Niezależnie od tego, czy naukowcy mylą się w sprawie „globalnego ocieplenia”, Unia Europejska realizuje odpowiednią politykę energetyczną, nawet jeśli skutkuje ona podwyżką cen – tak twierdzi Komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard.
Uwagi unijnej komisarz pojawiły się w związku z danymi, które wyciekły z raportu oenzetowskiego Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC). Komitet zamierza przyznać pod koniec tego miesiąca, że poprzednie naukowe prognozy dot. tzw. globalnego ocieplenia i skutków emisji dwutlenku węgla, okazały się „nietrafne”.
Wesprzyj nas już teraz!
W wywiadzie udzielonym brytyjskiej gazecie „The DailyTelegraph”, unijna Komisarz ds. klimatu stwierdziła, że obecne strategie prowadzone w krajach UE są właściwe, ponieważ rosnąca liczba ludności na świecie będzie wywierać presję na dostawy energii, niezależnie od tempa globalnego ocieplenia.
Sceptycznie odniosła się też do kwestii zmiany stanowiska naukowców w sprawie ocieplenia. Mówiła: – Szczerze powiedziawszy, mam bardzo pragmatyczne podejście. Powiedzmy, że za 30 lat naukowcy ponownie stwierdzą, że wcześniej byli w błędzie, ale teraz dysponują nowymi informacjami. Tłumaczyła, że niezależnie od tego co twierdzą naukowcy faktem jest, iż 9 mld, a w połowie wieku nawet 10 mld obywateli na świecie będzie potrzebować jeszcze więcej energii.
Dodała, że równie dobrze naukowcy za kilkadziesiąt lat mogą stwierdzić, iż jednak mylili się co do „zmian klimatycznych”, że trzeba im przeciwdziałać itp.
Duńska komisarz dodała, że ludzie nie powinni oponować przeciwko wzrostowi cen energii, bo jest to zjawisko nieuniknione w świecie, w którym przybędzie ludzi. Broniła także polityki przyznawania wysokich dotacji dla podmiotów zajmujących się pozyskiwaniem energii z odnawialnych źródeł. Środki na ten cel pochodzą z wysokich podatków. Stwierdziła: – Myślę, że musimy zdać sobie sprawę z tego, iż w świecie 21. wieku odpowiedzią na wyzwania nie jest posiadanie możliwie najtańszej energii.
Komisarz Hedegaard nie zmieniła swojego stanowiska w kwestii uzasadnienia prowadzonej polityki klimatycznej. Wciąż opiera się ona na błędnym twierdzeniu naukowców, iż istnieje ponad 90. proc. pewność, że globalne „zmiany klimatyczne” zachodzą, a „globalne ocieplenie” wywoływane jest przez człowieka.
W raporcie IPCC, który wyciekł do prasyzostały podważone prognozy z 2007 r.dot. „zmian klimatycznych”. Stwierdzono w nim, że nawet wskutek podwojenia emisji dwutlenku węgla od 1990 r.globalna temperatura wzrosła nieznacznie, zdecydowanie wolniej niż przewidywano to w ciąguostatnich 10-20 lat.
Politycy UE w celu uzasadnienia skandalicznej strategii przekonywali opinię publiczną, że ekstremalne zjawiska pogodowe mają związek z „globalnym ociepleniem”. IPCC jeszcze 6 lat temu twierdziła, że naukowcy mają ponad 50. proc. pewność, iż huragany, powodzie i susze są następstwem „globalnego ocieplenia”, spowodowanego przez człowieka. Teraz w raporcie zredukowano tę „pewność” do mniej niż 21 procent.
Prof. Bjorn Lomborg z Copenhagen Business School oskarżył komisarz o sianie paniki. Tłumaczy, że unijna polityka klimatyczna przyczyniła się bezpośredniodo wzrostu kosztów energii i spowodowała więcej ubóstwa energetycznego – 300 tys. gospodarstw domowych w Niemczech zostało pozbawionych prądu, ze względu na niemożność opłacenia rachunków. Podobna sytuacja ma miejsce w Wielkiej Brytanii. Szacuje się, że na Wyspach zgubna polityka klimatyczna UE będzie kosztować podatników ponad 174 miliardy funtów rocznie do 2020 r.
W ramach działań mających na celu ograniczenie emisji dwutlenku węgla o 20 procent poniżej poziomu z 1990 r. do końca dekady,UE postanowiła, że do 2020 r. pozyska 20 proc. energii ze źródeł odnawialnych. W praktyce oznacza towzrost ceny energii elektrycznej w Wielkiej Brytanii o 33 procent. Z kolei spełnienie warunku dot. ograniczenia emisji dwutlenku węgla będzie kosztowało brytyjską gospodarkę 700 mln funtów.
Źródło: The Daily Telegraph, AS.