21 marca 2022

Kiedy wojna jest sprawiedliwa? Odpowiadają Doktorzy Kościoła

(Fot. Pixabay)

Czy rzeczywiście każda wojna jest niesprawiedliwa? Odpowiedzią na te pytanie niech będą pisma Doktorów Kościoła. Mimo, iż żyjemy w innych czasach, cały czas trwamy w tym samym Kościele, który dzięki Doktorom doczekał się swojej wiecznej i niezniszczalnej doktryny…

Katolicka teologia wiele zawdzięcza doktorom Kościoła. Również w sprawie chrześcijańskiej etyki wojennej poczynili oni ważne kroki na drodze do rozwoju doktrynalnego. Ich sposób patrzenia na wojny różnił się znacznie od podejścia pacyfistycznego, nie widać u nich nadmiernego sentymentalizmu czy irracjonalnego zaufania w ludzką dobrą wolę. Nie sposób ująć myśl ich wszystkich w krótkim, zwięzłym artykule, jednakże warto pochylić się przynajmniej nad tym, co na ten temat nauczali najwięksi łacińscy doktorowie Kościoła. Począwszy od Augustyna, na św. Robercie poprzestając, mam zamiar przybliżyć państwu pokrótce warunki jakie stawiali ci wielcy katoliccy teologowie, żeby móc stwierdzić czy dany konflikt zbrojny jest uprawiony.

Pierwsze tysiąclecie

Wesprzyj nas już teraz!

Podwaliny pod katolicką naukę o wojnie sprawiedliwej położył święty Augustyn. Ten najsłynniejszy ze wszystkich Ojców Kościoła, biskup Hippony, pisząc o usprawiedliwionym konflikcie zbrojnym, wskazywał ze stanowczością, iż władza świecka, w celu ukarania niegodziwców, ma prawo skorzystać z oręża i prowadzić wojnę. W dziele pt. Państwo Boże stwierdził on, że: „ci, którzy prowadzili wojnę w posłuszeństwie Bożemu nakazowi albo zgodnie z Jego prawami, reprezentowali, w swoich osobach, sprawiedliwość publiczną lub mądrość władz, i w tym charakterze uśmiercali niegodziwców, w żaden sposób nie naruszali przykazania: „Nie zabijaj” (De Civitate Dei, 1, 21 – Patrologia Latina 41, 35).

W epoce patrystycznej ważny wątek w kwestii prowadzenia wojen poruszył również papież Grzegorz Wielki. Znany głównie z dzieł takich jak Moralia czy Dialogi, prowadził także listowną korespondencję z egzarchą Gennadiuszem I. W jednym z listów, skierowanych do tegoż, chwalił go za prowadzenie wojen przeciwko donatystom i poganom. Pisząc do niego pochwalał jego działania zbrojne, wskazując przy tym na dobre informacje o jego wyczynach, które do niego napływały, gdy powiedział, że „wieść niesie, że nie z żądzy przelania krwi prowadzicie nieustannie te wojny, lecz dla poszerzenia republiki, w której, jak widzimy, czci się Boga, aby imię Chrystusa szerzyło się wśród poddanych narodów przez głoszenie wiary”. Na końcu tego listu zawarł on prośbę do Boga, aby On „miłosiernie chronił Twoją Eminencję dla pociechy świętej rzeczpospolitej i umocnił Cię siłą swego ramienia, abyś coraz bardziej szerzył Jego imię wśród sąsiednich narodów” (Registri Epistolarum, 1, 75 – Patrologia Latina 77, 529-30).

Kościelni komentatorzy i teologowie w listach św. Grzegorza I dopatrywali potwierdzenia tezy, zgodnie z którą Kościół katolicki „ma nakaz od Chrystusa Pana, aby nauczał wszystkie narody, przeto może zażądać od panujących katolickich, aby nawet siłą wywalczyli wolny wstęp i opiekę misyonarzom na terytoryach pogańskich, gdyby poganie tego wstępu bronili lub misyonarzy prześladowali” (Podręczna Encyklopedya Kościelna, t. 39-40, Warszawa 1914, s. 171).

