„Ojcze nasz” to absolutnie wyjątkowa modlitwa. Kiedy ją odmawiamy, jednoczymy się z Synem Bożym, sprawiając Ojcu Niebieskiemu radość – mówi ks. dr Stanisław Miszczak, rekolekcjonista, teolog, duszpasterz.
Marta Dybińska, PCh24.pl: Księże Doktorze, czy modlitwa „Ojcze nasz” jest najważniejszą modlitwą chrześcijan?
Ks. dr Stanisław Miszczak SCJ: Można stawiać kwestię i w ten sposób. Modlitwa „Ojcze nasz” jest najważniejsza, bo jest to modlitwa, która pochodzi od samego naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie wiem jednak, czy podkreślanie ważności wystarcza w tym przypadku. Raczej trzeba podkreślać wyjątkowość tej modlitwy. Święty Cyprian uczy nas, że w tej modlitwie łączymy się w wyjątkowy sposób z Jezusem Chrystusem i Ojciec nasz Niebieski, gdy słyszy słowa tej modlitwy wypowiadane przez nas, to słyszy właściwie głos swojego Syna Umiłowanego i to sprawia Mu radość. Słowa tej modlitwy, by tak rzec, są narzędziem naszego zjednoczenia się z Chrystusem w jego modlitwie do Ojca.
Wesprzyj nas już teraz!
Modlitwę tę przytaczają św. Mateusz i św. Łukasz w zredagowanych przez nich Ewangeliach. Ta u Mateusza jest nieco obszerniejsza i ukształtowana w formie siedmiu próśb. To też podkreśla jej rolę w wymiarze duchowym, lub jeśli chcemy – jej istotność. Liczba siedem to liczba symboliczna, określająca między innymi dzieło stworzenia.
Modlitwę tę znajdziemy także w ósmym rozdziale Didache, czyli w tzw. Nauce Dwunastu Apostołów. Dokument ten pochodzi z końca I wieku i wspomina o zasadzie odmawiania jej trzy razy na dzień.
Księże Doktorze, proszę wyjaśnić o co chodzi w poszczególnych wersetach modlitwy. Zacznijmy od: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”.
Wyrażenie „Ojcze nasz” ma szczególne znaczenie. Zwracanie się do Boga przy pomocy słów, którymi odnosimy się do naszych rodziców, jest wyjątkowym sposobem wyrażenia zażyłości z Osobą Boga. Pamiętajmy, że sam Jezus nam to proponuje, nie jest to jakaś nasza uzurpacja. Warto zauważyć przy okazji, że w innych religiach pogańskich mnożono tytuły, przy pomocy których zwracano się do bóstwa, aby go nie urazić. Możemy to zauważyć chociażby w wystroju meczetu, gdzie często na ścianach umieszczonych jest sto imion Boga. W Starym Testamencie raczej unikało się używania imienia Boga. Słowo „Ojcze – Abba” w ustach Jezusa, chociażby w czasie modlitwy w Ogrójcu, wyrażało wyjątkową zażyłość z Ojcem. W przypadku Jezusa nie budziło to zastrzeżeń, ale nasz Pan uczy takiego zwracania się do Boga także nas, chrześcijan.
Trzeba też zwrócić uwagę na określenie, które uzupełnia tytuł „Ojciec”. Ten Ojciec to nie jakiś ziemski ojciec, ale Ojciec, który jest w niebie. Nie można także zapomnieć o przymiotniku „nasz”. Chodzi o Ojca naszego w niebie, którego jesteśmy dziećmi. To nowy sposób relacji z Bogiem.
Idźmy dalej. „Święć się Imię Twoje”. W jaki sposób Imię Boga ma być uświęcone?
Nie jest to łatwe do zrozumienia, bo uświęcenie pochodzi przecież od Boga. Dla Izraelity oznaczało ono po prostu bycie pobożnym, czyli realizowanie na co dzień kultu Boga. W ten sposób Imię Boga było żywo obecne w życiu człowieka i jego świętość objawiała się w naszej ludzkiej rzeczywistości. Ten proces objawienia Imienia Boga został jeszcze pogłębiony przez Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Jezus mówi: „Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata” (J 17,6). Jeśli człowiek przyjmie tę łaskę, wtedy chwała Boża objawia się w pełni. Człowiek zostaje uzdolniony do działania zgodnie z wolą Boga.
