Rząd nie ustaje w utrudnianiu życia Polakom. Od 1 stycznia 2013 r., podobnie jak ustawa o redukcji niektórych obciążeń administracyjnych, wejdą w życie zaostrzone regulacje dotyczące ochrony środowiska w kontekście zbiorników paliwowych. Wysokie koszty modernizacji mogą sprawić, że zamknięciu ulegnie nawet ponad pół tysiąca stacji benzynowych.
Do końca grudnia wszystkie stacje paliw płynnych zobowiązane są zainstalować odpowiednie urządzenia do monitorowania wycieków i zabezpieczenia zbiorników. Dotyczyć to będzie również systemów i instalacji zabezpieczających grunt i wody gruntowe przed wyciekiem do nich substancji naftowych. Koszt takich modernizacji jest jednak bardzo wysoki i w przypadku pojedynczej stacji wyniesie nawet ponad 100 tys. zł. Dla wielu niezależnych operatorów, głównie małych i średnich, będzie to wydatek nie do udźwignięcia i zmuszeni będą zamknąć stacje.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie istnieją w naszym kraju precyzyjne i wiarygodne dane na temat tego, ile stacji spełnia obecnie warunki narzucone przez Urząd Dozoru Technicznego. Według prowadzonych przez niego statystyk, do tej pory do nowych wymogów przystosowano tylko nieco ponad połowę zbiorników w kraju.
Sytuację komplikuje też fakt, że jedna stacja może posiadać kilka zbiorników. Resort gospodarki przeprowadził ankietę wśród właścicieli 944 stacji paliwowych – wynika z niej, że zaostrzenie wymagań może doprowadzić do zamknięcia 18 proc. stacji.
Zaostrzanie procedur, implikujące konieczność kosztownych modernizacji to znany mechanizm tzw. wyciskania z rynku. Nie ulega bowiem wątpliwości, że głównymi adresatami nowych przepisów są niezależni dostawcy paliw, których częstokroć, w odróżnieniu od wielkich koncernów paliwowych, nie stać na potężne wydatki związane z dostosowaniem się do nowego stanu prawnego. Jeżeli faktycznie, co wynika z ankiety ministerstwa, około jedna piąta stacji nie dokona modernizacji do końca grudnia, po nowym roku problemy może mieć niemal 550 stacji, co stanowi niecałe 10 proc. wszystkich takich obiektów w Polsce.
Ministerstwo Gospodarki wie o skali problemu, nie planuje jednak wydłużania terminu wejścia w życie nowych przepisów, argumentując, że operatorzy mieli na to 16 lat, że wielu z nich dokonało już modernizacji, zaciągając kredyty, a sama prolongata terminu niewiele zmieni. Z kolei przedsiębiorcy argumentują, że nie mieli pieniędzy na wydatki modernizacyjne, a im bliżej końca okresu dostosowawczego, tym ceny robót budowlanych związanych z modernizacją rosną.
Resort zapewne świadom jest tego, że wzmożone kontrole z początkiem obowiązywania nowych przepisów oznaczałyby spore koszty. Dlatego ze względów taktycznych zmasowanej akcji jednak nie podejmie, co nie znaczy, że rutynowe kontrole będą odbywały się z przymrużeniem oka. Właścicielom stacji pozostaje zatem dokonać modernizacji. Powstaje jednak pytanie, za czyje pieniądze to zrobią. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to podwyżka cen paliw na stacjach, które nie należą do wielkich sieci. Niższa cena jest bowiem atutem niezależnych operatorów w konkurowaniu z koncernami. Nowe przepisy najprawdopodobniej konkurencyjność tą zniwelują lub mocno uszczuplą.
Tomasz Tokarski