Pobożność maryjna od setek lat jest głęboko wpisana w praktykę wiary katolickiej. Niestety, jej wielkie znaczenie i potężna rola, jaką odgrywa w życiu Kościoła, często są dziś umniejszane. Matkę Bożą sprowadza się jedynie do statusu przyjaciółki czy uczennicy Pana Jezusa, zaś jej cnoty odrzuca się jako przestarzałe i niepasujące do naszych czasów.
Komu przeszkadza Maryja we współczesnym świecie i Kościele? Kim tak naprawdę jest Ona dla Tradycji katolickiej? I od kogo możemy nauczyć się, jak skutecznie ją bronić? Na podstawowe pytanie dotyczące kultu maryjnego odpowiada Carrie Gress w książce “Opcja Maryi”.
Atak feministek
Wesprzyj nas już teraz!
W 1950 roku, kiedy papież Pius XII ogłosił dogmat o wniebowzięciu, pojawiły się liczne wypowiedzi, że nowy dogmat wbija głęboki klin w dialog ekumeniczny. Wielu ludzi tak z wewnątrz, jak i spoza Kościoła myślało, że papież poszedł za daleko, uznając wniebowzięcie za dogmat – w ich odczuciu ogłaszanie go po prostu nie było konieczne. I znowu u źródeł rozbieżności leżał fakt, że według tych, którzy sprzeciwiali się dogmatowi, oddawał on Maryi nadmierną cześć.
Swoje trzy grosze do tej debaty dorzuca oczywiście feminizm. Pewna feministyczna pisarka katolicka zasugerowała, że kult Maryi w średniowiecznej Francji był jedynie reakcją na istnienie legalistycznego męskiego kleru, przez co wystawiła Maryję i kapłanów do wzajemnej walki. Inne feministki oznajmiły, że wcześniejszy sposób pojmowania osoby Maryi jest po prostu przestarzały i żadna współczesna kobieta nie może się do niego odwoływać. Zatem według nich malowidła, rzeźby i tak dalej należy przepracować, tak aby pasowały do „nowego”, współczesnego wizerunku Maryi – oczyszczonego z posłuszeństwa, uległości i cichości.
Nawet w głównych ośrodkach katolickich mariologia została zredukowana do prób postrzegania Matki Bożej w bardziej ludzki sposób, jako wyznawczyni, uczennicy czy przyjaciółki, z pominięciem głębszych problemów teologicznych. Niewielu zwykłych katolików wie o Jej związkach z Kościołem, o głębokim sposobie pojmowania Jej jako oblubienicy Ducha Świętego czy też o tym, co oznacza posiadanie „pełni łaski” w odniesieniu do Maryi.
Święci zawsze z Maryją
Kryzys pobożności maryjnej i rozwoju mariologii katolickiej osiągnął punkt kulminacyjny konkretnie w latach 1966–1972. Z pewnością nie powinno to nikogo zaskakiwać, jeżeli weźmie się pod uwagę chaos kulturowy, jaki wybuchł w tym czasie na skutek ogromnych wstrząsów zarówno w sferze świeckiej, jak i kościelnej w konsekwencji soboru watykańskiego II, pojawienia się „pigułki” oraz wciąż tlącej się zimnej wojny, która wybuchła otwartym ogniem w Wietnamie. Ten mariologiczny kryzys to jedna z przyczyn, dla których tak wielu katolików wie za mało o samej Maryi i o Jej znaczącej roli w Kościele. Maryja jest odrywana od obfitego, owocodajnego i pięknego nauczania o Niej, które na przestrzeni wieków pojawiało się w dziełach kolejnych świętych, poczynając od czasów apostołów i katakumb.
Badania nad Maryją ukazują jednak interesujący obraz. Ci, którzy uważają, że zajmuje Ona zbyt poczesne miejsce w teologii, mają na ogół powiązania z jakimś rodzajem heterodoksji, herezji czy ideologii, która nie stoi na straży prawdziwego nauczania Kościoła. Ci natomiast, którzy akceptują oddawanie Jej czci w sposób nienaruszający zasad wiary, dość często są przez Kościół uznawani za świętych. Można odnaleźć niekanonizowanych ludzi, którzy mówią o wielkości Maryi, ale trudno znaleźć kanonizowanego świętego, który mówił o Niej źle. Krytycy powiedzą, że to wyrachowany argument, ale ci, którzy naprawdę interesują się osiągnięciem świętości i zjednoczeniem z Synem Bożym w niebie, wiedzą, że najlepszym na to sposobem jest oddawanie czci Jego Matce. Jak powiedział św. Ludwik Grignion de Montfort, pobożność maryjna „jest drogą łatwą, krótką, doskonałą i pewną, wiodącą do zjednoczenia z naszym Panem”.
Defensor Mariae
Obrońcy Maryi są liczni i pochodzą z różnych stuleci. Napisano o Niej niezliczone książki. Jedna z najsłynniejszych, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwika Grigniona de Montfort, leżała ukryta w kufrze i została odkryta po ponad stu latach. Mniej znane dzieła zostały napisane przez bł. Alana de la Roche, św. Alfonsa Liguoriego, a ostatnio abp. Fultona Sheena. Jakkolwiek treść niektórych z tych dzieł dla naszych współczesnych uszu może się czasami wydawać przesadna czy przesłodzona, jednak wysiłek ich lektury – jeśli potrafimy „dostosować ucho” do czasu ich powstania i odsiać wiekuiste prawdy – spotyka się zawsze z nagrodą.
Dla obrońców Maryi, oddających Jej cześć nie jako bogini, lecz jako kobiecie, która została wybrana przez Boga (hiperdulia), wyjaśnienie, co katolicy powinni robić, jest bardzo proste: Jezus przyszedł do nas przez Maryję, więc jest czymś zupełnie słusznym, że powracamy do Niego również przez Nią. Jak powiedział osiemnastowieczny mariolog bł. Wilhelm Józef Chaminade, „nie idziemy do Maryi jako do naszego Boga, lecz idziemy do Boga przez Maryję, ponieważ wiara mówi nam, że On przyszedł do nas przez Nią”. Maryja jest centralną postacią w całym życiu Jezusa, od Jej pierwszego „tak” aż po Jego wniebowstąpienie. Wyeliminowanie Jej z Pisma Świętego byłoby zniekształceniem historii – opowiadaniem jej w nieprawdziwy sposób – i właściwie przynosiłoby ujmę Jezusowi. Zastanówmy się, jak bardzo czci swoją matkę zwyczajny człowiek. O ile większą cześć okazuje więc doskonały Człowiek swej doskonałej Matce? Z pewnością nie robi tego, zaniedbując Ją, lecz także nie poprzez uwielbienie, gdyż byłoby to zniekształceniem tego, co Kościół zawsze wiedział o Maryi: że jest człowiekiem. Jednak powinno się Jej okazywać cześć jako Matce Bożej i jako kobiecie stworzonej w pełni łaski.
Więcej przeczytasz w książce „OPCJA MARYI” Carrie Gress. Zobacz TUTAJ
Tekst został opracowany na podstawie książki Carrie Gress “Opcja Maryi”, wydawnictwo Esprit