5 listopada 2024

Przedstawiony 18 października projekt ustawy o związkach partnerskich uzasadnia wprowadzenie do polskiego sytemu prawnego nowej instytucji domniemaną „potrzebą społeczną zwiększenia ochrony prawnej rodzin tworzonych przez pary tej samej i różnej płci, które nie zawierają małżeństw”. Jednak zarówno Konstytucja RP, jak i prawo naturalne oraz Boże jednoznacznie wskazują, iż tego typu związki nie powinny być aprobowane i sankcjonowane prawnie.

 

Małżeństwo pod szczególną ochroną RP

Wesprzyj nas już teraz!

Artykuł 18. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku w rozdziale określającym naczelne zasady państwa stanowi, że „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.

Nie ma wątpliwości, że naczelnym zadaniem władz państwowych jest ochrona małżeństwa i rodziny. Wspomniany wyżej art. 18. znajduje się w zatytułowanym „Rzeczpospolita” rozdziale I, który jest najobszerniejszy i normuje podstawowe zasady ustrojowe państwa polskiego. Przepisy zawarte w rozdziałach I, II i XII jest najtrudniej zmienić, na co wskazuje Dominik Kwitliński w artykule zamieszczonym w „Kortowskim Przeglądzie Prawniczym” na temat „związków partnerskich w świetle konstytucyjnej definicji małżeństwa”.

Świadczy to o tym, jak ważna jest ochrona małżeństwa i rodziny w polskim porządku prawnym. Ma to wpływ na wykładnię przepisów w razie kolizji norm konstytucyjnych. Normy zawarte w rozdziale I „mają charakter zasad o szczególnej doniosłości” i – na co zwrócił uwagę Kwitliński za wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2003 roku – „należy im dawać pierwszeństwo przed innymi normami Konstytucji, dlatego że wyrażają najważniejsze treści prawne ustroju, a pozostałe postanowienia konstytucyjne pełnią w stosunku do nich rolę mniej lub bardziej służebną i szczegółowe postanowienia konstytucyjne muszą być interpretowane w zgodzie z podstawowymi zasadami ustroju, a nie w oderwaniu od nich”.

Sąd Najwyższy stwierdził z kolei, że „konstytucyjne znaczenie małżeństwa dla istnienia rodziny uzasadnia szczególne unormowania o charakterze protekcyjnym i promocyjnym w systemie prawa, a w szczególności z zakresu prawa rodzinnego, spadkowego, mieszkaniowego, socjalnego, a nawet podatkowego. Nie mogą być one kwestionowane z powołaniem na inne normy Konstytucji, w szczególności art. 32. Konstytucji (zasada równości, zakaz dyskryminacji), dlatego że z artykułu 18. Konstytucji wynika (i jest to zasada ustrojowa) przyznanie heteroseksualnej parze małżeńskiej ochrony i udogodnień, jakie nie przysługują parom, które nie chcą lub nie mogą zawrzeć małżeństwa”.

Powstrzymajmy związki partnerskie! Wierni apelują do biskupów o stanowczy głos w obronie rodziny

SN jednoznacznie stwierdza, że tylko małżeństwu, czyli związkowi kobiety z mężczyzną przysługuje ochrona konstytucyjna (ochronę małżeństwa należy interpretować przez pryzmat naczelnej zasady ustrojowej zawartej w art. 18. Konstytucji RP). Taka sama ochrona nie przysługuje żadnym innym związkom homoseksualnym czy heteroseksualnym. Nie przysługują im również udogodnienia przewidziane dla małżeństw i jest to zgodne z art. 32. Konstytucji RP (zasada równości, zakaz dyskryminacji).

Trzeba ponadto wyraźnie powiedzieć, że „zgodnie z art. 18. Konstytucji RP związek dwóch lub więcej osób tej samej płci pozostających we wspólnym pożyciu nie jest małżeństwem, a połączone tym związkiem osoby nie stanowią rodziny. W ten sposób wykluczona jest możliwość przyznania takiemu związkowi ochrony i opieki przysługującej małżeństwu. W świetle Konstytucji małżonkowie bezdzietni nie są rodziną. Stają się nią z chwilą przyjścia na świat dziecka, bowiem od tej chwili nie będąc krewnymi mają jednak wspólnego krewnego. Inaczej przyjmuje się na tle art. 23. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego z uwagi na jego sformułowanie, które stanowi: Małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w małżeństwie. Są obowiązani do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli”. Słownikowa definicja rodziny to „małżonkowie i ich dzieci”, wyjaśnia dalej Kwitliński.

