23 lutego 2022

Kim Pan jest Panie Brzezinski? Wszystko co powinieneś wiedzieć o nowym ambasadorze USA

(JONAS EKSTRÖMER / TT newsagency / Forum)

Fotografował się z tzw. tęczową flagą. Przyjmował działaczy LGBT w ambasadzie USA w Szwecji i promował „prawa” mniejszości seksualnych oraz „wzmocnienie pozycji kobiet”. Krytykował silną pozycję polskiego Kościoła. Walczy ze „zmianami klimatycznymi”, propaguje „zrównoważony rozwój” i tak zwaną techno-dyplomację. Uważa, że z najgorszymi wrogami trzeba rozmawiać i możliwa jest współpraca dla dobra biznesu oraz postępu ludzkości.

Nowy ambasador USA w Polsce – Mark Brzezinski – od lat związany jest z wielkim biznesem i promuje niesławną umowę TTIP między USA a UE. Chce współpracować z wrogami i konkurentami Ameryki, wykorzystując nowoczesną dyplomację.

Syn Emilie Benes Brzeziński i Zbigniewa Brzezińskiego, byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Jimmiego Cartera oraz wnuk polskiego zasłużonego dyplomaty Tadeusza Brzezińskiego, który zmarł na uchodźctwie w Kanadzie, a który zasłynął m.in. z ratowania społeczności żydowskiej, jest przedstawiany przez niektórych jako zawodowy dyplomata i człowiek o umiarkowanych poglądach. Jego matka to wnuczka byłego prezydenta Czechosłowacji Edvarda Beneša.

Wesprzyj nas już teraz!

Prezydent Joe Biden zaproponował Marka Brzezińskiego jako kandydata na ambasadora Polski, licząc, że uda się mu wzmocnić sojusz transatlantycki – poprzez ścisłą współpracę Warszawy z Berlinem – i sprytnie poprowadzić politykę odbudowy relacji z Rosją. Długo wyczekiwana kandydatura została zatwierdzona przez Senat. Brzezinski zastąpi na stanowisku Georgette Mosbacher, która w styczniu 2021 roku opuściła placówkę w Polsce.

Doświadczenie dyplomatyczne i biznesowe

Mark Brzeziński był ambasadorem za prezydentury Baracka Obamy w Szwecji, gdy Biden pełnił funkcję wiceprezydenta. Był także członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego pod przewodnictwem prezydenta Billa Clintona.

Z jego oficjalnej notki biograficznej zamieszczonej w 2018 r. na stronie Open Eyes Economy Summit – grupy, która organizuje kongresy ekonomiczne w Krakowie od 2016 roku poświęcone tzw. ekonomii opartej na wartościach (inicjatywa m.in. prof. Jerzego Hausnera wyrosła z obaw o zmiany klimatyczne, wyczerpywanie zasobów itp., w której biorą udział liczni politycy lewicy, w tym Robert Biedroń) –  można przeczytać, że Mark Brzezinski był dyrektorem zarządzającym i kierował działaniami firmy inwestycyjnej Makena w zakresie zrównoważonego rozwoju. Chodzi o inwestycje dużych funduszy w technologie związane z dekarbonizacją.

Wcześniej pełnił funkcję ambasadora Stanów Zjednoczonych w Szwecji (2011-2015). W 2015 r. został poproszony przez Biały Dom o poprowadzenie strategicznych działań w Arktyce i był pierwszym Dyrektorem Wykonawczym Komitetu Sterującego Białego Domu ds. Arktyki.

Zanim dołączył do administracji prezydenta Obamy, był partnerem waszyngtońskiej kancelarii McGuire Woods LLP (przede wszystkim obsługa korporacji), która zatrudnia ponad 1000 prawników na całym świecie. W latach 1999-2001 służył w sztabie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu, najpierw jako Dyrektor ds. Rosji i Eurazji, a następnie jako Dyrektor ds. Bałkanów.

Syn Zbigniewa Brzezińskiego – podobnie jak ojciec – jest członkiem globalistycznej Rady Stosunków Międzynarodowych (Council on Foreign Relations), wpływowego think tanku założonego przez Davida Rockefellera, który wydaje m.in. magazyn „Foreign Affairs”.  Zasiada w Radzie Doradców Programu Korporacyjnego CFR.

W 2010 r. prezydent Obama zaproponował jego kandydaturę Zarządowi Stypendiów Zagranicznych Fulbrighta Departamentu Stanu USA, który nadzoruje Program Fulbrighta oraz inne rządowe programy wymiany. Wcześniej w latach 1991-1993 Mark był stypendystą Fulbrighta w Polsce. Ukończył Dartmouth College i uzyskał tytuł doktora prawa University of Virginia oraz doktorat z politologii Oxford University, opisując polski konstytucjonalizm i krytykując silną pozycję Kościoła Katolickiego w naszym kraju (chodzi o wpływ na aborcję, katechizację, zapisy w konstytucji itp.).

