„Według mnie gejowska subkultura zaczyna być bardziej niż kiedyś częścią środowiska teatralnego, częściej zatem powstają spektakle, które wpisują się w jej formułę. Takie, w których np. dziesięciu młodych nagich chłopców stoi na scenie i podskakuje”– zauważa Andrzej Grabowski w rozmowie z Hanną Halek. Aktor deklaruje, że coraz częściej czuje się zażenowany współczesnymi spektaklami, szczególnie tymi, w których epatuje się nagością.
„Po co 10 gołych skaczących chłopaczków albo stara aktorka, która chodzi naga przez cały akt? Genialna aktorka nie musi być naga. To wszystko jest na siłę. To jest nagość wymuszona, sztuczna, nieprawdziwa i mało artystyczna. Pozbawiająca sztukę jej geniuszu. (…) Dla mnie jest to obrzydliwe i nieraz widziałem ludzi, którzy wychodzili w trakcie spektaklu, nie mogąc znieść tego obrazu. Ja czuję się mocno zażenowany nawet w imieniu tej osoby, która to robi. Mnie coś takiego obraża i wstydzę się w takich sytuacjach, że jestem aktorem, ponieważ każdy może pomyśleć, że ja też za chwilę się rozbiorę. A ja tego bez sensu i bez powodu nie zrobię. Nie ma mowy. Szczerze mówiąc, ja się już boję czasem chodzić do teatru, bo myślę, że nagle mój kolega się rozbierze albo koleżanka będzie pokazywać mi swoje ciało” – opowiada Grabowski w książce „Jak brat z bratem. Andrzej i Mikołaj Grabowscy w rozmowie z Hanną Halek”.
Wesprzyj nas już teraz!
To kolejna już wypowiedź płynąca ze środowiska aktorskiego krytyczna wobec pseudoartystycznych eksperymentów, których dokonuje się na deskach polskich teatrów. W podobnym tonie wypowiadały się m. in. Joanna Szczepkowska i Anna Polony.
Grabowski zwraca także uwagę na proceder deformowania wrażliwości młodych aktorów poprzez zmuszanie ich do odgrywania przepełnionych seksem obscenicznych scen. Młodzi adepci godzą się brać w nich udział gdyż boją się utraty pracy. – I to jest naprawdę straszne. (…) Po co tak deformować ludzką wrażliwość? I gdzie tu jest artyzm? – zauważa aktor.
Źródło: wPolityce.pl
luk