Słysząc kolejne pomysły wicepremiera Mateusza Morawieckiego można mieć wątpliwości, czy aby na pewno zeszłoroczne wybory parlamentarne wygrała partia „prawicowa”, a nie skrajnie lewicowa Razem. Minister rozwoju i finansów zdradził w czwartek swoje kolejne plany. Kwota od podatku będzie wyższa, ale… tylko dla najbiedniejszych. Propozycje dla całej reszty społeczeństwa są całkowicie odmienne. Niektórzy kwoty wolnej nie będą w ogóle mieli.
– Celujemy w kwotę 6,6 tys. zł, żeby to minimum socjalne było bez podatku, ale potem, żeby kwota wolna dość szybko wracała do obecnego poziomu – stwierdził w czwartek wicepremier Mateusz Morawiecki. Powodem takiego ograniczonego „dobrodziejstwa” jest troska o mocno napięty budżet państwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Oprócz zwolnienia z podatków osób zarabiających do 6,6 tys. zł rocznie (a więc ledwo 550 zł miesięcznie), na rządowej reformie skorzystają także ludzie zarabiający do 11 tys. rocznie (nieco ponad 900 zł miesięcznie). Dla nich kwota wolna będzie wyższa niż obecnie. Osoby o rocznych zarobkach na poziomie od 11 do ok. 130 tys. zł będą miały kwotę wolną (w przybliżeniu) na obecnym poziomie.
Chociaż z zapowiedzi wicepremiera wynika, że dla większości podatników w sprawie kwoty wolnej od podatku nic się nie zmieni, to jednak niektórzy z zarabiających więcej niż 11 tys. rocznie na „reformie” stracą. To podatnicy z II progu. Oni kwoty wolnej od podatku w ogóle mieć nie będą. W piątek Mateusz Morawiecki doprecyzował, że takie rozwiązanie może zostać zastosowane wobec osób zarabiających około 127-130 tys. zł rocznie (i więcej).
Wicepremier nie ukrywa, że takie rozwiązanie jest zgodne z polityką ekonomiczną rządu: pomóc najbiedniejszym, a resztę opodatkować, czyli – mówiąc językiem Morawieckiego – potraktować „progresywnie i bardziej sprawiedliwie”.
Źródło: rp.pl
MWł