W czerwcu minister spraw wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz powołał nowego urzędnika w resorcie – pełnomocnik ds. równego traktowania. Została nią Monika Sapieżyńska. Pełnomocnik nie grzeszy pracowitością.
Pomysł na nowe stanowisko pojawił się po tzw. seksaferze w opolskiej policji. „Nowa Trybuna Opolska” ujawniła nagranie rozmowy z gabinetu Leszka Marca, wtedy komendanta wojewódzkiego. W zażyłej, wulgarnej rozmowie z podwładną, wtedy naczelniczką wydziału, mieszały się wątki służbowe i obyczajowe.
Wesprzyj nas już teraz!
Minister Sienkiewicz chciał, by Sapieżyńska, jako pełnomocnik ds. równego traktowania przeciwdziałała dyskryminowaniu kobiet w policji. Kłopot jednak w tym, że przez ponad pół roku pełnomocnik miała wyjątkowo mało pracy. Wpłynęło do niej zaledwie 55 skarg na dyskryminację.
– Spodziewałam się lawiny zgłoszeń – mówi Sapieżyńska. Jak twierdzi spośród tych nadesłanych skarg, niewiele się potwierdziło. –W większości przypadków były to oceny subiektywne. Po zbadaniu zgłoszeń potwierdziły się pojedyncze przypadki – stwierdziła pełnomocnik.
Zdaniem „Rzeczpospolitej” sami eksperci i policjanci oceniają, że patologii w służbach mundurowych nie brakuje. Skąd więc tak mała liczba skarg? Tłumaczenie dla nowej pełnomocnik znalazł Andrzej Szary, szef NSZZ Policjantów z Wielkopolski. – Funkcjonariusze rzadko się skarżą, bo nie wierzą, że to pomoże, i wątpią, czy przedstawiciel ministerstwa sprawę rozpatrzy obiektywnie.
Źródło: rp.pl
ged