Kevin Sorbo to amerykański aktor, który jest znany nie tylko za sprawą swoich ról, ale ostatnio również dzięki trafnemu punktowaniu lewicowych absurdów i kłamstw, które wmawia ludziom lobby aborcyjne. Jego nowy projekt – rola lektora w filmie animowanym ukazującym horror aborcji – nie ucieszy osób zainfekowanych wirusem neomarksizmu.
W rozmowie z portalem Faithwire aktor i reżyser ubolewa nad stanem współczesnej kultury jednocześnie zastanawiając się nad swoją drogą, podczas której nigdy nie ukrywał swoich konserwatywnych poglądów. – To droga, o której nigdy nie sądziłem, że będę podążał. Bóg otworzył przede mną drzwi, które stały się błogosławieństwem na wiele sposobów – wyznał.
Sorbo opowiada też o momencie, w którym podjął współpracę nad filmem animowanym o aborcji. – Wysłali mi historię mężczyzny, a ja przeczytałem ją i płakałem, czytając o tym, czego musiał być świadkiem, a nie chciał być tego częścią. Dokładnie opisuje on, co zobaczył, gdy dziecko próbowało ukryć się przed lekarzem, gdy jego kleszcze odrywały jedną rękę, potem nogę, a potem drugą rękę… patrzył, jak dziecko po prostu umiera, a bicie serca zatrzymuje się – wspomina.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jest potrzebne, aby każda osoba na świecie, pro-life lub pro-choice, zobaczyła to. Aby obudzić się i zobaczyć horror tego, co zrobiliśmy w ciągu ostatnich 50 lat – mówi artysta, odnosząc się do półwiecza po precedensie Roe vs. Wade, podczas którego morderczy przemysł aborcyjny pochłonął ponad 60 milionów ludzkich istnień w Stanach Zjednoczonych.
– To naprawdę niewiarygodne i żałosne, że zrobiliśmy pranie mózgu trzem pokoleniom, aby przekonać je, że to jest w porządku. To morderstwo i wkurza mnie myśl, że ludzie są tak znieczuleni na morderstwo innej istoty ludzkiej. To niewiarygodne, co robimy – dodaje.
Źródło: faithwire.com
FO