Nasila się problem przemocy wymierzonej przeciwko policji w Szwecji. W skandynawskim kraju istnieje 14 stref, gdzie państwowym służbom grozi niebezpieczeństwo. Znacząco nasiliły się także ataki na strażaków i sanitariuszy. Strefy, gdzie funkcjonariusze publiczni są zagrożeni wyróżniają się znaczącym udziałem populacji imigrantów. Szwedzkie media boją się jednak nazywać rzeczy po imieniu. Wolą mówić o zagrożeniu ze strony „młodzieży”.
W niektórych strefach szwedzkie służby pożarnicze i sanitarne interweniują wyłącznie w asyście policji. Dochodzi bowiem do ataków z użyciem noży, pocisków, a nawet – przynajmniej w jednym przypadku – granatów ręcznych. Tego typu przypadki zdarzają się już od dawna. Obecnie jednak ich częstotliwość istotnie wzrosła.
Wesprzyj nas już teraz!
10 maja szwedzka policjantka została pchnięta nożem przez mieszkańców miejscowości Boras, gdy reagowała na skargę dotyczącą wywoływania pożarów przez tamtejszą „młodzież”. Chuligani napadli także na jej kolegów oraz policyjny samochód. Atakowani są również sanitariusze i strażacy.
Strefy, gdzie porządek prawny de facto nie obowiązuje, znane jako „no go zones”, określa się w Szwecji jako „kłopotliwe rejony”. Media unikają zrzucania winy na imigrantów, określając napastników neutralnym mianem „młodzieży”.
Tego typu strefy stanowią problem nie tylko w Szwecji, lecz także w innych krajach ze znacznym odsetkiem ludności imigrantów. W 2015 r. Gatesone Institute opublikował raport dotyczący no-go zones we Francji. Są to regiony, gdzie policja i żandarmeria nie jest w stanie wymusić przestrzegania krajowego ładu prawnego. Panuje w nich szariat – islamskie prawo religijne. Mówi się o alternatywnym społeczeństwie islamskim inspirowanym przez radykalnych muzułmańskich kaznodziejów.
Źródła: breitbart.com / gatestoneinstitute.org
mjend