Mimo zmian obyczajowości, większej rozwiązłości i permisywności, nie zmieniła się doniosła funkcja społeczna rodziny. A w świetle fatalnych danych demograficznych, w interesie całego narodu jest aby powstawały trwałe związki małżeńskie, w których będą przychodzić na świat dzieci i w których będą one mogły być wychowywane. Wszak temu miał służyć m.in. program 500+, a później 800+.

Prawo naturalne i prawo Boże przeciw legalizacji „związków partnerskich”

Można by poprzestać na konstytucyjnym źródle prawa, by zamknąć dyskusję na temat możliwości wprowadzania nowego typu związków do kodeksu cywilnego.

Jednak również z punktu widzenia prawa naturalnego i Bożego, wspieranie „związków partnerskich” tej samej płci jest niedopuszczalne. Zwróciła na to uwagę Kongregacja Nauki i Wiary w „Uwagach dotyczących projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi” z 3 czerwca 2003 r. – dokumencie przygotowanym przez ówczesnego prefekta Kongregacji, kardynała Josepha Ratzingera i sekretarza Angela Amato. Przypomnieli oni naukę Kościoła na ten temat.

Hierarchowie zaznaczyli, że małżeństwo kobiety z mężczyzną jako podstawa rodziny i trwałości społeczeństwa musi być chronione, bo wynika to z moralnego prawa naturalnego, a politycy nie mogą godzić się na regulacje związków jednopłciowych.

Już na samym początku dokumentu czytamy: „Nauczanie Kościoła o małżeństwie i o komplementarności płci podejmuje prawdę wskazaną przez prawy rozum (recta ratio) i jako taką przyjętą przez wszystkie wielkie kultury świata. Małżeństwo nie jest jakimkolwiek związkiem między osobami. Zostało ono ustanowione przez Stwórcę w swej istocie, zasadniczych właściwościach i celach. Żadna ideologia nie może pozbawić ludzkiego ducha pewności, że małżeństwo istnieje tylko między dwiema osobami różnej płci, które przez wzajemne osobowe oddanie, im właściwe i wyłączne, dążą do jedności ich osób. W ten sposób udoskonalają się wzajemnie, by współpracować z Bogiem w przekazywaniu i wychowaniu nowego życia ludzkiego”.

Powstrzymajmy związki partnerskie! Wierni apelują do biskupów o stanowczy głos w obronie rodziny

Kongregacja stwierdza wyraźnie: „Nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny. Małżeństwo jest święte, natomiast związki homoseksualne pozostają w sprzeczności z naturalnym prawem moralnym. Czyny homoseksualne bowiem wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”.

„W wypadku prawnego zalegalizowania związków homoseksualnych bądź zrównania prawnego związków homoseksualnych i małżeństw wraz z przyznaniem im praw, które są właściwe temu ostatniemu, konieczne jest przeciwstawienie się w sposób jasny i wyrazisty. Należy wstrzymać się od jakiejkolwiek formalnej współpracy w promowaniu i wprowadzaniu w życie praw tak wyraźnie niesprawiedliwych, a także, jeśli to możliwe, od działania na poziomie wykonawczym. W tej materii każdy może odwołać się do prawa odmowy posłuszeństwa z pobudek sumienia”.

Dokument Kongregacji Nauki Wiary jest polecany wszystkim politykom, by zrozumieli dlaczego sankcjonowanie prawne związków partnerskich jest niedopuszczalne w żadnych okolicznościach.

Sprzeciw SKCh im. Ks. Piotra Skargi wobec prób legalizacji homo-związków

Zdając sobie sprawę z ogromnego zagrożenia wynikającego z legalizacji związków partnerskich tej samej płci czy nawet heteroseksualnych, Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi od samego początku powstania przed 25 laty sprzeciwiało się wszelkim próbom ich usankcjonowania.

Warto w tym kontekście przypomnieć kulisy podjętej próby zalegalizowania związków tej samej płci jeszcze przed wejściem Polski do UE.

Lobby homoseksualne, wspierane przez SLD i inne partie lewicowe, liczyło na szybkie i ciche procedowanie projektu skierowanego do komisji Senatu pod koniec listopada 2003 roku. Niewielu polityków wiedziało o jego istnieniu. Projekt przewidywał rozszerzenie praw i obowiązków małżonków na tzw. związki partnerskie, takie jak: prawo do używania nazwiska partnera, obowiązek zaspokajania potrzeb „rodziny”, ustalanie wspólności majątkowej, prawo do dziedziczenia po sobie nawzajem, obowiązek opieki nad dziećmi partnera i płacenia alimentów, przyznanie uprawnień podatkowych itp.

Propozycja lewicy wymagała – tak jak obecna – nowelizacji wielu ustaw, zmieniając de facto prawną definicję małżeństwa, rodziny i rodziców.

Lobby homoseksualne nie spodziewało się zdecydowanej reakcji. Zakładano, że Polacy pomyślą, iż „w katolickim kraju” taka ustawa nigdy nie będzie miała szans na uchwalenie. Wszak zapewniali o tym sami politycy „prawicowi”.

SKCh zaalarmowało opinię publiczną, nawołując do wyrażenia sprzeciwu. 8 grudnia 2003 roku Stowarzyszenie zamieściło w „Rzeczpospolitej” (największym i najbardziej wpływowym dzienniku w owym czasie) płatne ogłoszenie zatytułowane „Legalizacja związków osób tej samej płci – wyzwanie dla katolickiej Polski”, wskazując na niebezpieczeństwa moralne i społeczne, jakie wiążą się z usankcjonowaniem takich układów.

Oświadczenie ukazało się także w formie broszury, którą rozesłano do wszystkich biskupów i parafii w Polsce (około 10 tysięcy egzemplarzy). Oprócz tego publikacja wraz z materiałami na temat psychologicznych, społecznych i medycznych konsekwencji praktyk homoseksualnych trafiła do wszystkich posłów i senatorów. Organizowano także konferencje.

W tym samym czasie Stowarzyszenie przeciwstawiło się homo-ofensywie aktywistów i paradom przez nich organizowanym. W 2003 roku, podczas obchodów „Dni Kultury Lesbijskiej i Gejowskiej” w Krakowie, punktem kulminacyjnym miała być parada, której trasa przebiegała z Rynku Głównego na Wawel, i która miała się odbyć w dniu procesji św. Stanisława, patrona miasta. Jeszcze przed planowaną imprezą, celowo prowokującą katolików, SKCh rozesłało 280 tysięcy ulotek do mieszkańców prastarej stolicy Polski. Wzywało do wysyłania pocztówek protestacyjnych na adresy prezydenta miasta i rektora pobliskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie odbywała się większość wydarzeń „Dni Kultury Lesbijskiej i Gejowskiej”. Reakcja była imponująca. Ratusz i biura uniwersytetu zalało ponad 30 tysięcy pocztówek protestacyjnych. Urząd Miasta Krakowa nie ugiął się, zezwolił na paradę w dniu 7 maja. Demonstracja spotkała się jednak ze spontaniczną społeczną blokadą przy Wawelu.

Niezrażone porażką organizacje homoseksualne próbowały zorganizować kolejną paradę 11 czerwca, dzień po Bożym Ciele, tym razem na ulicach stolicy. Prominentny działacz homo-lobby planował skierować petycję popierającą projekt ustawy o związkach partnerskich do marszałka Sejmu.

Podobnie jak w Krakowie, SKCh rozesłało ponad 730 tysięcy ulotek do mieszkańców stolicy, nawołując aby wysyłali protesty do prezydenta miasta i marszałka Sejmu. W obliczu powszechnej dezaprobaty dla proponowanej imprezy (marszałek otrzymał ponad 10 tys. pocztówek protestacyjnych) prezydent Lech Kaczyński zabronił marszu.

