Mimo podjęcia przez rząd PiS programu „Za życiem”, nie znalazły się w nim rozwiązania zwiększenia prawnej ochrony każdego życia. Rząd przyznał też, że nie pracuje nad projektem zakazującym aborcji w Polsce.
„Wyjaśniam, że w Ministerstwie Zdrowia, jak również w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie są prowadzone żadne prace nad zmianą ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży” – czytamy w odpowiedzi na dezyderat skierowany do premier Beaty Szydło.
Wesprzyj nas już teraz!
O plany rządu w tym zakresie zapytali posłowie z Komisji ds. Petycji, pracujący nad projektem zwiększania ochrony życia, złożonym przez Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.
Taki scenariusz był do przewidzenia, bo to głosami posłów PiS został odrzucony projekt „Stop Aborcji”. Następnie zwlekano najpierw z rozpoczęciem prac nad projektem PFROŻ złożonym w formie petycji, a gdy prace ruszyły, opóźniano je tygodniami formułując zapytanie do rządu. Także na odpowiedź na dezyderat trzeba było długo czekać, by dowiedzieć się, rzeczy oczywistej: rząd w kwestii zwiększenia prawnej ochrony życia nie prowadzi żadnych prac.
Z odpowiedzi na dezyderat można za to dowiedzieć się, że w 2015 roku przeprowadzono 1044 aborcji, z czego tysiąc, to tzw. przypadki eugeniczne. Rząd przyznał, że nie ma danych o skali nielegalnej aborcji, ani turystyki aborcyjnej. Odpowiedź, to raczej zbiór pierwszych efektów działania programu „Za życiem”.
Teraz ruch należy do posłów z Komisji ds. Petycji, którzy zdecydują o dalszym losie projektu ustawy – o ile uznają, że odpowiedź rządu nie wymaga uzupełnienia. Może być też tak, że posłowie wykorzystają fakt, że zbliżają się wakacje oraz zbierane są podpisy pod kolejną obywatelską inicjatywą „Zatrzymaj aborcję!”. To wystarczająco dobre preteksty, by znów „poczekać” z pracami nad projektem ustawy i odsunąć w czasie niewygodną dla PiS debatę.
Źródło: „Nasz Dziennik”
MA