Od średniowiecza do początków nowożytności

W epoce średniowiecza dojrzałego, największe zasługi na polu katolickiej doktryny o wojnie sprawiedliwej należy przypisywać Tomaszowi z Akwinu. Autor monumentalnej Sumy teologicznej, wcześniej też uczeń Alberta Wielkiego, wykładając na łamach swojego „opus magnum” zasady chrześcijańskie w kwestii toczenia walk zbrojnych, wymienił trzy warunki, które należy spełnić, aby wojna była usprawiedliwiona. Pierwszy z nich to „autorytet suwerena, na którego polecenie wojna ma być prowadzona”. Zgodnie z myślą Akwinaty „Osoba prywatna nie ma władzy, aby wypowiadać wojnę, gdyż może ona szukać zadośćuczynienia swoich praw przed trybunałem władzy”. Kolejnym powodem prowadzenia wojny jest, według Tomasza, „słuszna przyczyna, by strona, przeciw której wojna ma być prowadzona, zasłużyła na to z powodu jakiejś winy”. Ostatnim koniecznym warunkiem jest to, aby posiadać „słuszną intencję, a więc aby mieli na celu popieranie dobra lub unikanie zła” (Św. Tomasz z Akwinu, Suma theologiae, 2-2, q. 40, a. 1).

Rozwijając też myśl słynnego biskupa Rzymu czasów Ojców Kościoła, stwierdził w swojej Sumie, że bałwochwalstwo, które jest „jest poważnym bluźnierstwem, zaprzecza bowiem Bogu najwyższego jedynowładztwa; i zaprzecza wierze przez czyny” (Suma theologiae, 2-2, q. 94, a. 3), może być przyczyną wypowiedzenia wojny, ponieważ stanowi rodzaj przeszkody dla szerzenia wiary chrześcijańskiej. Napisał on, iż katolicy powinni siłą karcić niewiernych „w wypadku, gdyby stawili wierze przeszkody czy to bluźnierstwami, złą propagandą, czy też jawnymi prześladowaniami. I dlatego wierni Chrystusa często stają do walki z niewiernymi (…) po to, by nie stawiali przeszkód wierze Chrystusowej” (Suma theologiae, 2-2, q. 10, a. 8).

Rozwój katolickiej etyki wojennej postępował wraz z rozwojem myśli teologicznej. Robert Bellarmin, autor swoistej kontrreformacyjnej „sumy teologicznej” pt. Kontrowersje, w swoim traktacie o władzy świeckiej, w rozdziale 15, wymienił warunki prowadzenia sprawiedliwej wojny. Pierwszym warunkiem, według św. Roberta, jest „legalna władza”. Zauważa on, iż „władza ta nie jest konieczna do prowadzenia wojny obronnej, lecz tylko do ofensywnej”, gdyż „każdy bowiem może się bronić, zarówno władca, jak i obywatel, ale wypowiedzenie wojny lub wtargnięcie na terytorium nieprzyjaciela jest uprawnione tylko przez głowę państwa” (Robert Bellarmine, De Laicis or The Treatise on Civil Government, przeł. na ang. Kathleen E. Murphy, New York 1928, s. 71. Drugim warunkiem jest „słuszna przyczyna; wojny bowiem nie można wypowiedzieć za dowolne przewinienie, lecz tylko w celu odparcia szkody” (Tamże).

Zaznaczył on jednak, że „władca jest sędzią tylko swoich poddanych, nie może więc on karać za przestępstwa popełnione przez poddanych innych państw” (Tamże, s. 72). Następnie napominał, aby pamiętać, iż „przyczyna wojny nie powinna być ani błaha, ani wątpliwa, lecz poważna i pewna, aby przypadkiem nie przyniosła więcej szkody niż spodziewanego dobra” (Tamże). Kolejny warunkiem była „dobra intencja. Skoro bowiem celem wojny jest pokój i spokój publiczny, to nie jest zgodne z prawem podejmowanie wojny w jakimkolwiek innym celu” (Tamże, s. 73).

Kogo nie wolno zabijać?

Ostatnim warunkiem do prowadzenia uprawnionej wojny, będącym niejako uzupełnieniem tradycyjnej listy obwarowań, jest „odpowiedni sposób postępowania, który polega głównie na tym, aby nie krzywdzić niewinnych” (Tamże, s. 75). Powołując się na słowa Jana Chrzciciela (Łk 3, 14), wymienił on trzy klasy osób, których nie można zabijać. Wśród nich byli ludzie, „którzy nie są wrogami państwa; z tego powodu nie można usprawiedliwiać żołnierzy, którzy zadają obrażenia obywatelom lub przyjaznym chłopom” (Tamże), następnie ci, „którzy, nawet jeśli są w jakiś sposób wrogami państwa, są jednak usprawiedliwieni (…) kapłani, mnisi, mieszkańcy domów zakonnych, pielgrzymi, kupcy, rolnicy udający się na targ lub z niego powracający, zatrudnieni w rolnictwie, a także zwierzęta, którymi orzą lub zwożą ziarno na pole, mają korzystać z odpowiedniego zabezpieczenia” (Tamże, s. 76) oraz „osoby niezdolne do wojny, czyli dzieci, starcy i kobiety” (Tamże).

 

Dominik Bartsch

 

Na jaką wojnę pisać się ma żołnierz chrześcijański

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie