3 października 2018

Kolejny synod, kolejne trzęsienie ziemi?

(REUTERS / FORUM)

Skoro na synodzie do spraw rodziny rozprawiano o rozwodnikach, nikogo nie dziwiły plotki, że na synodzie do spraw młodzieży ma się toczyć rozmowa o celibacie kapłanów. Tak się jednak nie stanie – ale… może być gorzej.

 

Celibat kapłanów będzie tematem synodu biskupów krajów Amazonii – a ten zaplanowano dopiero na rok 2019. Okazuje się bowiem, że w niektórych częściach Ameryki Południowej brakuje kapłanów, stąd część biskupów wpadła na pomysł, by wyświęcać żonatych mężczyzn, zamiast na przykład zintensyfikować wysiłki na rzecz nowych powołań. Pomysł ten zna już papież Franciszek, ale nie wypowiada się na jego temat, by – we właściwym sobie stylu – nie utrudniać drogi synodalności Kościoła, której – wedle Ojca Świętego – Pan Bóg oczekuje od nas w XXI wieku.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W tym roku zwolennicy zmian w Kościele podejmą zupełnie inną próbę – pod obrady trafi temat homoseksualistów. Tegoroczny synod przygotowują bowiem dokładnie ci sami hierarchowie co trzy lata temu synod do spraw rodziny – w tym arcybiskup Bruno Forte, który wpisał do dokumentu kończącego tamto zgromadzenie skandaliczne akapity o zmianie stosunku Kościoła do homoseksualistów. Stało się tak, mimo iż punkty te nie uzyskały aprobaty większości ojców synodalnych – a więc wbrew procedurom.

 

Teraz jednak dokument końcowy synodu zyskuje zupełnie nową rangę! Decyzją papieża Franciszka zapisaną w konstytucji apostolskiej Episcopalis communio, dokument końcowy Synodu ma mieć udział w nauczaniu zwyczajnym Ojca Świętego! Tak więc twórcy dokumentu synodalnego będą odpowiadali za to, co znajdzie się w zwyczajnym Magisterium Kościoła. To nie jest żart – ci sami ludzie, którzy chcieli zmiany nauczania o homoseksualizmie, otrzymują dziś od papieża tak wielką władzę. Sam Ojciec Święty zaś wydaje się przerzucać odpowiedzialność za dokumenty podsumowujące obrady biskupów (a takim była na przykład adhortacja Amoris laetitia) na biskupów głosujących podczas tajnych obrad. Jest to z pewnością milowy krok ku demokratyzacji Kościoła.

 

W przygotowania do tegorocznego synodu włączył się również znany amerykański jezuita James Martin, publikując prohomoseksualną książkę pochwaloną przez kardynała Kevina Farella – jednego z najważniejszych organizatorów synodu.

 

Ale propozycja zmiany podejścia do homoseksualistów to niejedyna ambicja progresistów, do której zechcą wykorzystać październikowe zgromadzenie biskupów. Tym bardziej, że sprawa ta może zostać skutecznie wstrzymana przez odważną akcję arcybiskupa Vigano, który swoim słynnym już „Świadectwem”, niewątpliwie włożył kij w szprychy dość solidnie już przecież rozpędzonym wrogom katolickiego nauczania.

 

Od ankiety do ubóstwienia młodości

Zgodnie z nową tradycją o tematykę synodu zapytano samych zainteresowanych – za pomocą specjalnie na tę okazję skonstruowanej ankiety. Młodzież z całego świata odpowiadała na pytania o sprawy społeczne i zawodowe, o zarządzanie konfliktem, o umiejętność pracy w grupie i budowania dobrej relacji z innymi, o zdolności do realizacji i osiągania celów. A także o marzenia i możliwości dostosowania się do zmiany sytuacji społecznej.

Wierze poświęcono niewiele miejsca.