Jeszcze w styczniu 2018 r. pracował jako wykładowca University of Virginia, współprowadząc kurs inwestowania: „World of Investing”.

Kandydat na ambasadora USA w Polsce jest też założycielem i dyrektorem Brzezinski Strategies LLC. Zwraca się uwagę na jego bogate doświadczenie biznesowe i dyplomatyczne, a także rozległe kontakty międzynarodowe.

Ściśle współpracuje z korporacjami z Doliny Krzemowej. Chwalono go za to, że w czasie służby dyplomatycznej w Sztokholmie zainicjował szereg „innowacyjnych nowych podejść do rozwoju handlu amerykańsko-europejskiego i kluczowych szwedzkich inwestycji, w tym decyzji Volvo o zainwestowaniu 1 miliarda dolarów w budowę fabryki w Karolinie Południowej”.

Mark zorganizował także pierwszą w historii amerykańską wizytę prezydencką w Sztokholmie w 2013 roku, na której zebrało się pięciu szefów rządów krajów nordyckich, inicjując amerykańsko-nordyckie strategiczne podejście do energii, innowacji i zrównoważonego rozwoju. Otrzymał wysokie odznaczenie z rąk króla Szwecji rzadko przyznawane zagranicznym ambasadorom: Królewski Order Gwiazdy Polarnej.

Jako pierwszy dyrektor wykonawczy Arktycznego Komitetu Sterującego Mark prowadził techno-dyplomację, polegającą na przekonaniu nawet wrogich i konkurencyjnych państw, że można ściśle współpracować w regionie w dziedzinach handlu, nauki dla obopólnych korzyści, oddzielając jednocześnie kwestie sporne. Arktyka zyskała w ostatnich latach szczególne znaczeniu ze względu na bogactwo zasobów i nowe możliwości żeglugi. Za swoją pracę Brzezinski otrzymał nagrodę za doskonałość Biura ds. Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu.

Angażuje się w obronę demokracji na świecie, promując różnorodność kulturową, upowszechnienie migracji, prawa mniejszości, w tym seksualnych, tzw. wzmocnienie pozycji kobiet i wspierając rewolucje oraz protesty w różnych państwach.

Od 2019 r. jest członkiem Komisji Trójstronnej, pozarządowej organizacji założonej w 1973 r. z inicjatywy Davida Rockefellera przez 325 prywatnych osób z Europy, Japonii i Ameryki Północnej, by promować interesy biznesu oraz zmiany społeczne  na świecie.  Komisja cieszy się złą sławą. Davidowi Rockefellerowi zarzucano, że dążył za jej pośrednictwem do przejęcia kontroli i konsolidacji czterech centrów władzy: politycznej, monetarnej, intelektualnej i religijnej, propagując tzw. kapitalizm oświecony.

Poglądy Marka Brzezinskiego

Rok po katastrofie smoleńskiej, 26 maja 2011 r., Mark w opinii zamieszczonej na stronie „New York Timesa” komentował wizytę prezydenta Obamy w Polsce. „Wizyta prezydenta jest okazją – pisał – do uspokojenia Polaków i całej Europy Środkowej, regionu, który bardzo dba o swoje relacje z Ameryką.” Wskazał na traumę i zdrady, jakich Polska doznawała w przeszłości oraz przerażające doświadczenia nazizmu i komunizmu, przez pryzmat których Polacy postrzegają rzeczywistość. Zaznaczył, że silne stosunki z Ameryką „zapewniają [Polakom] szczątkowe poczucie otuchy i zaufania”. Apelował, by zwrócić uwagę na trzy kwestie: demokrację, NATO i energię.

„Stany Zjednoczone powinny utożsamiać się z polskimi wysiłkami na rzecz promocji demokracji na Białorusi i Ukrainie. Warszawa jest jednym z najaktywniejszych zwolenników opozycji demokratycznej na Białorusi. Polskie MSZ finansuje Telewizję Biełsat (…) Jest to krytyczne, ponieważ rząd Białorusi dokręca śrubę opozycji”.

Odnosząc się do NATO zaznaczył, że należy wyjaśnić, iż członkostwo Polski w Sojuszu Północnoatlantyckim jest ważne dla USA, a Waszyngton docenia polskie wysiłki w Afganistanie i Iraku. Podkreślił, że „Polacy chcą usłyszeć, jak Ameryka ceni NATO” i „jak granice NATO są granicami Ameryki”.

