Na naszych oczach zanika męskość (by nie powiedzieć, że już „zaniknęła”), a jej miejsce zajmuje zniewieściała formacja lalusiów i maminsynków. Kobiety coraz częściej pytają za Danutą Rin „Gdzie ci mężczyźni, prawdziwy tacy”. Tylko, czy przypadkiem, wina za taki stan rzeczy, nie spada również właśnie na kobiety?
Mężczyzna – głowa rodziny, opoka, skała, zdecydowany, odpowiedzialny, konkretny i silny. Gdzie tacy panowie się podziali? Coraz częściej widzimy jedynie przedstawicieli płci męskiej, którzy z wielką dbałością przeglądają się w szybach sklepowych wystaw, czy przypadkiem ich włosy na żelu (które przed chwilą pieczołowicie układała fryzjerka) nie zmieniły swego położenia. Do tego japonki, które przecież w okresie letnim stanowią obowiązkowy asortyment męskiej garderoby. Na naszych oczach męskość zanika, a jej miejsce zajmuje zniewieściała formacja lalusiów, którzy (być może nieświadomie) przyjmują homoseksualny styl bycia i życia, gorliwie promowany przez media.
Wesprzyj nas już teraz!
Skoro męskie powinności przestały być domeną mężczyzny, a stały się charakterystyczne również dla kobiet, to i roszczenia, co do ich wypełniania, trzeba rozłożyć na obie płcie. Radzi czy nieradzi mężczyźni zaakceptowali te rewolucyjne zmiany. Odebrano im rolę głowy rodziny, przydzielając zadanie „partnera partnerki”. Niech się zatem nikt nie spodziewa, że od partnera będzie się oczekiwać czegoś innego niż od partnerki. A jeśli któraś z kobiet ma odwagę oczekiwać od mężczyzny „staroświeckich” cech męskich, takich jak odpowiedzialność za rodzinę i swych bliskich, pracowitość, wierność, szlachetność – to musi być przygotowana, że spotka ją zawód. Czy przypadkiem jednak wina za ten stan rzeczy nie spada również na kobiety? W końcu wystarczy dyskretnie wspomnieć, że to mężczyzna powinien przewodzić rodzinie, a już wielkie larum i burza z piorunami spada na głowę takiego śmiałka. Jak to mężczyzna ma decydować, a to czemu? W czym jest lepszy od kobiety? Mamy równouprawnienie! A w ogóle to ja wiem lepiej. Mało który mężczyzna odważy się polemizować z tak „żelaznymi” argumentami… W końcu kobieta zawsze ma rację, nawet gdy racji nie ma.
Zostawmy jednak damsko – męskie potyczki i w poszukiwaniu odpowiedzi sięgnijmy do Pisma Świętego i słów, które wielu pragnie wyrzucić ze swej świadomości. Żony niech będą poddane mężom swoim, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus – Głową Kościoła. (Ef 5, 22-23) To słowa ciężkie do przełknięcia dla niejednej kobiety. Ale pójdźmy dalej. Biskup Tihamer Thot, mówiąc o powinnościach małżeńskich, zwrócił się do kobiet takimi słowami: Tam, gdzie dwoje ludzi żyje wspólnie, koniecznie jedno musi prowadzić i kierować, „rozkazywać”. Rodzina w której nie ma „rozkazu” i „posłuszeństwa”, prędzej czy później zginie. „Posłuszeństwo” w małżeństwie polega na tym, że ktoś się podporządkowuje. Kto? „Mądrzejszy ustępuje”. Tym mądrzejszym powinna być kobieta. Czy wnioskować więc należy, że Bóg zapomniał o szczęściu kobiety? Nigdy! Już w kolejnych zdaniach listu Świętego Pawła czytamy Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał samego siebie, aby go uświęcić (…). Apostoł Narodów naucza w tych słowach, że mężczyzna powinien być oddany swej żonie. Jeśli zajdzie potrzeba, ma obowiązek narażać się, a nawet oddać swe życie w obronie żony, tak jak Chrystus umiłował Kościół i oddał swe życie dla Kościoła.
Posłuszeństwo, tak dziś wyszydzone, chroni od wszelkich rewolucyjnych tendencji. Miłość, mylona dziś z zauroczeniem, czy pożądaniem, chroni od okrucieństwa. Chrześcijaństwo, jako najdoskonalszy wzór porządku potępia okrucieństwo i rewolucję nie tylko w życiu państwowym, ale również w rodzinie. Bóg co czyni, czyni doskonale. W Bożym zamyśle nie zostaliśmy stworzeni po to, by być do siebie podobnymi, lecz po to, by się uzupełniać. Błędem jest zarówno, gdy mężczyzna niewieścieje, jak i wówczas, gdy kobieta przyjmuje męskie cechy. Niechaj więc mężczyźni trzymają się męskich ról i z pełną odpowiedzialnością i mądrością przewodzą swym rodzinom. A kobiety niech trwają w roztropnym posłuszeństwie i z dumą wypełniają role wspaniałych żon i matek.
Katarzyna Stępkowska