Pod naporem ideologii Black Lives Matter padają ostatnie bastiony wielkiej europejskiej historii. Co prawda monarchie europejskie już dawno przestały być ośrodkami wartości i tradycji, ale trwały przynajmniej jako pewien ich symbol. Teraz zostają już całkowicie zredukowane do roli folklorystycznej ciekawostki zanurzonej w świecie celebrytów i poprawności politycznej.
Brytyjski Pałac Buckingham ogłosił właśnie plany zatrudnienia większej liczby „różnorodnych” pracowników, jako odpowiedź na krytykę rodziny królewskiej za rzekomy rasizm. Tezy takie padły m.in. w czasie wywiadu księcia Harryego i Meghan. Później pojawiły się rewelacje o tym, że współpracownicy Jej Królewskiej Mości zabraniali „kolorowym imigrantom lub obcokrajowcom” pełnienia funkcji biurowych w królewskim gospodarstwie domowym przynajmniej do późnych lat 60. XX wieku. „Postępowi” studenci z Oxfordu oskarżyli nawet Królową Elżbietę II o pisanie rozdziału „najnowszej historii kolonialnej”. W czasach BLM takiego „wstrząsu” nie wytrzymuje nawet dwór królewski.
Wobec tego Pałac Buckingham broni się i w czwartek 24 czerwca opublikował raport o pochodzeniu etnicznym pracowników, a jego administracja zapowiada, że będzie rekrutować jeszcze więcej osób reprezentujących „różnorodność”. Okazuje się, że „punkty za pochodzenie” będą obowiązywały nie tylko na uczelniach, wśród nominacji na stanowiska kierownicze w firmach, ale także na królewskim dworze.
Roczny raport finansowy Pałacu Buckingham podaje po raz pierwszy odsetek pracowników „z mniejszości etnicznych”. I tak dowiadujemy się, że w roku podatkowym 2020/2021 z mniejszości etnicznych pochodziło 8,5 proc. pracowników administracji królewskiej. Punkt docelowy jest jednak ciągle daleko – oświadczył jeden z członków kierownictwa i zapowiedział, że Pałac Buckingham chciałby zwiększyć odsetek pracowników „z różnorodności”, aby odpowiadało to odsetkowi ich obecności w populacji brytyjskiej. Według szacunków z 2011 roku prawie 13 proc. Brytyjczyków pochodziłoby z mniejszości etnicznych, a od tego czasu ta liczba zapewne się tylko zwiększyła.
Media piszą o „efekcie Meghan Markle”. Publikacja statystyk etnicznych ma być „ważnym krokiem inkluzywnej polityki administracji królewskiej” i pokazywać „postępy” zachodzące w Buckingham.
Źródło: Le Figaro/ AFP
Bogdan Dobosz