W Szwecji, USA i Wielkiej Brytanii medycy eksperymentują na kobietach i dzieciach, proponując niezwykle niebezpieczne zabiegi przeszczepu macicy. Organ ten pochodzący od żywego dawcy po urodzeniu dziecka z in vitro jest usuwany z organizmu kobiety, której go przeszczepiono. Operacje są nieetyczne i bardzo ryzykowne.
W Szwecji do tej pory przeprowadzono sześć operacji przeszczepu macicy. W USA jedną „udaną.” Na konferencji prasowej pod koniec lutego br. w Cleveland lekarze ogłosili, że dokonali pierwszego udanego przeszczepu macicy w Stanach Zjednoczonych. Zaledwie kilka dni później, kobieta, której przeszczepiono organ cierpiała komplikacje i musiała przejść kolejną operację usunięcia narządu.
Wesprzyj nas już teraz!
Zespół medyków z Cleveland zapowiedział, że ma uprawnienia do eksperymentowania z przeszczepami macicy w przypadku dziewięciu innych kobiet. O zezwolenie na zabiegi stara się także kilka innych klinik w USA.
W Szwecji dotychczas lekarze wykonali dziewięć przeszczepów macicy. Cztery kobiety urodziły dzieci. Wszystkie noworodki przyszły na świat w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego i zdecydowanie przedwcześnie.
W każdym przypadku przeszczepy uznano za „tymczasowe.” Ze względu na ogromne zagrożenie dla zdrowia i życia kobiet, organy mają być usunięte po urodzeniu jednego lub dwójki dzieci.
Kobiety po przeszczepie muszą brać leki immunosupresyjne, aby zapobiec odrzuceniu organu pochodzącego od innej kobiety. We wszystkich operacjach transplantacji macicy – ze względu na brak połączenie z jajowodami – poczęcie odbywa się w sposób sztuczny, poza ustrojem kobiety.
Eksperymenty z przeszczepami macicy to najnowsze „osiągnięcie” medyków, które wzbudza dużo kontrowersji. Po pierwsze dlatego, że są niebezpieczne dla kobiet, które zdecydowały się na przeszczep i dla samych dzieci poczętych metodą in vitro. Metodą, którą zdecydowanie potępił Kościół katolicki nauczający, iż jest moralnie nie do zaakceptowania oddzielenie prokreacji od aktu małżeńskiego.
Przeszczep macicy nie jest procedurą ratującą życie. Jako niezwykle inwazyjna metoda niesie ze sobą wiele zagrożeń dla dawcy żywego, odbiorcy i dla dzieci dojrzewających w „łonach eksperymentalnych.”
Brytyjscy lekarze, którzy planują również prowadzić własne przeszczepy ogłosili, że będą korzystać z macicy od zmarłych dawczyń, ponieważ pobieranie tego organu od dawcy żywego, naraża kobiety na zbyt duże niebezpieczeństwo.
Kobieta, która decyduje się na eksperyment musi przejść minimum trzy operacje: przeszczepu, który jest bardzo inwazyjny, umieszczenia zapłodnionej komórki w macicy i ostatecznego usunięcia narządu.
Ciąża w tym wypadku jest ciążą bardzo wysokiego ryzyka. Dziecko rozwija się w organie, który sam organizm chce odrzucić. Istnieje też duże prawdopodobieństwo uszkodzenia płodu z powodu leków, które musi brać kobieta po przeszczepie.
W pierwszej ciąży, która rozwinęła się w łonie kobiety po przeszczepie organu w Szwecji, dziecko walczyło o przetrwanie od 18 tygodnia ciąży. Wtedy właśnie organizm kobiety odrzucił przeszczepiony narząd. Kobieta przyjmowała leki immunosupresyjne i w 31 tygodniu trzeba było przeprowadzić cesarskie cięcie.
Dziecko jest narażone nie tylko na odrzucenie przez organizm matki wraz z macicą, w której się rozwija, ale także istnieje poważna obawa, że nie otrzyma ono wystarczającej ilości pokarmu z łożyska lub że przepływ krwi nie będzie wystarczająco dobry, aby wspierać rosnący płód.
Mats Brännström, szef szwedzkiego zespołu medyków od przeszczepu macicy przyznaje, że tego typu operacje nie można uznać za „sukces”, jeśli matce nie uda się urodzić dziecka.
Julia Belluz, reporterka magazynu „Vox” poprosiła różnych etyków medycznych i lekarzy, w tym jednego z autorów wytycznych dot. etycznych uwarunkowań transplantacji macicy, o opinię na temat procedury. Pisze ona, że „wszyscy wskazali, iż przeszczep macicy jest niezwykle ryzykowną operacją,” a ponieważ nie należy do zabiegów ratujących życie, budzi poważne wątpliwości moralne.
Nowa procedura – alarmują etycy – to nowe eksperymenty zwolenników tzw. przemysłu reprodukcyjnego, którzy „traktują kobiece ciała jak fabrykę części zamiennych i producenta komórek jajowych, wykorzystywanych następnie w celach zarobkowych.” Reklamy wzywające dwudziestolatki do podarowania niepłodnym parom „daru życia” za pieniądze są nader powszechne w Stanach Zjednoczonych. Etycy zauważają, że kobiety te decydują się na bolesną i niebezpieczną procedurę pobierania komórek jajowych, nie wiedząc tak naprawdę, co je czeka. Nikt nie monitoruje długofalowo ich stanu zdrowia.
Teraz oprócz komórek jajowych przemysł potrzebuje łona kobiet. Wzrasta liczba surrogatek, które decydują się na in vitro i urodzenie dziecka bezpłodnej parze. Ostatnio „matka zastępcza” z Idaho zmarła z powodu powikłań ciąży mnogiej. Pozostawiła męża i trzech synów.
W dynamicznie rozwijającym się „sektorze macierzyństwa zastępczego,” istnieje realna obawa, że jeśli przeszczepy macicy upowszechnią się, ubogie kobiety staną się ofiarami „przemysłu reprodukcyjnego”, rezygnując z własnych możliwości rozrodczych dla pieniędzy.
„Przemysł reprodukcyjny” w Stanach Zjednoczonych jest w znacznym stopniu nieuregulowany. Medycy eksperymentujący na kobietach i dzieciach poczętych często nie ponoszą żadnych konsekwencji swoich negatywnych działań.
W czasopiśmie „Reproductive Biomedicine” dwóch specjalistów z branży podkreśliło, że często eksperymentuje się z nowymi technikami na żywych organizmach matki i dzieci poczętych, zanim zostaną one dokładnie zbadane. Niektóre z nich „nie potwierdzono, że są bezpieczne”, a mimo to nadal są oferowane.
Rachel Brown i Joyce Harper napisały, że nowe technologie rzadko są solidnie zbadane i zatwierdzone przed ostatecznym ich użyciem klinicznym. Co więcej, naukowcy, specjalizujący się w nowych technikach niewiele zrobili, aby zmienić ich stosowanie. Autorki tekstu w „Reproductive Medicine” konkludują, że dyskusje na temat bezpieczeństwa takich technik „są pilnie potrzebne.”
Jest wielce prawdopodobne, iż przeszczepy macicy staną się kolejnym sposobem marginalizowania kobiet i dzieci.
Źródło: ncregister.com
AS