Mimo trwającej formalnie ofensywy przeciwko terroryzmowi, kraje Europy Środkowej i Wschodniej dostarczyły ogromne ilości broni i amunicji na Bliski Wschód. Broń trafiała m.in. do Arabii Saudyjskiej, co oznaczało, że niemal na pewno wpadnie ona w ręce islamskich ekstremistów. Liczyły się jednak tylko zyski.
„Od momentu eskalacji konfliktu syryjskiego w 2012 roku, broń z Europy Środkowej i Wschodniej nadal była dostarczana do czterech państw, które przekazywały ją dalej, na tereny objęte działaniami zbrojnymi w Syrii i Jemenie” – pisze rp.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
Dziennik powołuje się na ustalenia reporterów śledczych BIRN, którzy wskazali tu na Arabię Saudyjską, Jordanię, Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) i Turcję. Ich zdaniem broń i amunicję o wartości nawet 1,2 mld euro na łączną kwotę 1.2 mld euro do tych krajów dostarczyły: Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Słowacja, Serbia i Rumunia.
„Większość tych transakcji, na łączną kwotę 829 milionów euro, została wykonana na rzecz Arabii Saudyjskiej. Co ważne, kraje źródłowe nie udzieliły licencji na wywóz broni dalej, ale według zarówno śledczych z BIRN, jak i ekspertów organizacji OCCRP, miały one wiedzę, iż część transportów trafi do Syrii, nie tylko do opozycji, lecz także do grup islamskich ekstremistów” – czytamy.
Jak podkreślono, choć światowy handel bronią jest regulowany – i to aż na trzech różnych poziomach ustawowych – ale nie brakuje mechanizmów karania przestępców. W efekcie nielegalny handel bronią ma się całkiem dobrze.
Czy kraje handlujące bronią mają coś na swoje usprawiedliwienie? Przykład Holandii pokazuje, że nie. Bowiem w marcu tego roku, kraj ten zaprzestał eksportu broni do Arabii Saudyjskiej, powołując się „na masowe egzekucje i cierpienia ludności cywilnej w Jemenie”.
Źródło: rp.pl
MA