Biskupi Demokratycznej Republiki Konga z całą stanowczością potępili brutalność władz, które w niedzielę 31 grudnia zaatakowały katolickie parafie w stołecznej Kinszasie.
Chciały w ten sposób nie dopuścić do zapowiedzianych na ten dzień marszów domagających się ustąpienia prezydenta Josepha Kabili. Zginęło co najmniej osiem osób, a 120 zostało zatrzymanych, w tym kilkunastu księży.
Wesprzyj nas już teraz!
Marsze zorganizował świecki komitet koordynacyjny przy archidiecezji Kinszasy. Ich celem było wezwanie do wypełnienia tzw. porozumień sylwestrowych, które przewidywały rozpisanie wyborów prezydenckich do końca 2017 r.
W rozmowie z Radiem Watykańskim metropolita Kinszasy kard. Laurent Monsengwo Pasinya powiedział: „To są rzeczy niesłychane. Policja wtargnęła do naszych kościołów, w tym do katedry i tam, w środku użyła gazów łzawiących. Uniemożliwiono wiernym udział w niedzielnej Mszy św. Czegoś takiego jeszcze tu nie było. Dlatego jako biskup musiałem stanowczo to potępić, bo takich zachowań nie wolno tolerować. Uczestnicy marszów chcieli tymczasem, by zostały zrealizowane porozumienia sylwestrowe. Tylko tyle. Oskarżono ich o zamach stanu, ale ich jedyną bronią były różaniec i Pismo Święte”.
KAI
luk