„Przyjdź Królestwo Twoje”. Co to oznacza?
Królestwo Boże w nauczaniu Pana Jezusa nie wiąże się z jakimś wymiarem politycznym lub socjologicznym. Ono jest wszędzie tam, gdzie Imię Boże jest uświęcane przez wypełnianie woli Bożej. To nie Bóg podporządkowuje sobie działanie człowieka, ale człowiek, ubogacony i uświęcony łaską, dobrowolnie i ochoczo czyni to, co się Bogu podoba. Wszędzie tam, gdzie prawo Boga jest przyjmowane sercem, realizuje się Królestwo Boże. To jest prawdziwe zwycięstwo Boga.
„Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”.
Z pewnością w niebie wola Boga jest doskonale wypełniana, bo byty niebiańskie doskonale ją rozumieją. Nie jest to wola jakiegoś króla – despoty, ale działanie Boga Stwórcy i Ojca wszechrzeczy. Wypełnianie woli Bożej na ziemi zostało zakłócone z powodu grzechu człowieka. Właśnie dla uzdrowienia tej sytuacji Ojciec posyła na ziemię swojego Syna, który na każdym kroku powtarza: „Ojcze, niech się spełni wola Twoja”. Tylko w ten sposób również całe stworzenie znajdzie pełnię, którą zaplanował Dobry Bóg Stworzyciel. A może prośba o spełnienie woli Bożej także na ziemi, ukazuje perspektywę pełnego uświęcenia, czyli doskonałości człowieka i stworzeń, zjednoczenia nieba i ziemi?
„Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”.
Ten zwykły kawałek codziennego chleba jest człowiekowi tak bardzo potrzebny. Pan Jezus nie zachęca tutaj do modlitwy o bogactwo tego świata, bo ono może być nawet niebezpieczne. Można w tej prośbie widzieć nawiązanie do wydarzeń związanych z pobytem Izraelitów na pustyni, gdzie Pan dawał im chleb – mannę, który starczał jedynie na jeden dzień. To jakiś znak nawiązujący do podstawowych ludzkich potrzeb, o które prosimy pokornie naszego Boga. Chleb powszedni to chleb na dzisiejszy dzień, a nie na zapas.
„I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
To bardzo ciekawa prośba. Sama w sobie jest dobrze zrozumiała. Przed Bogiem jesteśmy zawsze dłużnikami i tylko On może nam darować, naprawić nasze relacje. Tej łaski zawsze potrzebujemy. Natomiast druga część zdania jest zaskakująca. Musimy ją jednak rozważyć w kontekście sposobu działania łaski Bożej. Czy człowiek jest zdolny przebaczyć drugiemu, jeśli nie przyjmie wcześniej choć odrobiny Bożej łaski? Chyba nie! Skoro jesteśmy zdolni przebaczyć, odpuścić bratu, to widocznie już jesteśmy w jakiejś relacji z Bogiem. I to jest nasz argument, gdy prosimy aby nasz dług w stosunku do Boga samego został nam odpuszczony. Jest to przecież modlitwa dziecka Bożego.
„I nie wódz nas na pokuszenie”.
Czy Pan Bóg może nas kusić? Oczywiście, nie. Znaczenie tych słów jest zupełnie inne. Wiemy dobrze, że w chwili jakiegoś ucisku czy próby człowiek może się załamać i poddać pokusie zła. Można tutaj pójść za przykładem innych modlitw ze Starego Testamentu gdzie znajdujemy wyrażenie: „nie dopuść, abyśmy zgrzeszyli, gdy będziemy poddawani próbie”. Próby przychodzą na każdego. Nawet nasz Pan Jezus Chrystus nie był od nich wolny. Jednak do pokonania pokusy potrzeba pomocy Bożej; o to modlimy się tutaj.
„…ale nas zbaw ode złego”.
Można w tej prośbie widzieć tylko zło w sensie materialnym, ale w Tradycji Kościoła widziano tutaj także „Złego”, czyli Szatana. Dlatego dodano w niektórych wersjach tej modlitwy znane nam uzupełnienie: „Bo Twoje jest królestwo i potęga i chwała na wieki. Amen”. Szatan, do czasu, ma pewną władzę nad światem i dlatego potrzebujemy Bożej pomocy, by się przed nim bronić. I tylko Bóg może nam pomóc w tej walce.
Bóg zapłać za rozmowę.