Rosyjska służba zajmująca się badaniem jakości importowanej żywności, Rossielchoznadzor, zażądała od polskich producentów produktów rybnych zgody na przeprowadzenie w ich zakładach kontroli. Gdy Polacy odmówili, Rosja wprowadziła embargo na ten kolejny rodzaj żywności. Rozporządzenie weszło w życie w czwartek.
Od 26 października do 6 listopada Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego planowała kontrolować polskie firmy eksportujące swoje produkty na teren Rosji i innych krajów Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Był to jednak pretekst do kolejnego pstryczka w nos wykonanego przez Moskwę wobec Warszawy, gdyż nie ma powodów dla których Rosjanie mieliby przeprowadzać jakiekolwiek inspekcje w przedsiębiorstwach na terenie naszego kraju.
Wesprzyj nas już teraz!
– Mamy całe systemy bezpieczeństwa żywności. Mogą sobie sprawdzać jakość żywności przy odbiorze towaru – powiedział „Gazecie Polskiej Codziennie” były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.
Wszelkie nieprawidłowości w polskich produktach rybnych i niedociągnięcia systemu sanitarnego odrzuca także dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, prof. Andrzej Kowalski. – Nasze zakłady są bardzo nowoczesne, (…) dysponujemy też wysoko wykwalifikowaną kadrą – mówi w rozmowie z „GPC”.
Już o połowy sierpnia Federacja Rosyjska nie pozwala sprowadzać do siebie polskich szprotek w konserwach. Moskwie nie podoba się opis produktu, który ma być niezgodny z zawartością. Jednak innym państwom polskie ryby odpowiadają. Co więcej, sprowadzają je w znacznych ilościach.
Rosyjskie embargo nie będzie poważnym problemem dla naszych producentów. 80 proc. eksportu produktów i konserw rybnych trafia na rynki państw Unii Europejskiej, z tego połowa do Niemiec. W 2014 roku łączna wartość polskiego eksportu produktów pochodzenia rybnego wyniosła 188 milionów euro, a wartość eksportu do Rosji to zaledwie 48 tys. euro.
Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”
MWł