Nasycenie społeczeństw wielokulturowością było przez lata przedstawiane jako pewnego rodzaju „dobrodziejstwo”. Wokół tematu imigracji nastąpiły jednak „zmiany klimatyczne” i trochę tego typu narrację wyprostowały.
Polska znajduje się obecnie w punkcie zwrotnym tego tematu i mamy do czynienia z próbami obrony przed napływem związanej z „wielokulturowością” imigracji. System naczyń połączonych UE robi jednak swoje i los naszego kraju może okazać się podobny do losu krajów „starej Unii”. Warto przyjrzeć się więc państwom, które już takie rozwiązania przyjęły wcześniej. Skutki uboczne są oczywiste, ale czasami nieprzewidywalne, a mogą dotyczyć nawet spędzania… wakacji.
Przykładu w tym temacie dostarcza Francja. Socjolog Abdelmalek Sayad pisał o „przekształcaniu się imigracji zarobkowej w imigrację kolonizacyjną” i narzucaniu nowych norm społecznych. Takie zjawiska mają właśnie miejsce nad Sekwaną, nawet na… basenach publicznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Bastylia zdobywana co roku
W środku lata, w święto narodowe Republiki Francuskiej 14 lipca, aresztowano 684 osób. „Tradycyjnie” obchody zdobycie Bastylii we Francji to nie tylko wspaniała parada wojskowa na Polach Elizejskich (także wielokulturowa, a w tym roku udziałem reprezentacji armii Indonezji), ale też uliczne „zadymy” związane z „ludowymi zabawami” organizowanymi tego dnia. W nocy z 13 na 14 lipca organy ścigania aresztowały 389 osób w całym kraju, a następnej nocy 295 osób. Rannych zostało 51 funkcjonariuszy, a do największych zajść doszło w stołecznym regionie Île-de-France. Zapłonęły śmietniki, samochody, policję atakowano przy użyciu materiałów pirotechnicznych. Rozmiary „zadym” były i tak ograniczone, bo 14 lipca wysłano na ulice 65 000 policjantów i żandarmów. Tylko w Paryżu i na jego przedmieściach podpalono 157 pojazdów, 79 pojemników na śmieci i salę gimnastyczną oraz magazyn opon na stacji benzynowej AVIA.
Kłucie kobiet igłami
Na zabawach miejskich panikę wywoływała nowa „moda” na kłucie igłami kobiet. Zjawisko takie przybrało masowe rozmiary już na tzw. „święcie muzyki” pod koniec czerwca. Analizy socjologiczne mówią, że tego typu „napastnicy chcą kontrolować ciała kobiet” i jest to „sposób na przypomnienie im, że nie powinny przebywać w miejscach publicznych późną nocą”. To „oryginalny” i „ciekawy” sposób oddolnej inicjatywy wprowadzania „moralności”, który wskazuje pośrednio na rosnące wpływy islamu i tło, którym są „prawa szariatu”.
Niebezpieczne baseny i plaże
14 lipca był tu jednak tylko pewną kulminacją zjawisk, które od początku tegorocznych wakacji towarzyszą Francuzom. Takie miejsca wakacyjnego wypoczynku, jak baseny, plaże i wesołe miasteczka stały się bardzo niebezpiecznymi strefami bezprawia. We Francji doszło w tym roku do fali spektakularnych zjawisk przemocy ze strony „wielokulturowej” młodzieży w tego typu miejscach. Politolodzy i socjolodzy mówią o pojawieniu się „zjawiska plemienności przedmieść”, „kulturze męskiej dominacji”, czy „poczuciu bezkarności” młodzieżowych band zwolnionych z normalnych obowiązków, czyli szkoły i korzystających z rozluźnienia opieki rodzicielskiej.
Wskazuje się jednak także na to, że takie akty przemocy mają miejsce w dzielnicach, do których ostatnio napływała nowa imigracja. Niektóre analizy mówią też o nowych normach „klanowych” i odrzucaniu w takich miejscach „autorytetu instytucjonalnego”, co prowadzi do „przekształcania przestrzeni publicznej w symboliczne pole walki z państwem”. W tle są tu po prostu wpływy islamu, załamanie się procesu integracji i kwestionowanie obowiązującego prawa laickiej Republiki.
Latem młodzież się nudzi i szuka rozrywki, ale to zjawisko od lat we Francji przybiera rozmiary konfrontacji z państwem. Jeszcze pod koniec ubiegłego wieku, popularne stało się zalewanie wodą z hydrantów ppoż. ulic i tworzenie z nich prowizorycznych kąpielisk. Teraz młodzi ludzie przejmują władzę nad publicznymi basenami i kąpieliskami, atakując ratowników czy molestując kobiety. Uczone analizy mówią o „pragnieniu symbolicznego zawłaszczenia przestrzeni publicznej”. Masowe incydenty tego typu wskazują jednak na porażkę polityki integracyjnej państwa i powiększaniu się „stref bezprawia” na terytorium kraju.