Jeśli chodzi o energię, dużą wagę przywiązywał do współpracy ekspertów z West Virigna University w sprawie gazu łupkowego w Polsce, samowystarczalności energetycznej, niezależności i dywersyfikacji. Dodał, że „Waszyngton pracuje również nad koordynacją regionalną, aby zmaksymalizować to, co Europa Środkowa może uzyskać z UE na rozwój infrastruktury”.

Chwalił politykę ówczesnego rządu Donalda Tuska za zacieśnianie współpracy z Niemcami i zainicjowanie „resetu” z Rosją. Pisał: „najlepiej byłoby, gdyby wizyta Obamy pomogła zacieśnić współpracę między Polską, Europą Środkową, Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi we wszystkich tych kwestiach i wzmocnić Warszawę w sytuacji, gdy inicjuje głęboką zmianę polityki: dalsze zbliżenie polsko-rosyjskie”.

Syn Zbigniewa Brzezińskiego podkreślił, że „nieufność i wrogość, które tak zabarwiły stosunki rosyjsko-polskie, obejmują wieki. Ale pojednanie nie jest czymś bezprecedensowym. Po II wojnie światowej francusko-niemieckie zbliżenie musiało przezwyciężyć traumę nazizmu. Mimo głęboko zakorzenionej wrogości historycznej, Polska i Niemcy w ciągu ostatnich dwóch dekad odbudowały stosunki. Polacy i Rosjanie zdają sobie sprawę, że proces ten będzie wymagał czasu. Premier Polski Donald Tusk zainicjował go, powołując w 2007 r. Wspólną Komisję do Spraw Trudnych. Znaczącym gestem było uznanie przez Rosję odpowiedzialności sowieckiej za rzeź polskich oficerów w Katyniu podczas II wojny światowej. Tak samo potępienie paktu Ribbentrop-Mołotow przez Władimira Putina w artykule w Gazecie Wyborczej. Wielu Polaków doceniło także rosyjską sympatię po tragicznej katastrofie samolotu w kwietniu 2010 roku, w której zginął polski prezydent” – czytamy.

Dodał, że „strategiczna wartość wszystkich tych kroków jest jasna”. Polska jego zdaniem – zrozumiała, że bez względu na wady bycia krajem położonym między Niemcami a Rosją, powinna wznieść się ponad to i spróbować zbudować dobre relacje z Moskwą, bo będzie to dobre dla wszystkich.

„Rosjanie rozumieją, że byłoby lepiej, gdyby sąsiedzi mniej bali się Moskwy. Choć trudny proces zbliżenia polsko-rosyjskiego nie jest jednoznacznie związany z resetem amerykańsko-rosyjskim, miałby pozytywny wpływ na Europę Środkową, a także na szersze relacje transatlantyckie. Pojednanie to zmieniająca grę możliwość, która ma przed sobą długą drogę. Dlatego podróż prezydenta Obamy jest tak ważna” – pisał.

Warto dodać, że obecnie wraz z dojściem do władzy Joe Bidena, grupa wpływowych osób, w tym brat Marka, Ian podpisali się pod listem otwartym, sprzeciwiając się ponownemu „resetowi” z Rosją.

Zdeklarowany ekolog – jak mówi o sobie – i działacz na rzecz zwalczania „globalnego ocieplenia” podkreślił, że w 2015 roku Obama został pierwszym prezydentem USA, który postawił stopę w Arktyce, aby „chodzić po jej topniejącej wiecznej zmarzlinie i odwiedzać lokalne społeczności”.

Promując tzw. techno-dyplomację w Arktyce, Mark jest przekonany, że będzie można załatwić z Rosją szereg interesów strategicznych. I nie chodzi jedynie o wydobycie surowców, żeglugę, ale także u udostępnianie danych itp.

Mark radził administracji Donalda Trumpa przed przejęciem władzy, by „jak najlepiej przekazać naszym międzynarodowym partnerom, że musimy wspólnie ustalić priorytety, co jest najlepszym sposobem na uniknięcie tarć i konfliktów wynikających z niezrozumienia tego, co jest podejmowane w Arktyce?”

Przestrzegał, by rząd nie działał arbitralnie, bardziej zaangażował społeczność biznesową i „trzymał politykę na wodzy”. „Arktyka to problem, który wszyscy możemy zepsuć, jeśli nie będziemy razem pracować” – ostrzegał.

Brzezinski działa także w Narodowym Instytucie Demokratycznym, think tanku założonym przez byłą sekretarz stanu Madeleine Albright, wspierając „wzmocnienie pozycji kobiet”, walkę z przemocą wobec kobiet, walkę o „prawa człowieka” i demokrację oraz praworządność poza granicami USA.  

