Choć litewski Naczelny Sąd Administracyjny wydał prawomocny wyrok w sprawie powrotu polskiej szkoły do jej historycznych murów na Antokolu, władze Wilna nie chcą go wykonać. Domagają się ponownego rozpatrzenia sprawy z uwagi na rzekomą niejasność wyroku.
W lutym Sąd Najwyższy zdecydował, że polska szkoła, Wileńska Szkoła Średnia im. Joachima Lelewela – wcześniej zmuszona do przeprowadzki – ma wrócić na Antokol, do swej historycznej siedziby. Ta została szkole odebrana uchwałą rady miasta, która prowadziła tzw. reorganizację sieci placówek edukacyjnych. Polska szkoła została przeniesiona do mniejszego budynku, w innej dzielnicy miasta. Na Antokolu działalność rozpoczęły za to dwie placówki litewskie. Taka sytuacja powoduje, że Polacy mają znacznie utrudniony dostęp do polskiej szkoły.
Wesprzyj nas już teraz!
Decyzję radnych zaskarżyli do sądu rodzice, a Naczelny Sąd Administracyjny przyznał im rację. Władze Wilna jednak grają na zwłokę i chcą ponownego rozpatrzenia sprawy z uwagi na niejasność wyroku. Urzędnicy uważają też, że uchylenie przez sąd uchwały nie wpływa na wydane na jej podstawie zarządzenia reorganizacyjne.
Polacy zamieszkujący w Wilnie oceniają, że problemy stwarzane polskiej szkole nie są dziełem przypadku, a sprawa dojrzała do interwencji polskiego ministerstwa oświaty. Problemem jest też brak w litewskim prawie formuły prawnej określającej status szkoły mniejszości narodowej. Z takich rozwiązań mogą w Polsce korzystać litewskie szkoły w Polsce.
– Tak niestety wyglądają stosunki polsko-litewskie. Próbujemy rozmawiać z Litwinami, oni mówią, że będą wszystko robić, żeby polepszyć sytuację, po czym dalej brną. Nasze możliwości są ograniczone, przecież wojny im nie wypowiemy, możemy dalej monitować, pisać, prowadzić różne działania dyplomatyczne – powiedziała „Naszemu Dziennikowi” poseł Iwona Arent, przewodnicząca sejmowej polsko-litewskiej grupy bilateralnej.
Źródło: „Nasz Dziennik”
MA