Premiera „Kleru” Smarzowskiego okazała się sygnałem do zmasowanego ataku sił wrogich Kościołowi w Polsce. Niczym za sprawą specjalnego rozkazu, w sieci, prasie czy telewizji pojawiła się masa wypowiedzi mających tylko jeden cel: bezpardonowo uderzyć w Polski Kościół.
W sobotniej „Wyborczej” możemy przeczytać coś, co określono mianem „Raportu o Polskim Kościele”. W dwudziestostronicowym dodatku aż roi się od wypowiedzi różnego rodzaju „ekspertów”, chcących reformować Kościół – oczywiście na swój, daleki od przekonań wierzących sposób. Bardzo ciekawe jest, że zawsze przy takiej okazji najwięcej o reformie Kościoła krzyczą ci, którzy nie chcą i nigdy nie zamierzali być Jego częścią.
Wesprzyj nas już teraz!
Zaczyna się niewinnie. Pierwsza wypowiedź należy do kapłana, który w Smarzowskim widzi tego, który „obali mury”. Po tym następuje diagnoza jaką lewicowe środowiska forsują już od co najmniej kilku lat – święcenia dla kapłanów „viri probati”, zniesienie celibatu, będącego „za trudnym” dla większości kapłanów oraz znaczne ograniczenie wszechobecnego klerykalizmu. Kończy się wręcz kabaretowo: zniesienie celibatu ma być w ocenie księdza „kluczem do wyjścia naprzeciw kryzysowi rodziny i kapłaństwa”.
W podobnym duchu wypowiada się publicysta „Wysokich Obcasów” będący byłym kapłanem. Z radością przyjmuje początek procesu mający w jego mniemaniu doprowadzić do upadku autorytetu polskiego Kościoła. „Pamiętam niewielkie grupy kleryków bardzo dobrych – w sensie moralnym, intelektualnym i społecznym (…) z tych grup było zarazem najwięcej wystąpień z kapłaństwa”. Wygląda na to, że w ocenie byłego rektora seminarium, kapłaństwo jest dla ślepo posłusznych nieinteligentnych, i niemoralnych ludzi. Dla nas chyba dobrze, ze jak przystało na człowieka „inteligentnego i moralnego”, kapłaństwo ma już za sobą.
Przygotowano także specjalną planszę „who is who” czyli ukazanie sylwetek 41 polskich biskupów wraz z pokuszeniem się o ich „charakterystykę”. Celowo wzięte w cudzysłów słowo ukazuje, że tak naprawdę jest to jedna wielka manipulacja. Przy każdym z nazwisk bowiem, zawarto krótkie wyrwane z kontekstu cytaty dobrane w taki sposób by ukazać ich stosunek do linii ideowej przez lata forsowanej na łamach „Wyborczej”. Co ciekawe, na czerwono zaznaczono tych ordynariuszy otwarcie sprzeciwiających się takiej wykładni.
Oczywiście nie zabrakło wypowiedzi Jana Hartmana, ubolewającego nad tym jak to Rzeczpospolita Polska leży przygnieciona butem Watykanu, czego dowód mamy w jakże niekorzystnym, w jego opinii, konkordacie.
W dodatku znajdziemy także pochwałę homoseksualizmu wśród duchowieństwa oraz przedstawienie w niemal gargantuicznych wymiarach chciwości księży.
Samego siebie przeszedł jednak redaktor Tomasz Bielecki. Zarzuca tradycjonalistom w Kościele, że krytykują Franciszka za to, że „walczy z pedofilią”!!! Czyżby nie dane było temu redaktorowi dostrzec jak wobec świadectwa abp. Vigano zachował się zarówno Franciszek jak i hierarchowie określani mianem „tradycjonalistów”? Zabawne jest też to, że na łamach gazety będącej ideowym przewodnikiem rewolucyjnych koryfeuszy, to tradycjonalistów określa się zwolennikami szubienicy, czy krzesła elektrycznego.
Do chóru reformatorów Koscioła dołączyła także Dominika Wielowieyska z TOK FM. Jej zdaniem, konieczne punkty takiej reformy zawierać mają zniesienie celibatu, uznanie homomałżeństw, czy wyświęcanie kobiet. Swymi mądrościami podzieliła się z czytelnikami na Twitterze.
Znieść obowiązkowy celibat, uznać związki partnerskie homoseksualistów, także księży, dopuścić kobiety do kapłaństwa. I wiele problemów Kościoła instytucjonalnego by wyparowało.
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) 28 września 2018
Wszystko wskazuje na to, że jesień 2018 r. ma być preludium do ostatecznej rozprawy z polskim Kościołem. Czyżby za Irlandią, Stanami Zjednoczonymi czy Maltą przyszła kolej także na Polskę? Jedno jest pewne, musimy być gotowi. Katolicy sprzeciwiający się atakowaniu Kościoła Świętego są teraz potrzebni bardziej niż kiedykolwiek. Nie idźmy, wiedzeni szlachetną pobudką naprawy Kościoła za takimi przewodnikami jak Smarzowski. Nie dajmy się także omamić duchowi relatywizmu i obojętności, mówiącego że najlepiej stanąć z boku i nie reagować. Trwajmy w bliskości sakramentów, módlmy się za Kościół i walczmy słowem oraz piórem podtrzymywani nadzieją jak i pewnością, że „bramy piekielne Go nie przemogą”.
Piotr Relich