NDI rozdysponowuje środki otrzymane z NED, z Departamentu Stanu, USAID na podmioty wspierające rewolucje w innych krajach. Na swojej stronie NDI podkreśla, że jest organizacją non-profit, bezpartyjną, działającą na rzecz wspierania i wzmacniania instytucji demokratycznych na całym świecie poprzez udział obywateli, otwartość i odpowiedzialność w rządzeniu. Główne obszary programowe NDI obejmują: uczestnictwo obywateli w wyborach, debaty, demokratyczne rządy, technologię, włączenie polityczne grup zmarginalizowanych itp.

Jej filią jest Europejski Instytut na rzecz Demokracji (EID), polska fundacja działająca nieprzerwanie od 1998 roku, wspierająca „przemiany demokratyczne” na Białorusi i Ukrainie, a także szkoląca różnej maści ekologistów w kraju i zagranicą. NDI wspierało przemiany polityczne w Chile, Nikaragui, na Ukrainie, w Hongkongu, Kambodży itp.

Koncepcja polityki zagranicznej 

Mark Brzezinski oczywiście będzie realizował wytyczne Waszyngtonu dotyczące szerszej polityki zagranicznej ekipy Bidena, które przedstawił na początku kadencji sekretarz stanu Antony Blinken.

Nowa administracja zamierza wykorzystywać siłę dyplomacji w celu zapewnienia bezpieczeństwa Amerykanom, poszanowania demokratycznych wartości i dobrobytu. Chce to osiągnąć dzięki odzyskaniu amerykańskiego przywództwa w ramach sojuszy, opanowaniu „kryzysu klimatycznego” i zwalczeniu „pandemii”. Zgodnie z wizją Blinkena, w interesie Amerykanów jest „wzmocnienie demokracji” w USA i na świecie, opanowanie problemów globalnych oraz obrona „praw” kobiet, mniejszości religijnych i LGBTQI+. Dyplomacja ma pomóc wzmocnić organizacje międzynarodowe, w tym wszelki przybudówki ONZ. Wszystko to ma się składać na powrót Ameryki do jej podstawowych wartości i wiodącej roli w świecie pod hasłem ,,America is Back”. Sekretarz stanu deklaruje, że użycie siły militarnej ma być ostatecznym instrumentem.

Sojusze opierają się na promocji wartości demokratycznych i selektywnej współpracy z wrogimi lub konkurencyjnymi krajami.

Fascynat Chin

W 2019 r. Mark Brzezinski był głównym mówcą w Pekinie podczas specjalnej sesji China Development Forum. Zapis jego przemówienia na temat chińskiej gospodarki i normalizacji stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Chinami jest ciekawy z wielu powodów. Odsłania m.in. kulisy otwarcia się na Chiny w przeszłości, z drugiej prezentuje wizję tzw. nowoczesnej dyplomacji (techno-dyplomacji), która jest sednem dla zrozumienia jego roli jako ambasadora w Polsce.

Na forum Mark wspomniał, że w Chinach był ponad 15 razy i za każdym razem, gdy tu przyjeżdża  jest pod wrażeniem postępu. – Wszyscy wiemy, że Chiny modernizują się szybciej niż jakikolwiek inny kraj w historii świata, ale nie ma nic lepszego niż dawanie świadectwa „przed” i „po”, aby w pełni zrozumieć, co osiągnęli Chińczycy – tłumaczył, wspominając, że po raz pierwszy był w tym kraju w 1981 roku, kiedy cała jego rodzina została zaproszona przez Deng Xiaopinga.

Mark wspomniał o kulisach relacji amerykańsko-chińskich. W 1979 r. w ramach normalizacji stosunków, jego ojciec i matka gościli Deng Xiaopinga wraz z małżonką w swoim domu w McLean w stanie Wirginia. On wraz z siostrą i bratem usługiwali do stołu, serwując dziczyznę, którą wcześniej sami upolowali.

Siostra Mika, obecnie znana amerykańska prezenterka telewizyjna stacji MSNBC (wielokrotnie atakowała Trumpa) miała rozlać kawior na kolanach komunistycznego przywódcy, co zostało zbyte uśmiechem. – Ta noc utkwiła mi w pamięci. Kiedy uścisnąłem dłoń Denga, poczułem jego otwartość i chęć przybliżenia Chin światu. Tak więc osobiście jest dla mnie szczególnie poruszające stanąć przed wami dzisiaj i spróbować powiązać przeszłość z teraźniejszością, historię ze współczesnością – komentował.