 

Wraz z pytaniami ankiety opublikowano także przedsynodalny dokument roboczy, mający pomóc biskupom rozmawiać z młodymi, a z drugiej strony młodym pomóc na nowo zrozumieć Kościół. Można było z niego wyczytać, że doświadczenie misyjne to… altruistyczna służba człowiekowi i owocna wymiana myśli. Ciekawe, czy Chrystus miał właśnie to na myśli, gdy mówił do Apostołów: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody (Mt 28, 19)…? Autorzy dokumentu nie zadali sobie chyba również tego pytania, gdy pisali, że stosunek do niewierzących nie ma już polegać na ich nawracaniu, ale na zwiększeniu możliwości owocnego dialogu i wzajemnego wzbogacania się oraz na doskonalszym słuchaniu, szacunku i dialogu.

 

Młodzi wszystkich religii, łączcie się!

Jako że synodalność pozostaje jednym z głównych punktów agendy papieża Franciszka, również sam Ojciec Święty włączył się w zachęcanie młodych ludzi do debaty. Opublikowano więc niewielką książkę papieża zatytułowaną Bóg jest młody. Owo swoiste ubóstwienie młodości widać dobrze we wspomnianym dokumencie, w którym czytamy: Podobnie jak w czasach Samuela i Jeremiasza młodzi ludzie wiedzą, jak rozpoznać znaki naszych czasów, wskazane przez Ducha. Słuchając ich dążeń, Kościół może dostrzec świat, który jawi się w przyszłości, i ścieżki, do podążania którymi Kościół jest wezwany. Nie wyjaśniono przy tym, dlaczego młodzież w XXI wieku miałaby lepiej czytać znaki czasów niż hierarchowie mający za sobą autorytet Pisma Świętego, Tradycji Kościoła i zbiorową mądrość wszystkich pokoleń katolików gwarantowaną obcowaniem świętych.

 

Otwartość dzisiejszego Kościoła na młodych zaprezentowano także w inny sposób. Otóż w Watykanie zorganizowano „presynod” – spotkanie debatującej młodzieży. Co ciekawe, kryterium wieku okazało się tam ważniejsze niż kryterium… wyznawanej wiary. Do Rzymu nie zaproszono bowiem wyłącznie katolików, ale także wyznawców innych religii oraz ateistów. Młodych powitał sam papież Franciszek, nawołując, by podczas obrad nie obawiali się artykułować swych poglądów zuchwale i z tupetem.

 

Aby było dostatecznie nowocześnie, obrady presynodu odbywały się nie tylko w Rzymie, ale i na Facebooku. Okazało się, że nie wszyscy biskupi dość starannie wyselekcjonowali grupy młodych ludzi mających wziąć udział w spotkaniu i doszło do sporów. Młodzież zaproszona do Rzymu była bowiem radykalnie podzielona w sprawie – uwaga – szczególnie kontrowersyjnych dziś nauk Kościoła, na przykład dotyczących antykoncepcji, aborcji, homoseksualizmu, wspólnego pożycia, trwałości małżeństwa i kapłaństwa zarezerwowanego dla płci męskiej. Dowiedzieliśmy się przy tym, że nawet wśród osób, które to nauczanie rozumieją, nie ma co do niego zgody. Mogą oni chcieć, aby Kościół zmienił to nauczanie lub przynajmniej chcieliby mieć dostęp do lepszego wyjaśnienia. Mimo to, ci młodzi ludzie wciąż pragną być częścią Kościoła – głoszą zapisy dokumentu przygotowanego przez sekretariat synodu i młodzież.

 

Po wszechreligijnej młodzieży można się było spodziewać takich wniosków. Ciekawsze jest jednak to, co wśród wniosków i zażaleń młodych się nie znalazło. Otóż kilkuset uczestników synodalnych dyskusji zorganizowanych w internecie (między innymi z USA, Pakistanu, Hong Kongu, Polski, Irlandii i Anglii) ogłosiło, że ich przemyśleń w ogóle nie wzięto pod uwagę. O co apelowali? Tu też niespodzianki nie będzie – o większe poszanowanie katolickiej Tradycji i przepisów liturgicznych oraz o nadrobienie zaniedbań w katechizacji.