„Wrażliwe dzielnice”, „klany” i „umma”
Kryminolog Xavier Raufer opisując tzw. „przestępczość uliczną” we Francji, precyzuje, że koncentruje się ona wokół 1362 tzw. „wrażliwych dzielnic”. Imigracja i polityka mieszkalnictwa socjalnego doprowadziła tam do powstania skupisk etniczno-kulturowych. Z imigracją zaimportowano nowe normy, zarówno rodzinne, jak i społeczne. Z czasem doszło do symbiozy i wykształcenia się nieformalnego przywództwa islamistów i biznesu narkotykowego, który napędza ekonomikę tego typu dzielnic. Dochodzą do tego więzi powstałe ze wspólnoty krajów pochodzenia migrantów. Według politologów oznacza to, że struktury społeczne są organizowane przez klany (trybalizm) i w tym kontekście przypominają oni nawet podbój Hiszpanii przez świat arabsko-muzułmański, na przykładzie plemion berberyjskich, które były zorganizowane właśnie w klany.
Inni mówią o fiasku polityki miejskiej Republiki, którą zastępują wspólnoty oparte o normy islamistyczne i klanowe. François Bousquet, który prowadzi badania nad „rasizmem wobec białych”, pisze o pokoleniu, które nie mówi już nawet „pieprzyć Republikę”, ale „pieprzyć Francję” i o tym, że jesteśmy świadkami pojawiania się norm islamistycznych w kraju. Nieobecność państwa skutkuje nowymi formami lojalności. Jak zauważa publikująca w „Atlantico” politolog Sabrina Medjebeur – „kiedy jednostka należy do rodziny arabsko-muzułmańskiej lub berberyjskiej i dorasta na takim osiedlu mieszkaniowym, podlega trzem, a nawet czterem formom lojalności – istnieje lojalność wobec rodziny, lojalność wobec kraju pochodzenia, lojalność wobec sąsiedztwa, a wreszcie lojalność wobec ummy, czyli wspólnoty wierzących”. Psycholog Pascal Neveu dodaje, że „młodzi ludzie, którzy biorą udział w tych brutalnych atakach w miejscach publicznych, nie mają już żadnych innych punktów odniesienia” i mówi o „komunotaryzmie” (gettoizacji i powstawaniu skupisk etniczno-religijnych), który zakorzenił się w sercu europejskiej demokracji i ma swoje własne normy i prawa.
Sami to sobie zrobili
Młodzi ludzie, którzy dopuszczają się ekscesów na basenach i plażach, w miejscach publicznych czy w wesołych miasteczkach, uznają pewne formy autorytetu religijnego i klanowego, ale odrzucają jakikolwiek autorytet instytucjonalny (policję, szkołę), a także tradycyjne kody kulturowe i cywilizacyjne. Przyjmują zasady islamu, zasady „ulicy” rządzonej przez narkotykowe gangi, a dodatkowo wspomagają się lewicową narracją polityczną o „odpowiedzialności Francji” za nieszczęścia ich przodków z powodu np. kolonizacji. Taką narrację utwierdza też współczesna szkoła czy uniwersytety, które stały się „laboratoriami dekonstrukcji narodowej” i w taki sposób formują nauczycieli. Tezy o odpowiedzialności białego człowieka za nieszczęścia świata, rasizmie systemowym, rozmaite dekonstrukcyjne teorie płci, polityka „różnorodności”, „politycznej poprawności”, czy „wielokulturowości” tworzą spójny system i skutkują rozbrojeniem państwa. Dochodzi do tego laksyzm systemu sprawiedliwości, który także jest silnie zideologizowany lewicowo i zapewnia agresorom poczucie bezkarności. Swój udział mają i socjaliści, którzy wnieśli tu znaczący wkład poprzez dotacje publiczne dla lokalnych stowarzyszeń, które miały integrować, a wzmacniały poczucie odrębnej tożsamości we „wrażliwych dzielnicach”. To jednak wina samej Francji.
Wskazuje się, że na to, na co młodzi ludzie pozwalają sobie we Francji, nigdy nie pozwoliliby sobie robić w Maroku, czy w Algierii. W Maroku takim młodym ludziom nadano nawet przydomek „Francuscy Arabowie”.
Islamizm we Francji ma swoje korzenie w imigracji arabsko-muzułmańskiej, ale stworzył nową „jakość” wyrażaną w nienawiści do kraju zamieszkiwania. Zjawisko jest zasilane co roku kolejnymi znacznymi przepływami migracyjnymi. Pozornie mało znaczące akty przemocy i agresywne zachowania w miejscach publicznych, takich jak baseny, są już częścią kulturowo-cywilizacyjnej konfrontacji. Trybalistyczne zachowania napędzają dodatkowo media społecznościowe. Tegoroczne lato we Francji nie jest jednak zaskoczeniem. Władze zapracowały sobie na taką sytuację błędnymi i tolerancyjnymi decyzjami podejmowanymi przez ostatnie pół wieku. Teraz pora na to, by na przykładzie Francuzów, taki Polak był mądry już przed szkodą…
Bogdan Dobosz