Mark podkreślił, że „Stany Zjednoczone i Chiny przeszły długą, niezwykłą podróż”, „stając się dogłębnie bliskimi i, co ważniejsze, współzależnymi krajami”. – Nasz świat jest inny, lepszy, bezpieczniejszy, bo znormalizowaliśmy nasze relacje. Czterdzieści lat temu my – Stany Zjednoczone i Chiny – stworzyliśmy kontekst stosunków dyplomatycznych, politycznych, handlowych, naukowych i technologicznych, który miał być kontynuowany. I to pomimo tego, że nie zgadzaliśmy się w sprawie Tajwanu, nie zgadzaliśmy się między innymi w sprawie konfliktu Wietnam/Kambodża – stwierdził.

Zasugerował, by w obliczu utrzymującego się napięcia i niepewności w relacjach między obu państwami za administracji Trumpa, zadać sobie 4 pytania: jaka była istota tego, co wydarzyło się czterdzieści lat temu? Dlaczego wysiłek na rzecz normalizacji się powiódł? Co normalizacja przyspieszyła, a następnie ułatwiła? Czego nas to uczy na obecną chwilę?

W jego opinii, normalizacja relacji w owym czasie powiodła się, ponieważ dwaj przywódcy – prezydent Carter i przewodniczący Deng Xiaoping – mieli strategiczną determinację, by przeciąć węzeł gordyjski, który uniemożliwiał osiągnięcie przełomu.

– Pierwsza próba normalizacji została podjęta w 1977 roku, ale bez szerszego projektu geopolitycznego, więc ugrzęzła w dużej mierze w związku ze sprawą Tajwanu. Na początku 1978 roku prezydent Carter zdecydował, że normalizacja między USA a ChRL leży w strategicznym interesie Ameryki – i tak się składa, że ​​do tego samego wniosku doszedł przewodniczący Deng z powodu zagrożenia, jakie dla Chin stanowił „hegemonizm”.

Na różne sposoby, zarówno Ameryka, jak i Chiny czuły się zagrożone przez sowiecką asertywność strategiczną. Prezydent polecił mojemu ojcu Zbigniewowi Brzezińskiemu, ówczesnemu doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, powiedzieć przewodniczącemu Dengowi, że poważnie traktuje sowieckie zagrożenie i przekazać determinację Stanów Zjednoczonych, by iść naprzód w kierunku normalizacji. Na tej podstawie byli w stanie uruchomić tajny proces w celu rozwiązania różnych komplikacji – nawet zgadzając się w ostatniej chwili, aby „zgodzić się na  „niezgadzanie się” w niektórych pozostałych kwestiach.

„Zgoda na niezgadzanie się” była tezą leżącą u podstaw relacji Carter-Deng, a ostatecznie normalizacji. To znaczy, że mogliśmy oddzielić to, w czym się nie zgadzaliśmy od tego, co uzgodniliśmy – komentował.

Mark Brzezinski kontynuuje takie myślenie, wychodząc z założenia, że zawsze trzeba tworzyć relacje, budować kontakty i rozmawiać – nawet z najgorszym wrogiem – aby posuwać naprzód najważniejszy projekt: globalizację i federalizację świata.

Jego ojciec uważał, że USA i Chiny zapanują nad światem. Mark wydaje się podzielać tę wizję i na jej poparcie pokazał, jak załatwiono wówczas sprawę spornej sprzedaży broni na Tajwan.

W kwestii zgody na „niezgadzanie się” testem warunków skrajnych okazało się „zarządzanie sporem” w sprawie konfliktu wietnamsko-kambodżańskiego.

Wspólna determinacja w sprawie strategicznej współpracy pozwoliła na przełom w relacjach, przekształcając wrogość w „strategiczne partnerstwo”. – Biorąc pod uwagę dzisiaj wspólne i różne interesy w stosunkach chińsko-amerykańskich, warto pamiętać o tej historii – apelował człowiek, który ma być odpowiedzialny w Polsce za zgodne ułożenie relacji z Niemcami, by nie komplikować stosunków USA z UE i Rosją.

Autor wystąpienia wskazuje, że można decydować o losach innych mniejszych państw poprzez daleko idące uzgodnienia między największymi graczami – z pominięciem tych państw przy stole – w celu dalszej federalizacji świata, ułatwienia handlu korporacji, co miałoby sprzyjać bezpieczeństwu. Globalizacja i integracja oraz pozbawianie suwerenności państw na rzecz organizacji międzynarodowych, ma przynieść korzyści wszystkim tak jak normalizacja relacji amerykańsko-chińskich ponad 40 lat temu.