 

Taki system zarządzania synodami i „pre-synodami” najwyraźniej bardzo spodobał się w Rzymie, gdyż we wspomnianym dokumencie, wydanym zaledwie trzy tygodnie przed tegorocznym synodem – Episcopalis communio – papież wprowadza stałą instytucję pre-synodu. W nowej konstytucji apostolskiej mowa bowiem o trzech fazach Synodu: przygotowawczej, celebratywnej i realizacyjnej.

 

 

Nad czym będą radzić biskupi?

Treść dokumentu przygotowanego przez młodzież miała stać się podstawą dla właściwego już dokumentu roboczego synodu, który ostatecznie powstał w czerwcu i został wysłany do wszystkich uczestników spotkania zaplanowanego na październik. To na podstawie zapisów tegoż właśnie instrumentum laboris toczyć się będzie synodalna dyskusja biskupów.

 

Przewodniczący sekretariatu synodu, kardynał Lorenzo Baldisseri, nie krył inspiracji presynodalnym spotkaniem młodzieży. Cytując instrumentum laboris mówił, że synod zmierzać ma do nowego odczytania prawa naturalnego (sic!) oraz do zastosowania adhortacji Amoris laetitia w taki sposób, by zintegrować w Kościele wszystkich.

 

W dokumencie znalazło się – długo oczekiwane przez homolobby – stwierdzenie: Niektórzy młodzi ludzie LGBT, poprzez swój wkład w pracę Sekretariatu Synodu, chcą skorzystać z większej bliskości i doświadczyć większej troski ze strony Kościoła, podczas gdy niektóre konferencje biskupów kwestionują, czy można proponować to młodym ludziom, którzy (…) decydują się tworzyć pary homoseksualne i chcą przede wszystkim pozostać blisko Kościoła.

 

To nie żart, te słowa naprawdę znalazły się w oficjalnym dokumencie Watykanu i w październiku pochylać się nad nimi będą biskupi z całego świata, posypując zapewne głowę popiołem, jeśli zostaną wskazani jako ci, którzy „kwestionują”. Kardynał Baldisseri sam podkreślił, że to pierwszy, rewolucyjny przypadek użycia terminu LGBT przez Watykan.

 

Co więc w tej sprawie po raz pierwszy i rewolucyjny wydarzy się na samym synodzie?

 

Maj ’68 – wersja dla katolików

Środowiska progresywne żywią ogromną nadzieję na przeprowadzenie – drogą synodalności, rzecz jasna – rewolucji seksualnej w Kościele. Pierwszą częścią tego planu był niewątpliwie synod do spraw rodziny i tocząca się wówczas dyskusja o Komunii Świętej dla rozwodników, czyli de facto uznania za uzasadnione (na razie w pewnych przypadkach) rozwodów. Wybór „problemów młodzieży” jako zagadnień kolejnego synodu wydaje się potwierdzać przypuszczenie, że rewolucja chce zdobyć kolejne przyczółki. Któż bowiem lepiej niż młodzież, która jest przyszłością Kościoła, miałby przekonać biskupów, że Boże Prawa są już dziś nie na czasie, że homoseksualizm jest taką samą „orientacją seksualną” jak każda inna, a antykoncepcja to nie grzech, bo przecież nikomu nie dzieje się krzywda?

 

Na poprzednim synodzie co bardziej progresywnych biskupów powstrzymywała reakcja konserwatystów. Ale warto pamiętać, że najbardziej radykalne postulaty zwolenników zmian nie znalazły się w wieńczącym zgromadzenie dokumencie, pojawiły się za to (w postaci furtki) w papieskiej adhortacji posynodalnej. Z kolei polscy biskupi, którzy z tamtego synodu wracali w glorii obrońców tradycyjnego nauczania o rodzinie, po trzech latach opublikowali dokument będący de facto entuzjastycznym streszczeniem rzeczonej kontrowersyjnej adhortacji.

 

Jak będzie tym razem?

 

 

Krystian Kratiuk

 

TEKST JEST ROZSZERZONĄ WERSJĄ ARTYKUŁU, KTÓRY UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM, 64. NUMERZE DWUMIESIĘCZNIKA „POLONIA CHRISTIANA

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij