Ylva Johansson, unijna komisarz ds. wewnętrznych, po spotkaniu z ministrem spraw wewnętrznych Mariuszem Kamińskim, zaznaczyła, że UE jest zaniepokojona „brakiem transparentności” na granicy polsko-białoruskiej. Fińska komisarz ma nadzieje, że Polska będzie postępować zgodnie „z dorobkiem UE”, jej polityką, „wartościami”, czego wyrazem miałoby być zaproszenie agencji Frontex na granicę.
Johansson, która odwiedziła Warszawę 30 września, mówiła, że jest zaniepokojona pięcioma zgonami migrantów przy granicy z Polską. Chciałaby większej przejrzystości oraz większej współpracy Warszawy z Europejska Agencją Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Spotkanie nastąpiło w czasie, gdy polski rząd przedłużył stan wyjątkowy na granicy o kolejne 60 dni.
Minister Kamiński, komentując spotkanie stwierdził, że oboje zgodzili się na wzajemne potępienie wojny hybrydowej prowadzonej przez białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Tweetował, że zapewnił unijną komisarz o „aktywnej współpracy z Agencją Frontex” i udzielaniu ochrony międzynarodowej osobom, których życie i zdrowie jest zagrożone.
Wesprzyj nas już teraz!
Johansson z kolei tweetowała, że „Agresja reżimu Łukaszenki zasługuje na stanowczą i zjednoczoną odpowiedź UE”. Dodała, że podniosła w rozmowie kwestię „zapewnienia przez polskie władze w przejrzysty sposób, że wszelkie ustawodawstwo, polityka lub praktyka na granicy polsko-białoruskiej jest w pełni zgodna z dorobkiem UE”.
Komisarz stwierdziła ponadto, że Polska może pokazać „zdolność do ochrony granicy”, jednocześnie szanując prawa podstawowe i respektując unijne zobowiązania.
Media o konflikcie i naciski lewicowych organizacji
Portal euractiv.com sugeruje, że „wydaje się”, iż „komisarz nie zrobiła tego, o co zwróciła się do Komisji Europejskiej Fundacja Ocalenie”. Miała ona prosić, by KE zażądała od Polski zaprzestania „odpychania” migrantów i zapewnienie pomocy medycznej zatrzymanym w Usnarzu. Fundacja domagała się także umożliwienia dostępu do migrantów dziennikarzom i wolontariuszom oraz członkom organizacji pozarządowych.
Z kolei „Politico” donosi, że w Unii „narasta zaniepokojenie podejściem polskiego rządu do problemu migracji, który wywołała Białoruś”. Bruksela ma ubolewać z powodu śmierci pięciu osób w strefie przygranicznej i odrzucania przez Warszawę „pomocy” Frontexu. Medium wprost wskazuje, że Bruksela coraz mocniej naciska w tej sprawie.
Presję na polskie władze wywierają lewicowe organizacje pozarządowe, jak Amnesty International, która oskarżyła polski rząd o rzekomo nielegalne zawracanie ludzi na Białoruś. Grupa przeprowadziła własne dochodzenie, śledząc za pomocą satelity drogę 32 osób, które – jak sugeruje – 18 sierpnia znajdowały się po polskiej stronie granicy, a dzień później miały wrócić na Białoruś.
„Amnesty International uważa, że ten ruch może stanowić dowód bezprawnego odwetu, ponieważ wydaje się, że ruch ten miał miejsce, gdy uzbrojeni polscy strażnicy graniczni otoczyli prowizoryczny obóz uchodźców” – twierdzi organizacja.
„Politico” odniosło się także do „zdumiewającej konferencji prasowej” polskich ministrów spraw wewnętrznych i obrony, którzy „próbowali odmalować” obraz migrantów jako „potencjalnych terrorystów i dewiantów seksualnych”. Medium przyznaje, że polską granicę forsuje tysiące migrantów, a białoruski przywódca nie tylko zwiększył liczbę lotów z Bliskiego Wschodu, ale prowadzi także rozmowy z Wenezuelą w celu utworzenia bezpośredniego połączenia z Mińskiem.
Tylko we wrześniu około 6 tysięcy nielegalnych przybyszy próbowało przekroczyć polską granicę. Niektórym osobom z Afryki i Bliskiego Wschodu udało się przedostać na granicę z Niemcami. Obecnie przebywają w obozie przy granicy polsko-niemieckiej.
„Politico” ubolewa, że polski rząd „zamiast zwracać się do unijnego Frontexu, stawia na Straż Graniczną, policję i wojsko, a także nowe ogrodzenie z drutu kolczastego biegnące wzdłuż granicy”.
Unijna komisarz ds. wewnętrznych jeszcze przed wizytą w Warszawie mówiła, że Polska powinna zaprosić Frontex, ponieważ agencja „ma wiedzę specjalistyczną”, może również „pomóc w wywiadzie o tym, jak działa ten mechanizm przemytu.” Ostatecznie jednak decyzja należy do polskiego rządu.
Głos w sprawie zabierała także Fundacja Ocalenie, która korzysta z Funduszy Norweskich. Prowadzi ona publiczne zbiórki na pomoc migrantom i cudzoziemcom. „Działa na rzecz dialogu międzykulturowego i wzmacniania społeczeństwa obywatelskiego”. Ma biura w Warszawie oraz Łomży. Na stronie eeagrants.org można przeczytać, że grupa otrzymała grant w wysokości 75 tys. euro i realizuje projekt, który ma pomóc uzyskać jak największej liczbie migrantów obywatelstwo polskie.
„W ostatniej dekadzie nastąpił znaczny wzrost liczby obcokrajowców w Polsce. Na początku 2020 roku w Polsce przebywało około miliona obcokrajowców, z czego 80 414 miało miejsce stałego pobytu. Jednocześnie od 2015 roku w polskim społeczeństwie narastają nastroje ksenofobiczne. Choć cudzoziemcy mogą legalnie mieszkać, pracować i studiować w Polsce, napotykają wiele przeszkód na drodze do uzyskania pełnego obywatelstwa. Oprócz przeszkód prawnych w uzyskaniu obywatelstwa napotykają bariery społeczne. Retoryka antyuchodźcza pogorszyła postawy Polaków wobec cudzoziemców, zwłaszcza wobec uchodźców. Projekt ma na celu wzmocnienie pozycji cudzoziemców i nadanie im umiejętności wspierania innych, aktywnego promowania siebie, swojej kultury, zainteresowań i poglądów oraz obrony swoich praw. Ma również na celu włączenie cudzoziemców i Polaków w proces integracji poprzez wolontariat oraz inicjatywy kulturalne i uświadamiające dla samych cudzoziemców” – czytamy na stronie fundacji. Z kolei na stronie en.unesco.org można przeczytać, że „Fundacja Ocalenie odgrywa bardzo ważną rolę w pomocy cudzoziemcom i ułatwieniu dialogu międzykulturowego”.
Źródło: euractiv.com., politico.eu., twitter.com.,
AS