Plaga terroryzmu klimatycznego w coraz większej mierze dotyka zachodnioeuropejskie miasta. Samozwańczy obrońcy klimatu dokonują różnorodnych ataków, biorąc na cel dzieła sztuki czy fabryki. Dewastują, niszczą, niekiedy nawet podkładają ogień. Dla mieszkańców miast szczególnie dotkliwe jest blokowanie ulic przez grupy, które przyklejają się do jezdni. Wymaga to zawsze interwencji służb, które odklejają aktywistów, nierzadko z konieczności niszcząc przy tym nawierzchnię drogi.
Dotąd aktywiści byli w zasadzie bezkarni: nawet jeżeli skazywano ich na grzywny, to szybko zbierali potrzebne pieniądze od swoich zwolenników. Problem robi się jednak na tyle poważny, że pojawiają się polityczne propozycje twardszej walki z ekologicznym terroryzmem. Bawarska partia CSU myśli o wtrącaniu aktywistów do aresztu. Partia argumentuje, że aktywiści przyczyniają się nie tylko do strat ekonomicznych, ale narażają również zdrowie i życie obywateli; przyklejanie się do dróg powoduje zatory i korki, co niekiedy prowadzi do wypadków oraz utrudnia możliwość przejazdu służbom medycznym.
W Niemczech notowano już przypadki ofiar śmiertelnych: kierowca nie zdążył wyhamować i uderzył w pojazdy zatrzymane nagłym pojawieniem się terrorystów klimatycznych; karetka pogotowia zatrzymana przez samozwańczych obrońców klimatu nie dojechała na czas do pacjenta. CSU chciałaby zamykać terrorystów ekologicznych przyklejających się do dróg na trzy miesiące.
Partia uważa, że to skutecznie ostudzi ich zapały, skoro kary finansowe nie działają. CSU chce też karać aktywistów blokujących lotniska. W grudniu grupa terrorystów ekologicznych przykleiła się do nawierzchni lotniska w Düsseldorfie, co spowodowało konieczność odwołania 48 lotów. Aktywiści nie trafili do aresztu.
Źródło: jungefreiheit.de
Pach