Brzezinski sugeruje, że współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa w przeszłości – najpierw w zakresie wywiadu – przyniosła rzeczywiste korzyści zarówno USA, jak i Chinom; a później pomogła wspólnie przeciwstawić się sowieckiej inwazji na Afganistan, co zmieniło globalną szachownicę „zimnej wojny” na niekorzyść ZSRR i ostatecznie przyczyniło się do rewaluacji sowieckiej, kończąc „zimną wojnę”.

W 1978, gdy Zbigniew Brzezinski udał się z tajną misją do Pekinu, podarował premierowi Hua Gua Feng kawałek skały z księżyca – prezent od prezydenta Cartera, który miał symbolizować, że nauka byłaby kluczową częścią normalizacji relacji. Deng miał odpowiedzieć, że nauka i technologia są przedmiotem szczególnego zainteresowania. To był priorytet Denga, który administracja Cartera znała od wrześniu 1975 r. Deng zasygnalizował nacisk na naukę i technologię jako centralną część profesjonalizacji chińskiej siły roboczej i sposób na maksymalizację potencjału indywidualnych talentów i inicjatywy.

– Tak więc, gdy tylko mój ojciec wrócił z misji do Chin, Biały Dom ogłosił, że doradca prezydenta ds. nauki i technologii, Frank Press poprowadzi najmocniejszą delegację naukową i technologiczną, jaka kiedykolwiek została wysłana przez USA do jakiegokolwiek obcego kraju. Lista czołowych naukowców rządowych USA biorących udział w tej wizycie pokazuje, że USA chciały, aby nauka i technologia były pomostem między naszymi narodami – wskazywał Mark na forum w Chinach. Wizyta Franka Pressa stworzyła kolejne otwarcie: – Podczas wizyty w Pekinie dr Press obudził prezydenta Cartera w środku nocy telefonem. Powiedział, że Deng Xiaoping ma pilne pytanie: chciał wiedzieć, czy mógłby wysłać 5000 studentów na amerykańskie uniwersytety. Carter odpowiedział: „Powiedz mu, żeby wysłał 100 000” – wspominał Mark.

Deng podczas swojej wizyty w USA w 1979 r. odwiedził m.in. fabryki Forda w Georgii, Hughes Tool Company w Houston i fabrykę Boeinga pod Seattle. W Johnson Space Center w Houston przebywał w symulatorze lotu promu kosmicznego.

Odnosząc się do obecnego statusu geostrategicznych relacji amerykańsko-chińskich, Mark stwierdził, że pomimo trudności handlowych i alarmującej retoryki z nimi związanej, stosunki amerykańsko-chińskie charakteryzują się „złożoną współzależnością” i obie strony mogą konkurować, ale też konsultować się w ramach istniejących zasad międzynarodowych.

Apelował, by nie zaostrzać relacji ze względu na silną współzależność. Zaznaczył, że jest ona „jednym z kluczowych źródeł globalnej stabilności politycznej i gospodarczej”.

Wyjaśnił, że „Chiny dążą do zmian w systemie międzynarodowym, ale czynią to w sposób cierpliwy, rozważny i pokojowy”, a „Amerykanie (…) szczególnie doceniają to, że chińskie myślenie strategiczne o świecie odeszło od koncepcji globalnego konfliktu klasowego i gwałtownej rewolucji, podkreślając zamiast tego pokojowy wzrost globalnych wpływów Chin, jednocześnie poszukując harmonijnego świata”.

– Jeśli przez cały czas będziemy pamiętać o centralnym miejscu naszej współzależności, będziemy w stanie poradzić sobie z innymi spornymi kwestiami, czy to dotyczącymi handlu czy Tajwanu, czy nawet z naszymi odmiennymi poglądami na wewnętrzne wartości i praktyki demokratyczne – zasugerował Mark w 2019 r.

Dodał, że oba kraje muszą współpracować na rzecz globalnego dobrobytu. Wskazywał, że „Chiny są potrzebne jako bezpośredni uczestnik w zarządzaniu kłopotami z Iranem, ponieważ Chiny również ucierpią, jeśli obecne kłopoty przekształcą się w gorącą wojnę”.  Konsultacje powinny dotyczyć także Indii i Pakistanu, by nie dopuścić do konfliktu między tymi krajami. Byłaby to katastrofa. Należy budować wspólny pogląd na to, jak radzić sobie z globalnymi zagrożeniami stwarzanymi przez „zmiany klimatyczne”.

