W Stanach Zjednoczonych nie ustaje spór o dawne symbole. Ostatnio Kongres Karoliny Południowej – pierwszego stanu, który odłączył się od Unii – przyjął ustawę o usunięciu flagi Skonfederowanych Stanów Ameryki z budynku stanowego parlamentu. Zdaniem deputowanych, flaga jest „symbolem rasistowskim” i obraża Afroamerykanów.
W 1860 roku Karolina Południowa jako pierwsza opuściła Unię, protestując przeciwko polityce Waszyngtonu godzącej w interesy plantatorów. Dwie trzecie kongresmenów – po kilkunastogodzinnej zaciekłej, momentami nawet histerycznej debacie – zgodziło się, że flaga Konfederacji musi zniknąć z budynku Kongresu. – Karolina Południowa musi usunąć plamę z naszego życia – przekonywał 64-letni kongresmen z Partii Demokratycznej, czarnoskóry Joe Neal.
Wesprzyj nas już teraz!
Ustawa trafi na biurko republikańskiej gubernator Nikki Haley, która już zapowiedziała, że ją podpisze. – To jest nowy dzień dla Karoliny Południowej, dzień, z którego wszyscy możemy być dumni. Dzień, który przyniesie nam wszystkim uleczenie, byśmy byli jednym narodem i jednym państwem – mówiła Haley tuż po głosowaniu. Gubernator naciskała na kongresmenów, by usunąć flagę Konfederacji. Jak podkreślała, jest to konieczne już, ze względu na strzelaninę w kościele metodystów w Charlston, gdzie biały mężczyzna zabił dziewięciu Afroamerykanów. Jej zdaniem flaga, którą „niektórzy konserwatyści uważają za symbol dumy Południa i wyraz dziedzictwa po przodkach, dla większości Murzynów, którzy stanowią jedną trzecią populacji stanu, jest przypomnieniem rasistowskiej przeszłości.”
Dylann Roof – niedawno oskarżony został o zamordowanie dziewięciu Afroamerykanów w Charlston – tłumaczył, że zrobił to, ponieważ „czarni gwałcą białe kobiety i przejmują Amerykę”. Mężczyzna miał się fotografować z flagą Konfederacji, stąd wielu posłów Partii Demokratycznej wykorzystało morderstwo jako pretekst do usunięcia „symbolu niezależności Południa”. Podczas nocnej debaty doszło do wspólnego wspominania przodków, biorących udział w wojnie domowej. Czarni Demokraci sfrustrowani zaciekłą wymianą zdań Republikanów i błaganiem o okazanie łaski żołnierzom wojny secesyjnej mówili, że są zażenowani całą sytuacją.
Republikanka Jenny Horne – potomkini Jeffersona Davisa, prezydenta Konfederacji – stanęła po stronie zwolenników usunięcia flagi. Skarciła innych członków własnej partii za opóźnianie głosowania. Płakała, kiedy wspominała pogrzeb zabitego kolegi, senatora Clementa, proboszcza kościoła metodystycznego, który został zastrzelony przez Roofa.
Przeciwnicy usunięcia flagi mówili o dziadkach, którzy walczyli z „jankesami” „nie z powodu nienawiści do Murzynów czy wspierania niewolnictwa, ale dlatego, że ich ziemia została najechana”. Demokraci besztali przeciwników zniesienia flagi mówiąc, że cały świat patrzy i ma nadzieję, że Karolina Południowa naprawdę się zmieni i przestanie kultywować „brzydką tradycję uprzedzeń i dyskryminacji”, zasłaniając się dziedzictwem po przodkach.
Debata w stanowym kongresie rozpoczęła się niecały dzień po tym, jak Izba Reprezentantów przyjęła ustawę w sprawie zakazu demonstrowania flagi Konfederacji na zabytkowych cmentarzach federalnych, gdzie spoczywają żołnierze polegli podczas wojny secesyjnej. Zginęło w niej ponad 600 tys. żołnierzy, w żadnej innej wojnie nie poległo tak wielu Amerykanów.
Źródło: yahoo.com, AS.