny prezydent Nursułtan Nazarbajew dba o równowagę w relacjach kazachsko-rosyjskich, ale wiele osób ma obawy, co się stanie z krajem po jego śmierci.

Wraz z upadkiem ZSRR znaczna część ludności niemieckojęzycznej wyjechała do Niemiec. Niemcy zniknęli niemal z dnia na dzień. Polakom trudniej było wyjechać, wyemigrowało za to wielu katolików rosyjskojęzycznych: Ukraińców i Białorusinów. Żywy i bogaty poprzednio Kościół zmniejszył się do mikroskopijnych rozmiarów. Katolicyzm w Kazachstanie dopiero zaczyna znowu odżywać po tych zmianach. Lata 90. były trudnym czasem, brakowało stabilności politycznej i gospodarczej, a ludzie cierpieli z braku prądu, wody, ogrzewania. Stare państwo zniknęło, nowego jeszcze nie było.

Jak wygląda udział Polaków w życiu religijnym?


Na północy Kazachstanu, w parafiach takich jak Zielony Gaj, Jasna Polania i Czkałowo, istnieją duże skupiska Polaków. Niemcy w Związku Radzieckim zachowali swoją odrębność i język, natomiast Polacy łatwiej ulegli rusyfikacji. Być może jest to kwestia łatwości nauki języka rosyjskiego. W tej chwili spotkać można niewiele osób, i to głównie starszych, które mówią po polsku.

Można zaobserwować za to zainteresowanie językiem ze strony młodszego pokolenia. W Karagandzie działa Wspólnota Polska, a co roku przyjeżdża do Kazachstanu ośmiu nauczycieli uczących języka polskiego. Obecnie w Kazachstanie podziały narodowościowe straciły na znaczeniu. Wiele osób posiada wielonarodowościowe korzenie, ich poczucie tożsamości jest bardzo złożone. Nikt w Kościele w Kazachstanie nie myśli dziś o katolicyzmie w kategoriach narodowościowych, choć dla wielu zwykłych ludzi religia nadal jest związana z narodowością. Wielu ludzi myśli według kategorii, w których Rosjanin wyznaje prawosławie, Kazach – islam, a Polak należy do Kościoła katolickiego. Dalej natrafiamy na takie nastawienie w niektórych sytuacjach, zwłaszcza, kiedy duchowni są proszeni o poprowadzenie pogrzebu. Dla większości osób wiara to tradycja i zaangażowanie religijne nie jest tak ważne. Często rodziny proszą o modlitwę w katolickim kościele, ponieważ ich zmarły bliski był właśnie Polakiem albo Niemcem.

Jako duszpasterze koncentrujemy się na pracy duszpasterskiej, chcemy, by Kościół nie był dla ludzi zwyczajem, a faktycznym spotkaniem i życiem z Chrystusem. Prowadzimy rekolekcje, dni skupienia, tak dla młodzieży, jak i dla całych rodzin. Służą temu domy rekolekcyjne rozlokowane w całym kraju – jeden z nich znajduje się w mojej parafii. Formacja duchowa jest przyszłością naszego Kościoła. Wielu ludzi w Kazachstanie jest praktycznymi ateistami; Bóg jest, ale nie ma On rzeczywistego wpływu na ich życie – to pozostałość po latach komunizmu.

Jak wygląda życie w Księdza parafii?


Parafie w Kazachstanie są terytorialnie dosyć duże. Moja znajduje się niedaleko samej Karagandy – oprócz 30-tysięcznego miasta Sarań obejmuje także okoliczne miejscowości. Na terenie parafii mieszka około 50 tysięcy osób. W niedzielnej Mszy świętej uczestniczy około 30 osób.

Ludzie pracują od rana do wieczora, bardzo często pracują też w niedzielę. Staram się sprawować Mszę świętą w sobotę wieczorem, żeby wierni mogli wziąć udział w Najświętszej Ofierze. W trakcie roku szkolnego, który w Kazachstanie trwa od września do końca maja, dzieci uczą się od poniedziałku do soboty włącznie, często na dwie zmiany. To z kolei rodzi problemy z katechezą – pozostaje dla niej tylko niedziela. Siostry w Karagandzie organizowały w ciągu ferii organizowały specjalne spotkania w parafiach Karagandy, by dzieci mogły spotykać swoich rówieśników i poświęcić trochę więcej czasu wierze. Z drugiej strony, mała liczba parafian umożliwia częstsze kontakty, uczestniczenie w ich życiu, dzielenie ich radości i problemów.

Czasami ksiądz czuje się jak funkcjonariusz jakiejś organizacji, gdy więcej czasu musi poświęcać na załatwianie materialnych spraw i walkę z biurokracją, niż ma możliwości na spotkanie się z ludźmi. Trudno też być świadkiem Chrystusa w pojedynkę, Pan Jezus wysyłał Apostołów przynajmniej po dwóch.

Jakie są najważniejsze potrzeby parafii św. Mikołaja w Saraniu?


Chciałbym, by ksiądz w prowadzonej posłudze mógł liczyć na żywe zaangażowanie wiernych. Wystarczyłoby kilka osób, którzy wspieraliby kapłana. Ktoś, kto także zapalałaby wiarą innych. Niestety często ma się uczucie, że Kościół to ksiądz, a wierni tylko przychodzą popatrzeć, żeby lepiej się poczuć. Często dla księży, którzy przyjeżdżają pełnić posługę w Kazachstanie, prawdziwą barierą jest język i sowiecka mentalność: wierni chcieliby duchownych, którzy urodzili się i wychowali w Kazachstanie.

Kościół w Kazachstanie nie może być kościołem dla zesłańców i ich potomków, jak się wielu wydaje. On musi się stać i staje Kościołem misyjnym. Ale dla tego potrzebna jest też pomoc świeckich misjonarzy: rodzin, wolontariuszy. Konieczna jest modlitwa – Bóg dotyka łaską wiary różnych ludzi, często bywa to dla nas, księży, zaskoczeniem. Trzeba się poddać Bożej logice, a to wielki dar i wyzwanie. Tutaj można zaobserwować działalność Bożej Łaski.

Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Mateusz Ziomber

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij