Brytyjskie media przekonują o wątpliwościach wobec planu gwarancji prozumienia pokojowego przedstawionego przez Francję i Wielką Brytanię. Przestrzeganie nienaruszalności terytorialnej Ukrainy miałby zapewnić kontyngent wojsk wysłanych przez europejskie państwa.
17 lutego o takiej propozycji wspomniał premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer. Do pomysłu dołączył się również Paryż. Wysłanie europejskich wojsk na Ukrainę miałoby stanowić alternatywę dla rzekomej bierności USA i groźby opuszczenia przez Amerykę struktur NATO.
„The Telegraph” pisze jednak, iż plany stworzenia „koalicji chętnych” to „polityczny teatr”. Powołując się na źródła wojskowe stwierdza, że do dziś nie ustalono żadnych konkretów co do sił i sprzętu wojskowego, który miałby trafić na Ukrainę.
Wesprzyj nas już teraz!
– Starmer się pospieszył, mówiąc o żołnierzach na Ukrainie, zanim w ogóle zorientował się, o czym mówi. Dlatego teraz słyszymy o tym mniej, a więcej o myśliwcach i okrętach, co byłoby łatwiejsze do realizacji – nie musiałyby one stacjonować na Ukrainie – dodaje rozmówca „The Telegraph”.
Istotnie, w ostatnich dniach narracja rządu w Londynie zmierza w kierunku wysłania na Ukrainę części brytyjskiej floty oraz planów stałego patrolowania przestrzeni powietrznej Ukrainy przez pilotów RAF-u.
Polska zapowiedziała, że nie zamierza wysyłać na Ukrainę polskich wojsk. Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski tłumaczył, że nasz kraj w wystarczającym stopniu wspiera wysiłek zbrojny Ukrainy zarówno własnym sprzetem jak i w postaci hubu logistycznego dla pomocy zagranicznej. Sikorski nie wykluczył podobnej roli Polski, czyli zaplecza zaopatrzeniowego,dla kontyngentu wojsk europejskich na Ukrainie.
Źródło: rp.pl
pR