W środę w amerykańskim Kongresie rozpocznie się drugie przesłuchanie w sprawie nigeryjskiej grupy terrorystycznej Boko Haram. Eksperci ds. polityki międzynarodowej zauważają, że jest to najwyższy czas do zmiany amerykańskiej polityki wobec tej organizacji.
Pierwsze przesłuchanie miało miejsce w listopadzie 2011 roku, trzy miesiące po zamachu w Abudży. Wówczas to Republikanin Jackie Speier z Kalifornii obiecał, że USA będą „budować skuteczną strategię postępowania wobec Boko Haram”. W marcu tego roku generał Carter Ham, szef Dowództwa Stanów Zjednoczonych ds. Afryki przestrzegł przed planami Boko Haram, zamierzającej rozszerzyć sferę swych ataków. Wspominał o zagrożeniu zamachami wymierzonymi w interesy amerykańskie i europejskie.
Wesprzyj nas już teraz!
Do dziś jednak administracja Obamy nie opracowała właściwej strategii wspierającej działania nigeryjskich władz, teoretycznie mających zwalczać rewoltę Boko Haram. Organizacja znana jest z przeprowadzania krwawych zamachów na anglojęzyczne szkoły i świątynie katolickie. Do tej pory w ciągu zaledwie trzech lat z rąk dżihadystów z Boko Haram (nazwa oznacza „zachodnia edukacja jest grzeszna”) zginęło ponad 4 tys. osób. Przywódca islamskiej sekty, Abubakar Shekau, za którego głowę wyznaczono nagrodę w wysokości 7 mln dolarów, obiecał ostatnio, że „dżihad wkrótce zawita do Ameryki”.
Ostatnio bojówkarze islamscy zaczęli napadać również na cudzoziemców. To co do niedawna uważane było wyłącznie za problem nigeryjski, staje się więc problemem międzynarodowym. Nigeryjscy bojownicy nie ograniczają się jedynie do krajowych celów. W lutym wyspecjalizowany oddział terrorystów z Al. Kaidy porwał siedmiu członków francuskiej rodziny w Kamerunie. Zakładnicy trafili do siedziby Boko Haram w Nigerii. Dżihadyści uwolnili ich za okup w wysokości ponad 3 mln dolarów.
Eksperci amerykańscy przestrzegają, że jeśli USA nie wesprą nigeryjskiego rządu walczącego z dżihdystami Boko Haram, nie uda się pokonać ponad 6 tys. bojowników wyposażonych nawet w pociski przeciwlotnicze, skradzione z Libii i Mali. Będą oni stanowić coraz większe zagrożenie dla Zachodu.
Źródło: wallstreetjournal.com, AS.