Rząd Donalda Tuska szykuje kolejne podatki. Nie zamierza ich jednak, być może bojąc się gromów, na szczeblu centralnym, tylko tym razem rękami samorządowców. W jaki sposób? Pozwoli władzom lokalnym na nakładanie na mieszkańców nowych obowiązkowych opłat – dowiedziała się „Gazeta Polska Codziennie”.
Wpływy z podatków lokalnych zasilają kasy samorządów, stanowią ich dochody własne. Obecnie mieszkańcy płacą do kasy samorządowej m.in. za nieruchomości, tzw. podatek drogowy za pojazdy oraz ponoszą opłaty targowiskowe. Rady gmin czy powiatów nie mogą jednak swobodnie ustalać rodzaju opłat. Regulują jedynie ich wysokość, ale w z góry ustalonych ramach. Ma się to jednak zmienić. Rady na mocy uchwały będą mogły wprowadzać podatki o charakterze lokalnym.
Wesprzyj nas już teraz!
Według nieoficjalnych informacji „Gazety Polskiej Codziennie”, w Ministerstwie Finansów rozważany jest pomysł, by wyposażyć samorządy w możliwość nakładania nowych podatków lokalnych. Sam resort na ten temat milczy. Biuro prasowe nie odpowiedziało nam do tej pory na pytania w tej sprawie, choć wysłaliśmy je przed kilkoma dniami. Informacje te potwierdzają za to niektórzy parlamentarzyści.
– Połowa samorządów jest zadłużona niemal do granic możliwości. Rząd szuka pieniędzy w kieszeni obywateli – mówi wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury poseł Krzysztof Tchórzewski (PiS).
W ubiegłym roku władze lokalne pożyczyły na różne cele ok. 60 mld zł. Długi rosną w zastraszającym tempie. W połowie 2011 r. były o prawie 36 proc. wyższe niż w analogicznym okresie 2010 r. Dynamika wzrostu zadłużenia samorządów lokalnych była nawet wyższa niż dynamika wzrostu długu budżetu państwowego. Wiele władz lokalnych stanęło już pod ścianą. Punktem granicznym, którego nie mogą przekroczyć, jest deficyt sięgający 60 proc. rocznych dochodów.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Toboła