Kolumbijska Rada Stanu, najwyższy Sąd Administracyjny tego kraju uznał za niezgodny z prawem dekret nakazujący publicznym i prywatnym – w tym katolickim szpitalom – wykonywanie aborcji. Ogłoszony za rządów prezydenta Alvaro Uribe dekret nakazywał szpitalom dokonanie aborcji w przypadku zagrożenia życia matki, gwałtu i deformacji płodu. Nie oznacza to jednak końca wieloletniej walki o prawny status aborcji.
Dekret ten obowiązywał od 2006 r., a jego wprowadzenie miało na celu realizację orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Na jego mocy nakładano grzywny na lekarzy, a także placówki medyczne, które nie zgadzały się na przerywanie ciąży. Przykładem tego jest decyzja sądu z 2008 r. Jeden z katolickich szpitali został wówczas ukarany grzywną w wysokości 5000 dolarów za odmowę zabicia dziecka, cierpiącego na wodogłowie – mimo, że choroba nie była śmiertelna. Uzasadnieniem dekretu było stwierdzenie Walnego Zgromadzenia ONZ z 1999 r. Zgodnie z nim „w sytuacji, gdy aborcja nie jest niezgodna z prawem, należy podjąć środki mające na celu zapewnienie dostępności i bezpieczeństwa aborcji”.
Wesprzyj nas już teraz!
Rada Stanu zawiesiła dekret w 2009 r. w celu przeanalizowania jego konstytucyjności. W tym czasie stanowił on martwe prawo, dzięki czemu sumienia lekarzy nie były systematycznie gwałcone. W ostatnich dniach natomiast oświadczyła, że dekret jest nieważny, ponieważ nie został uchwalony przez Kongres.
Ten wyrok jest elementem od dawna toczącej się walki, jaka w Kolumbii toczy się między zwolennikami i przeciwnikami mordowania nienarodzonych. Zdania kongresmenów są w tej sprawie podzielone. Kolumbijskie prawo zezwala na aborcję w sytuacji zagrożenia życia matki, poważnej deformacji płodu oraz gwałtu. Obowiązujące od 2006 r. prawo od początku budziło kontrowersje Kościoła i znacznej części środowiska lekarskiego. Medycy krytykowali zwłaszcza zgodę na aborcję w przypadku uszkodzenia płodu, jako prowadzącą do zabijania ludzi w jakikolwiek sposób „niedoskonałych”.
Źródła: lifesitenews.com / ekai.pl
Jend