 Jego zdaniem, stosunki chińsko-amerykańskie mają ogromny potencjał, aby stać się „wszechstronnym globalnym partnerstwem, które jest równoległe do stosunków USA z Europą i Japonią, wraz z regularnie zaplanowanymi formalnymi i nieformalnymi spotkaniami czołowych przywódców oraz prawdziwie osobistymi pogłębionymi dyskusjami dotyczącymi nie tylko stosunków dwustronnych, ale o świecie w ogóle”.

W 1979 r., kiedy strona amerykańska opracowała scenariusz, zgodnie z którym dwustronne spotkania z Chińczykami miały odbywać się raz na dziesięć dni, początkowo koncentrowano się na przedstawicielstwie dyplomatycznym; handlu i Tajwanie. Z czasem konsultacje rozszerzyły się, obejmując relacje z NATO, możliwy szczyt z Breżniewem itp. Chińczyków informowano o ruchach w sprawie układu SALT. Premier Hua Gua Feng wysłał prezydentowi Carterowi wiadomość w sprawie porozumień z Camp David między Izraelem a Egiptem itd.

– Niektóre konsultacje były bardzo zniuansowane. Mój ojciec zasugerował, aby Chińczycy pozwolili muzułmanom ze swojego kraju odwiedzać Mekkę jako sposób na nawiązanie dobrych stosunków z Arabami (…) stawiając Chińczyków w ostrym kontraście do Sowietów, tym samym pomagając poszerzyć chińskie stosunki z Arabami – wyjaśnił.

– Stany Zjednoczone i Chiny mają wspólny interes w zapewnieniu globalnej stabilności, postępu społecznego na całym świecie, w udanej odbudowie i rozwoju wewnętrznym oraz w odnowieniu systemu międzynarodowego – wskazał, ubolewając nad niepotrzebną „demonizacją” Pekinu, co ma służyć zakłóceniu relacji biznesowych między USA a Chinami, na czym miałyby skorzystać inne kraje, chcące wykluczenia Ameryki z gry.

– W erze, w której ryzyko masowego destrukcyjnego „zderzenia cywilizacji” rośnie z powodu bezprecedensowego przebudzenia politycznego ludności świata, pilnie potrzebna jest świadoma promocja prawdziwego pojednania cywilizacji. Jest to misja godna dwóch krajów o najbardziej niezwykłym potencjale kształtowania naszej wspólnej przyszłości: Stanów Zjednoczonych i Chin – zaznaczył.

Stanowisko Marka Brzezinskiego jako „dziecka CFR”, typowego globalisty nie jest zaskoczeniem.

Mark jest zagorzałym promotorem porozumienia o wolnym handlu TTIP między USA a UE, która uprzywilejowuje monopolistyczne korporacje. Podczas jednego z sympozjum poświęconego szwedzko-amerykańskim relacjom biznesowymi, podkreślił jak ważne jest zawarcie umowy TTIP, która wzbudziła tak wiele negatywnych emocji w związku negocjowaniem jej w ścisłej tajemnicy i brakiem ustępstw USA w sprawie zapisu dotyczącego możliwości pozywania państw przez korporacje za politykę, która szkodziłaby amerykańskim firmom (mechanizm ISDS). Umowa, która pozwalałaby na prywatyzację  usług publicznych i przekierowanie pieniędzy z budżetów państw do najbardziej ekspansywnych korporacji, jest negocjowana od 2013 r. wyłącznie przez „ekspertów” i lobbystów. Europosłowie mogli zapoznawać z się z tekstami umów w specjalnych pomieszczeniach, bez możliwości robienia notatek, dzielenia się jakimikolwiek informacjami i bez konsultacji.

Brzezinski zdaje sobie sprawę, że jest to umowa niekorzystna dla krajów o mniej konkurencyjnej gospodarce. Wskazuje, że kluczowe znaczenie ma ostateczne przekonanie Niemiec, obawiających się konkurencji monopolistów amerykańskich w związku z otwarciem rynku poprzez zniesienie szeregu barier pozacelnych, w tym norm bezpieczeństwa (np. żywność GMO). Wychodzi jednak z założenia, że sprawę da się załatwić z państwami Europy Środkowej „politycznie”.

Mark stale podnosi, że trzeba koncentrować się na tym, co nas łączy, budować silne relacje interpersonalne, okazywać empatię i przekonywać innych decydentów do swojej wizji. Poprzez budowanie większego zaangażowania społecznego i włączanie do procesów politycznych większej liczby migrantów, kobiet, przedstawicieli różnych mniejszości liczy na presję, która pomoże w przebudowie międzynarodowego systemu w taki sposób, żeby Ameryka dalej wiodła prym w decydowaniu o najważniejszych sprawach światowych, jak niegdyś wyrosła w siłę po II wojnie światowej, inicjując – jeszcze w jej trakcie, gdy wykrwawiała się Europa – szereg federalistycznych rozwiązań i budując system z Bretton Woods.