Z powodu zaangażowania SKCh, które pokrzyżowało plany lobby homoseksualnego, 6 sierpnia 2004 roku do siedziby Stowarzyszenia przyszło pismo z Poczty Polskiej, w którym odmówiono dalszego rozpowszechniania ulotek protestacyjnych. Państwowy koncern tłumaczył się z własnych bezprawnych działań cenzuralnych tym, że w sprawie naciskała ówczesna wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka, matka obecnej minister edukacji, kierująca w owym czasie Ministerstwem Infrastruktury. Naciskała także Kampania Przeciw Homofobii, największa wówczas organizacja homoseksualna w Polsce.

W odpowiedzi Stowarzyszenie złożyło zawiadomienie do Prokuratury, podnosząc, że doszło do umyślnego ograniczenia jego ustawowych praw. Ponadto skargi trafiły na adresy Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ostatecznie sprawa znalazła swój finał w Sejmie, gdzie interweniowali posłowie, kierując interpelacje poselskie.

Jednocześnie, wiedząc, że projekt ustawy o związkach partnerskich został zatwierdzony przez komisję senacką i wkrótce może być rozpatrywany na posiedzeniu izby wyższej parlamentu, SKCh zwróciło się z apelem do kierowników urzędów stanu cywilnego. Prośba dotyczyła wyrażenia sprzeciwu wobec projektu ustawy, który zmuszałby urzędników do rejestrowania związków homoseksualnych, tym samym gwałcąc sumienia wielu z nich. Rozesłano ponad 2,4 tysiąca ulotek. Odpowiedzi udzieliło czterystu ośmiu odważnych pracowników USC z 389 jednostek tej instytucji.

Protesty urzędników trafiły do marszałków obydwu izb parlamentu. Pomimo dominującej pozycji SLD w Senacie, projekt ustawy po burzliwej debacie upadł. Ponownie odesłano go do komisji w celu sprawdzenia i wprowadzenia poprawek.

Pod naciskiem lobby homoseksualnego projekt ustawy znalazł się znowu w porządku obrad 3 grudnia 2004 roku. Bez debaty został przyjęty przez Senat większością 38 głosów za, przy 23 głosach przeciw i 15 wstrzymujących się.

Stowarzyszenie dowiedziawszy się – zaledwie z trzydniowym wyprzedzeniem – o planowanym głosowaniu, próbowało wpłynąć na wyniki. Chciało opublikować w dziennikach „Rzeczpospolita” i „Życie” listę senatorów popierających projekt ustawy. Niestety, oba tak zwane dzienniki niezależne odmówiły ujawnienia listy senatorów opinii publicznej. Ostatecznie, projektu w sprawie związków partnerskich i tak nie przyjęto.

W międzyczasie polskie organizacje homoseksualnych aktywistów pozyskały wsparcie analogicznych środowisk z innych krajów Unii Europejskiej oraz od organizacji międzynarodowych. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Niemiec zleciło wówczas swojej placówce dyplomatycznej na terenie naszego kraju przygotowanie raportu na temat sytuacji osób homoseksualnych w naszym kraju. Podobnie, Komisja Praw Człowieka ONZ zaleciła Polsce wprowadzenie ustawowego zakazu dyskryminacji ze względu na płeć, przekonania religijne, pochodzenie etniczne i „orientację seksualną”. Zalecono, by państwo polskie „szczególnie uwrażliwiło” swoich urzędników na kwestię dyskryminacji mniejszości seksualnych i wprowadziło regulacje zapobiegające jej w jakiejkolwiek formie.

W styczniu 2005 roku odbyła się w Krakowie konferencja zatytułowana „Kraków i Norymberga Razem dla Tolerancji”. Miała być symbolem międzynarodowego wsparcia dla działalności organizacji homoseksualnych w Polsce. SKCh złożyło protest na ręce prezydenta miasta i Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie. Odpowiedź brzmiała: „demokratyczna akceptacja homoseksualizmu i związków partnerskich staje się w coraz większym stopniu powszechnie obowiązującym prawem w UE”.

