Niemiecka minister środowiska chciałaby polepszyć jakość powietrza miejskiego wprowadzając surowe restrykcje dla pojazdów z tzw. silnikiem Diesla. Przedstawiła już projekt rozporządzenia, którego zastosowanie miałoby ograniczyć obecność dwutlenku azotu w powietrzu.
Minister Barbara Hendricks z lewicowej partii SPD zaproponowała, by ostateczna decyzja należała do władz miejskich, które mogłyby zakazywać tzw. silników Diesla. Miasta miałyby do wyboru trzy drogi wcielenia takich restrykcji w życie.
Wesprzyj nas już teraz!
Po pierwsze, mogłyby powstać specjalne strefy miejskie, do których wjeżdżać mogłyby jedynie samochody spełniające określone wymagania techniczne, co wykluczałoby między innymi właśnie pojazdy z tzw. silnikiem Diesla. Po drugie, miasta miałyby otrzymać możliwość wykluczania ze swojej przestrzeni samochodów ze starszymi silnikami wysokoprężnymi, dopuszczając jednak te nowe; ewentualnie mogłyby też wydzielić kilka konkretnych ulic, po których pojazdy dieslowskie miałyby prawo się poruszać. Trzecia opcja zakłada, że miasta mogłyby naprzemiennie wpuszczać na swoje ulice samochody z rejestracjami parzystymi oraz nieparzystymi, tak, by w prosty sposób o połowę zmniejszyć ruch. Ostatnią możliwością byłoby bliżej niesprecyzowane wymuszanie przesiadania się na samochody elektryczne, rowery albo komunikację miejską. Ostatecznie miasta mogłyby także nic nie robić.
Pomysł Barbary Hendricks nie podoba się jednak innym ministerstwom. Rzecznik ministerstwa transportu Sebastian Hille powiedział, że według jego przełożonych nie ma obecnie potrzeby wprowadzania żadnych nowych regulacji. Ministerstwo transportu jest też zasadniczo przeciwne tak daleko idącym ograniczeniom. Resort uważa, że najlepszym rozwiązaniem problemu zanieczyszczonego powietrza jest wspieranie produkcji samochodów elektrycznych. Z kolei minister gospodarki Sigmar Gabriel sądzi, że należy raczej położyć nacisk na rozwój transportu miejskiego, także na tym odcinku starając się o zwiększenie udziału pojazdów napędzanych elektrycznie.
Inne stanowisko zajął szef frakcji Zielonych w Bundestagu Anton Hofreiter, twierdzący, że propozycja minister Hendricks jest zbyt ograniczona i już dawno nadszedł czas na wprowadzenie przymusowego ograniczania ruchu samochodowego.
Rząd niemiecki znajduje się w tej sprawie pod presją Komisji Europejskiej, uważającej, że Berlin dopuszcza do zbyt dużego zanieczyszczenia powietrza szkodliwymi substancjami. W ubiegłym roku Komisja wszczęła specjalne postępowanie przeciwko Niemcom, chcąc wymusić na nich zmiany.
Źródło: Deutschlandfunk.de
Pach