Prezydent Kirgistanu Ałmazbek Atambajew podpisał dekret o zmianach w prawie wyborczym, pozwalający na przeprowadzenie przyspieszonych wyborów prezydenckich. Głosowanie na szefa państwa odbędzie się 15 października zamiast 19 listopada.
Drugoplanowy prezydent
Wesprzyj nas już teraz!
Funkcja prezydenta w Kirgistanie została ograniczona po referendum konstytucyjnym w czerwcu 2010 roku. Zawężenie kompetencji głowy państwa związane było z ówczesną sytuacją polityczną w tej azjatyckiej republice. 7 kwietnia 2010 roku doszło do antyrządowych wystąpień i obalenia prezydenta Kurmanbeka Bakijewa z Ludowego Ruchu Kirgistanu. Pod naciskiem Stanów Zjednoczonych, Rosji i OBWE Bakijew, próbujący początkowo odzyskać władzę, uciekł do Kazachstanu i zrezygnował z funkcji prezydenta.
Na tymczasowego prezydenta powołano Rozę Otunbajewą, która miała piastować stanowisko do czasu przeprowadzenia zmian w konstytucji i wybrania nowej głowy państwa. Kompetencje prezydenta według nowych zapisów konstytucyjnych – po doświadczeniach z Bakijewem – zostały znacznie ograniczone a system polityczny Kirgistanu określa się obecnie jako republikę parlamentarną, w której aktualnie swoich przedstawicieli w organie ustawodawczym ma 6 partii politycznych. Funkcja prezydenta ma drugoplanowe znaczenie wobec silniejszych kompetencji wykonawczych rządu i premiera. Zarówno Otunbajewa, jak i pełniący od grudnia 2011 roku funkcję prezydenta jej następca Ałmazbek Atambajew są członkami Socjaldemokratycznej Partii Kirgistanu.
Kandydat z certyfikatem
Zmiany pozwalające na przyspieszenie wyborów prezydenckich wprowadzono równocześnie z nowelizacją przepisów regulujących wybory prezydenta i parlamentu. Według „Wieczornego Biszkeku”, podniesiony został poziom kaucji wpłacanej przez kandydatów na urząd prezydenta – z 100 tys. somów do 1 miliona somów kirgiskich. Nowością jest uregulowanie wymagań wobec starających się o funkcję głowy państwa w zakresie ich znajomości języka państwowego. Kandydat na prezydenta powinien posługiwać się językiem państwowym na poziomie komunikatywnym we wszystkich obszarach życia społecznego, ale musi poświadczyć znajomość języka przedkładając certyfikat wydany przez odpowiednie instytucje państwowe.
W Kirgistanie, według danych z portalu polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, językiem urzędowym jest kirgiski a drugim językiem oficjalnym jest rosyjski. W państwie, gdzie mniejszości narodowe stanowią ponad 1/4 obywateli podkreślenie wymagań językowych wobec głowy państwa ma duże znaczenie.
Konglomerat narodów
Z opublikowanych na portalu naszego MSZ informacji wynika, że Kirgizję zamieszkują przedstawiciele kilkudziesięciu narodowości. Najliczniejsze narody to Kirgizi (72%), Uzbecy (14,3%), Rosjanie (6,9%) oraz Dunganie, Ujgurzy, Turcy, Tadżycy, Kazachowie, Tatarzy, Azerowie, Ukraińcy, Niemcy, Koreańczycy. Struktura narodowa rzutuje na napięcia wewnątrz kraju, z których najgłośniejszym były walki między siłami państwowymi a Uzbekami w mieście Osz w 2010 roku, kiedy to w ciągu kilkudniowych zamieszek zginęło prawie 900 osób. W dość biednym i podzielonym wewnętrznie kraju silną władzę ma parlament, stąd też ograniczenia, jakie podpisał prezydent Atambajew, dotyczące wyborów parlamentarnych, mogą odbić się na reprezentatywności różnych sił politycznych i narodów w tym organie uchwałodawczym.
Wyższy próg do parlamentu
Najistotniejsze zmiany w wyborach do parlamentu (Rada Najwyższa, Жогорку Кеңеш – Dżokorku Kenesz) to podniesienie progu wyborczego dla partii politycznych z 7 proc. do 9 proc. oraz zasada zastępowania osoby zwalniającej mandat w Radzie Najwyższej przez osobę tej samej płci. Przepis ten – jak pisze „Wieczorny Biszkek” – ma wejść w życie dopiero w 2020 roku. Według nowej ordynacji (przy założeniu takiego samego wyniku jak w ostatnich) do Rady Najwyższej weszłyby wszystkie obecnie reprezentowane ugrupowania, ale trzy partie (Onuguu-Progress, Bir Boł i Ata Meken) znalazłyby się tuż ponad progiem wejścia.
Braku reprezentatywności niektórych grup społecznych ma zapobiec jeszcze inny nowy przepis, o czym pisze portal „Azattyk.org”. Wśród 65 pierwszych na liście kandydatów ma być co najmniej 5 osób w wieku nie przekraczającym 35 lat i co najmniej 5 kandydatów, mających różną przynależność narodową.
Jak widać, przepis ten z jednej strony daje szansę licznym mniejszościom narodowym na udział w wyborach ale jednocześnie blokuje możliwości wystawiania list wyborczych mniejszości narodowych, ze względu na poziom ustalonego progu wyborczego. Realną szansę na przekroczenie progu 9 proc. mieliby właściwie tylko Uzbecy, przy założeniu, że ich frekwencja byłaby co najmniej taka jak średnia w kraju. Na ocenę ordynacji parlamentarnej trzeba poczekać do 2020 roku ale jej zapisy mogą już dzisiaj powodować przetasowania wśród partii politycznych. Jesienne wybory prezydenckie mogą być ich skutecznym katalizatorem.
Jan Bereza