Rząd przyjął projekt ustawy zobowiązującej związki sportowe i kluby do udziału w „walce z dyskryminacją”, co w obecnie funkcjonującej globalistycznej nowomowie oznacza między innymi promocję homoseksualizmu oraz pokrewnych zaburzeń tożsamości płciowej.
Jak czytamy na podstronie Ministerstwa Sportu i Turystyki, Rada Ministrów zatwierdziła opisywany już przez nas projekt nowelizacji ustawy o sporcie. Wprowadza on parytety płciowe we władzach związków sportowych oraz obowiązek włączenia się związków i klubów sportowych do „walki z dyskryminacją” – pod groźbą cofnięcia dofinansowania ze środków publicznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Ostatecznej wersji projektu nie ma jeszcze na stronach Sejmu. Z ministerialnego komunikatu dowiadujemy się, że nowelizacja – jeśli przyjmie ją parlament oraz podpisze prezydent – ustanowi przymus wybierania do władz związków sportowych co najmniej po jednej kobiecie i jednym mężczyźnie (jeśli zarząd liczy 2 – 5 osób) oraz 30-procentowych parytetów w przypadku gdy w zarządzie zasiada 6 i więcej osób. Te same zasady dotyczyć miałyby związkowych organów kontroli wewnętrznej.
W informacji MSiT napisano: „Zrównoważona reprezentacja płci we władzach polskich związków sportowych (PZS)”.
W przypadku zarządów liczących od 2 do 5 członków, w ich skład ma wchodzić nie mniej niż jedna kobieta i nie mniej niż jeden mężczyzna.
Kolejna kwestia zawarta w projekcie, który wkrótce trafi do Sejmu, dotyczy „walki z dyskryminacją”.
„Kluby sportowe, związki sportowe, PZS oraz spółki, które zarządzają ligami zawodowymi będą musiały przyjąć standardy przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji, w tym standardy dotyczące ochrony małoletnich” – czytamy dalej w komunikacie Ministerstwa Sportu i Turystyki.
„PZS i związki sportowe będą musiały wyznaczyć pełnomocników do spraw przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie. Przy Ministrze Sportu i Turystyki powołany zostanie Rzecznik ochrony praw zawodników i innych osób uczestniczących we współzawodnictwie sportowym” – zapowiada resort.
W skierowanej na posiedzenie Rady Ministrów wersji projektu nowelizacji czytamy między innymi, że „Klub sportowy, związek sportowy, polski związek sportowy oraz spółka zarządzająca ligą zawodową:
1) upowszechnia problematykę przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie, w tym biorąc pod uwagę zalecenia Rzecznika ochrony praw zawodników i innych osób uczestniczących we współzawodnictwie sportowym, zwanego dalej „Rzecznikiem””.
Rząd planuje wejście w życie nowelizacji wraz z początkiem 2025 roku.
Z praktyki funkcjonowania tego rodzaju przepisów w Niemczech czy Wielkiej Brytanii wiemy, że „walka z dyskryminacją” przekłada się między innymi na przymus promowania przez związki, kluby i zawodników ideologii LGBT. Charakterystyczne tęczowe motywy stają się częścią widowisk sportowych. Różnica pomiędzy wymienionymi państwami a Polską polega między innymi na tym, że tam rewolucyjne rozwiązania trafiły na przygotowany wcześniej grunt w postaci akceptacji społecznej dla różnego rodzaju dewiacji. W Polsce – zwłaszcza w środowiskach sportowych i okołosportowych – próby umieszczania „tęczowych” akcentów w oprawach meczów (np. na chorągiewkach w narożnikach boisk, banerach, reklamach bądź iluminacjach świetlnych) czy też strojach zawodników (koszulkach, numerach, opaskach kapitańskich itp.) z pewnością spotka się z silnym oporem.
Kluby i związki znajdą się jednak pod poważną presją. Za niedostosowanie się do przymusu „walki z dyskryminacją” rząd Tuska grozi zablokowaniem możliwości sięgania po pieniądze ze środków państwa i samorządów. Teraz jednak wszystko w rękach parlamentu i prezydenta, mogących zablokować niewinną z pozoru, rzekomo antyprzemocową ustawę, w szczegółach której tkwi jednak diabeł obyczajowej rewolucji.
Źródła: gov.pl, PCh24.pl
RoM