Roman Kluska, którego spektakularne aresztowanie w lipcu 2002 i batalia o dobre imię oraz o firmę z biurokratyczną machiną, pokazała, że w naszym państwie urzędnik może wszystko. Okazało się iż zbiurokratyzowane struktury państwowe za nic praktycznie nie ponoszą odpowiedzialności. Aresztowany wówczas przedsiębiorca opowiada o pociesze i nadziei płynącej z lektury pism św. siostry Faustyny.
– W tym bardzo trudnym zmieniającym się świecie prawie, że nie ma nic stałego. Gdyby nie było bardzo twardego oparcia na konkrecie, na pewności, na przekonaniu, że Pan Bóg mnie kocha. Jeżeli mnie kocha, to nawet jeżeli dopuszcza cierpienia, jeżeli dopuszcza pewne trudne sytuacje, to ponieważ mnie kocha, to na pewno dla mojego dobra – mówi w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem Roman Kluska.
Wesprzyj nas już teraz!
W „Dzienniczku” odnalazł on źródło otuchy w tej trudnej sytuacji w jakiej znalazł się przedsiębiorca. – Siostra Faustyna mówi: „Pan Cię kocha bezgranicznie, a ty marny człowieku, co możesz zrobić, to na tę miłość, na te łaski, na to dobro możesz odpowiedzieć zaufaniem. Obojętnie co się dzieje – UFAJ –przypomina Roman Kluska.
O możliwości pogodzenia prowadzenia biznesu z etyką i moralnością katolicką przedsiębiorca mówi –Jestem przekonany i nie tylko ja to mówię, że prawie, że nie ma alternatywy. Albo robimy biznes etycznie i mamy satysfakcje z tego co robimy, i śpimy w miarę spokojnie. I rośniemy razem ze swoją firmą. Rośniemy w sensie, że jesteśmy coraz wartościowszymi, lepszymi ludźmi. A jeżeli to samo robimy bez etyki, to chyba się kurczymy – uważa rozmówca Krzysztofa Ziemca.
Źródło: fronda.pl
luk