Aktywista największej amerykańskiej organizacji promującej dewiacje seksualne otworzył ogień do pracowników Family Research Council (FRC) w Waszyngtonie. Jak sam stwierdził, dokonał ataku z powodu „polityki” obrońców rodziny. Dlaczego waszyngtońska policja nie zamierza potraktować tego przypadku jako „zbrodni nienawiści”? Stosowanie podwójnych standardów wydaje się oczywiste.
28-letni Floyda Lee Corkinsa, homoaktywista z Herndon wtargnął do siedziby Family Research Council z bronią, 50 sztukami amunicji i… pudełkiem kanapek Chick-fil-A. Jak zauważają komentatorzy, do ataku doszło w zaledwie kilka dni po tym, gdy kierownictwo sieci i sama firma została oskarżona o rzekomą „dyskryminację” ze względu na orientację seksualną. Szef firmy, Dany Cathy, ściągnął na siebie krytykę wywiadem, w którym zapewniał o przywiązaniu do rodzinnych wartości i tradycyjnego rozumienia małżeństwa. Kierownictwo Family Research Council udzieliło publicznego poparcia rodzinie Cathy, silnie krytykowanej wówczas przez środowiska liberalne. Kanapki (miał ich przy sobie 50) chciał rozrzucić na miejscu zamachu, najprawdopodobniej na ciałach zabitych pracowników Family Research Council. Postawiono mu zarzuty usiłowania zabójstwa i złamania przepisów regulujących transport broni.
Wesprzyj nas już teraz!
Lee Corkins ranił ochroniarza, który go obezwładnił zapobiegając tragedii. Przed otwarciem ognia zamachowiec stwierdził, że… nie podoba mu się polityka Family Research Council. Jak tłumaczy Maggie Gallagher, stawiając pytanie o powody, dla których wymiar sprawiedliwości nie zamierza potraktować tego przypadku jako „zbrodni nienawiści” mają w jej przypadku prywatne motywy. Przed incydentem w siedzibie Family Research Council Gaalagher otrzymała paczkę zaadresowaną na adres National Organization for Marriage wypełnioną nieczystościami i zużytymi prezerwatywami. Policja w tej sprawie wezwała specjalną komórkę… odpowiedzialną za przestępstwa wobec „środowisk” LGBT, jej przedstawiciele nie stwierdzili jednak „zbrodni nienawiści”, mimo zastrzeżeń ze strony policjantów.
„Wstrętna przesyłka to drobne wydarzenie. Zamachowiec, zamierzający dokonać masowego mordu to już śmiertelnie poważna sprawa” – alarmuje Gallagher. W obu przypadkach wymiar sprawiedliwości nie zamierza postawić zarzutów o popełnienie przestępstwa z nienawiści. Mimo, iż prawo wprowadzające karalność takich czynów zostało uchwalone już dawno, a w praktyce zarzuty takie stawia się w odpowiednio wybranych przypadkach. Jak tłumaczy, karanie takich przestępstw oparte jest na założeniu, że ofiarami są nie tylko indywidualni poszkodowani ale kategoria terroryzowanych osób.
Tymczasem, przestępstwa których ofiarami są osoby i pracownicy organizacji sprzeciwiających się propagandzie i zmianom prawnym schlebiającym roszczeniom homo-aktywistów są traktowane jako zwykłe przestępstwa. Tak było w dwóch ostatnich przypadkach. „Czy musimy doczekać się trzeciego incydentu zanim policja Dystryktu Kolumbia, kontrolowana ostatecznie przez Kongres, upewni się, ze przepisy są stosowane jednakowo dla wszystkich?” – pyta Gallagher.
Źródło: realclearpolitics.com
mat