Teraz nowy  porządek pod roboczą nazwą „zrównoważonego rozwoju” ma być budowany dzięki wspólnej trosce wszystkich na świecie o „zmiany klimatyczne”. Angażowanie i łączność („connectivity”) na wszystkich poziomach, silna współzależność, ogromna rola social mediów, ciągłe utrzymywanie dużego zaangażowania audytorium konieczne jest dla wyższej formy globalizacji cyfrowej.

Chociaż Brzezinski dużo mówi o transparentności, czemu ma służyć duża aktywność władzy w social mediach, w praktyce preferuje rozwijanie silnych powiązań personalnych i nieformalnego załatwiania spraw. Uprawia  tzw. techno-dyplomację, wierząc, że technologia i cyfrowa przyszłość przyniesie wszystkim upragniony dobrobyt i bezpieczeństwo.

Jest zafascynowany utalentowanymi młodymi inżynierami i matematykami z Polski, którzy tak bardzo mogą pomóc Ameryce stać się bardziej innowacyjną gospodarką. Wskazuje na potrzebę budowania bezpieczeństwa dzięki zaangażowaniu ludzi, rozwijaniu kontaktów „people to people”, wizyty Vipów, włączanie rzeszy młodych w aktywizm klimatyczny i działania na rzecz Agendy 2030, „wzmacnianie ruchów demokratycznych”, „wzmacnianie pozycji kobiet” i większe ich zaangażowanie w politykę. Kluczowe zaś staje się upowszechnienie modelu biznesowego opartego na tzw. partnerstwie prywatno-publicznym, czyli zapewnienie długoletniego popytu i finansowania na pewne usługi i towary przez państwo związane z inwestycjami w dekarbonizację gospodarki. Uznaje to za priorytet.

Jest zdecydowanym orędownikiem tzw. praw seksualnych. „Prawa LGBT” uznaje za „jedno z największych wyzwań współczesności”, podobnie jak transformację energetyczną świata w celu całkowitego przejścia na tzw. odnawialne źródła energii.

Jego ulubiony cytat, który dobrze oddaje istotę techno-dyplomacji pochodzi od prezydenta Johna Kennedy’ego: „Tam, gdzie natura czyni z nas wszystkich naturalnymi sojusznikami, możemy pokazać, że korzystne relacje są możliwe nawet z tymi, z którymi nie zgadzamy się najgłębiej. A to musi kiedyś być podstawą światowego pokoju i światowego prawa”.

Zachwycał się współpracą na gruncie nauki nie tylko z Chinami, ale także z Sowietami i wierzy, że – nauka o klimacie i związana z tym dekarbonizacja (porozumienie paryskie i Agenda 2030) – to płaszczyzna porozumienia między krajami. Wystarczy mieć jasno nakreśloną wizję strategiczną i uzgodnić z konkurencyjnymi gospodarkami to, na co się „nie zgadzamy”.

Polska nie może wypierać się dziedzictwa Wałęsy

W wywiadzie, jakiego udzielił Dorocie Wysockiej –Schnepf w listopadzie 2018 r., który ukazał się na stronie „Gazety Wyborczej” uznał, że Polska nie ma co wypierać się „dziedzictwa Lecha Wałęsy” i powinna wrócić do konstytucjonalizmu, ponieważ przez niektórych jest uważana za „dyktaturę”. Poradził politykom, by kierowali się „busolą moralną” jak jego ojciec. Zaznaczył, że „Polska ma konstytucjonalizm we krwi”, a inwestorzy zagraniczni wielką wagę przywiązują do stabilności prawa i praworządności. – Polska powinna o tym pamiętać, bo najwyższym dobrem jakim dysponuje są wspaniali, utalentowani ludzie. Doświadczenia matematyki i inżynierii w Polsce są takie, że firmy z całego świata byłyby tymi specjalistami zachwyceni. Nie pozwólmy, by niepewność prawa i oportunizm polityczny podkopały te wielkie możliwości – mówił.

Mark chwalił osiągnięcia nauki i dodał, że „Polska jest stworzona, by być jednym z bardzo istotnych państw przyszłości dzięki sile ludzi, dziedzictwu nauki, dzięki matematykom i inżynierom. Polska powinna być zdolna sprostać wyzwaniom przyszłości. Bez względu na to czy mówimy o sztucznej inteligencji, czy o wszelkiego rodzaju platformach zbliżających do siebie ludzi z całego świata”- konkludował, wyraźnie dając do zrozumienia, że biznes i tzw. kapitalizm oświecony jest najważniejszy.

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij