Blisko 70-stronicową analizę na temat tzw. eutanazji przygotował francuski Narodowy Komitet Etyki. Zawierający 121 opinii dokument, nosi tytuł „Koniec życia, autonomia osoby, pragnienie śmierci” i – według „L`Osservatore Romano” – zasługuje na uważną lekturę.
Ferdinando Cancelli, autor omówienia w watykańskim dzienniku, zauważa, że poglądy, zawarte w raporcie, pozwalają zrozumieć, dlaczego Komitet nie przyznał osobie stojącej na progu śmierci prawa do «dostępu do czynności medycznej, której celem jest przyśpieszenie zgonu», a więc do wspomaganego samobójstwa. Są tam też ważne dane, usprawiedliwiające niepokój, że otwarcie prawodawców na «łagodną śmierć», może doprowadzić do niebezpiecznych nadużyć.
Znamienny jest tu przypadek Szwajcarii. Chociaż tamtejsze prawo nie zezwala na eutanazję, to wspomagane samobójstwo jest możliwe mimo braku prawodawstwa federalnego lub kantonalnego, z jedynym ograniczeniem, by «czynność ta nie była uzasadniana pobudkami egoistycznymi», co stanowi zresztą rzecz bardzo trudną do ustalenia. Rzeczywistość szwajcarską, czytamy w raporcie, tworzą stowarzyszenia bardzo aktywne również w dziedzinie marketingu i reklamy, o wielkich obrotach (przewyższających milion franków szwajcarskich rocznie), potrafiących przyciągać klientów z zagranicy.
Wesprzyj nas już teraz!
Francuski dokument przytacza jeszcze bardziej oczywiste nadużycia: w 2007 dokonywano samobójstw w takich miejscach jak samochody i kampery; z braku „klasycznego» pentobarbitalu sodu, podawanego doustnie, przynajmniej w jednym przypadku zastosowano hel; coraz częściej akceptowani są kandydaci na samobójców, którzy nie są śmiertelnie chorzy, a nawet w ogóle nie są chorzy; pomaga się umierać również osobom cierpiącym na choroby i zaburzenia psychiczne”. Bardzo podobnie jest pod tym względem w Holandii, gdzie sytuacja jest tak poważna, że już w 2009 roku ONZ wyraził niepokój w związku ze wzrostem tego rodzaju przypadków (osoba, która prosi tam o wspomagane samobójstwo, «musi mieć co najmniej 12 lat»).
Jaką rolę na tym tle odgrywa leczenie paliatywne? Wiadomo, że zwolennicy „łagodnej śmierci” twierdzą nieustannie, że medycyna i logika paliatywna mogą współistnieć, tak jakby ta ostatnia była w stanie rozwiązać trudne przypadki. Opinia 121. mówi jasno: wcale tak nie jest. „Istnieje ryzyko, że pacjenci, którzy mogliby odzyskać chęć życia, nie byli leczeni w sposób, do którego mieli prawo” – stwierdza raport Komitetu.
Interesujące są również dane wskazujące, do kogo kierowane są najczęściej prośby o „łagodną śmierć”: w 50 proc. przypadków są to lekarze ogólni, w 40 proc. różni specjaliści, a tylko w 10 proc. specjaliści w zakresie medycyny paliatywnej.
Również powyższe dane wskazują, że konieczna jest głęboka refleksja nad końcem życia, z nadzieją, że doświadczenia innych pomogą uniknąć fałszywych dróg już wypróbowanych.
Źródło: KAI