Mimo iż formalnie komunizm upadł w Polsce blisko trzy dekady temu, to nadal nad Wisłą funkcjonuje partia polityczna odwołująca się do tej zbrodniczej ideologii. Co gorsza, wymiar sprawiedliwości w działaniach przeciwko dzisiejszym piewcom Stalina jest tak samo zdecydowany, jak w karaniu sowieckich pachołków odpowiedzialnych za budowę w naszym kraju totalitaryzmu. Teraz prokuratura wniosła zażalenie na decyzję sądu, który umorzył postępowanie w sprawie KPP.
Jak przypomina dziennik „Rzeczpospolita”, spór o legalność Komunistycznej Partii Polski trwa od roku 2013. Wtedy ówczesny poseł PiS Bartosz Kownacki (dziś wiceszef MON) zszokowany faktem istnienia w Polsce takiego ugrupowania złożył do prokuratury stosowne zawiadomienie. Ta jednak sprawę umorzyła, po czym… wznowiła postępowanie.
Wesprzyj nas już teraz!
W marcu roku 2016 sąd w Dąbrowie Górniczej skazał czterech aktywistów KPP za propagowanie komunizmu na ograniczenie wolności z obowiązkiem pracy społecznej (3 osoby) oraz grzywnę (jedna osoba). Działacze formacji odwołali się od wyroku.
26 stycznia roku 2017 sąd umorzył postępowanie, gdyż uznał, że „partia bezpośrednio nie propaguje systemu totalitarnego”. Problem z komunistami byłby dopiero wtedy, gdyby zaczęli publicznie propagować ustrój totalitarny. Teraz prokuratura zdecydowała się wnieść zażalenie na tę decyzję sądu.
Podstawy moralne do delegalizacji komunistycznej formacji istnieją. Problemem jest litera prawa, szczególnie konstytucja i kodeks karny, które nie precyzują zagadnienia. Tymczasem na swojej stronie internetowej KPP pisze, że „najwyższa już pora przywrócić godność postaci rewolucjonisty, który swoją postawą i życiem dochował wierności głoszonym ideałom i ocalił własne człowieczeństwo”. Mowa o… Feliksie Dierżyńskim, bolszewickim zbrodniarzu i twórczy krwawej CzeKa.
Źródło: „Rzeczpospolita”
MWł