Minister edukacji w rządzie Donalda Tuska po raz kolejny zapowiedziała uszczuplenie szkolnej podstawy programowej. Jak wyjaśniała, to element jej programu „szybkich ruchów” – zmian, które mają zostać wprowadzone już w najbliższym czasie. Do uczniów ma trafiać mniej wiedzy z zakresu geografii, chemii, fizyki, biologii, historii i języka polskiego.
– Do września przygotujemy odchudzenie podstawy programowej, w ten sposób nauczyciele zyskają więcej czasu na pracę z uczniami – zapowiadała minister edukacji podczas rozmowy z Newsweekiem.
Jak wyjaśniała Barbara Nowacka, na początek ma zostać zmniejszony zakres materiału z przedmiotów, które nauczyciele, eksperci i uczniowie wskazują jako „najbardziej problematyczne” czyli m.in. z… fizyki, chemii, geografii, biologii, historii czy z języka polskiego. – Planujemy te zmiany wdrożyć już od nowego roku szkolnego, wcześniej na pewno je skonsultujemy – zapewniła polityk wchodząca w skład rządu Tuska.
Wesprzyj nas już teraz!
Zapytana o to, czy znowu dojdzie do zmiany podręczników powiedziała, że byłoby to zbyt duże obciążenie finansowe dla państwa i dla rodziców. Przyznała jednocześnie, że lista lektur powinna zostać „uwspółcześniona”.
Odnosząc się do obietnic dotyczących ograniczenia prac domowych Nowacka przekazała, że resort pracuje nad szczegółowym rozporządzeniem w tej sprawie.
Przedstawicielka obozu rządzącego odniosła się również do przedmiotu historia i teraźniejszość. – Odczarnkowienie i odpolitycznienie historii to nie lada wyzwanie. Z przedmiotu historia i teraźniejszość zdecydowanie rezygnujemy – powiedziała znana z nienadmiernej elokwencji minister. Dodała, że jednak szkoła „musi oferować jakiś rodzaj wychowania obywatelskiego”.
Zdaniem polityk potrzebna jest głębsza reforma, którą trzeba dopiero przygotować, a potem sprawdzić w pilotażach. W ocenie szefowej MEN realizacja całościowej dużej reformy będzie możliwa dopiero w latach 2026-2027.
(PAP)/oprac. FA