Pod naciskiem lobby homoseksualnego władze Krakowa zezwoliły na zorganizowanie jednego spotkania w ratuszu, choć oficjalnie zdystansowały się od wydarzenia. Jedno ze spotkań konferencyjnych miało odbyć się w siedzibie Stowarzyszenia Polonii, którego celem jest wzmacnianie więzi Polski z rodakami mieszkającymi za granicą. W wyniku interwencji, władze stowarzyszenia natychmiast odstąpiły od porozumienia z homo-lobbystami.

SKCh prowadziło akcje protestacyjne przeciwko paradom równości nie tylko w Krakowie i Warszawie, ale także w Poznaniu. W ciągu całej swojej działalności wysyłało do posłów i senatorów materiały informacyjne (np. kampania „Brońmy małżeństwa i rodziny”), organizowało prelekcje na temat homoseksualnej rewolucji kulturalnej oraz liczne akcje plakatowe przeciwko marszom równości.

W 2005 r., w ramach akcji „Stop promocji homoseksualizmu w Krakowie” Stowarzyszenie przypomniało marsz z roku poprzedniego – podczas którego doszło do zbezczeszczenia Grobu Nieznanego Żołnierza – a także skandaliczne „warsztaty” na temat AIDS dla młodzieży ze szkół średnich w Urzędzie Miasta Krakowa, również zorganizowane w 2004 r. Rozprowadzane były wówczas wśród uczniów materiały promujące perwersyjne praktyki homoseksualne.

Stowarzyszenie informowało mieszkańców, że mają prawo żądać od prezydenta Krakowa, aby zakazał przemarszu homoseksualistów ulicami ze względu na zagrożenie dla moralności publicznej. Rozklejone przez SKCh plakaty niszczone były pod osłoną nocy przez grupy homoseksualne i członków organizatora Marszu Tolerancji – Fundacji „Kultura dla Tolerancji”, co spotkało się z pochwałami „Gazety Wyborczej”.

Powstrzymajmy związki partnerskie! Wierni apelują do biskupów o stanowczy głos w obronie rodziny

W 2006 roku ulicami Krakowa przeszedł kolejny marsz homoseksualistów. Wzięło w nim udział mniej uczestników niż w roku poprzednim. Słabsza również była propaganda laickich mediów. Ostatecznie, z powodu spontanicznego oporu mieszkańców zgromadzonych na Rynku Starego Miasta, lewicowi aktywiści zdołali przejść jedynie niewielką część zaplanowanej wcześniej trasy.

W kontrze do homo-marszy SKCh zaczęło organizować od 2005 roku Marsze dla Życia i Rodziny, by dawać świadectwo prawdzie o fundamentach życia, zagrożonych przez cywilizację śmierci.

W 2009 roku, sprzeciwiając się kolejnej paradzie Piotr Kucharski z SKCh słusznie zauważył, że „zło trzeba piętnować, a nie udawać, iż się nic nie dzieje”, bo na to właśnie liczą rewolucyjni aktywiści. Zyskują „mocny argument, że jest społeczne przyzwolenie na realizację planów niszczenia rodziny”. – Brak reakcji w społeczeństwach zachodnich doprowadził do tego, że teraz mają ociekające homoseksualną pornografią parady, „małżeństwa” homoseksualne adoptujące dzieci, edukację prohomoseksualną w szkołach, a przeciwników ideologii homoseksualnej ściga się jak zwykłych przestępców. My, jako katolicy i chrześcijanie, jesteśmy zobowiązani w sumieniu, aby się temu wszystkiemu przeciwstawić – mówił wówczas Piotr Kucharski.

Niemałym odzewem odbiły się w kolejnych latach prelekcje dr. Paula Camerona, prezesa Family Research Institute, autora kilkuset artykułów naukowych oraz kilkudziesięciu książek z zakresu nauk społecznych i psychologii, byłego doradcy do spraw rodziny rządów USA i Kanady. Po raz pierwszy przyjechał on do Polski na zaproszenie SKCh w 2009 roku. Profesor wziął udział w wielu spotkaniach, podczas których przedstawił zagrożenia dla małżeństwa i rodziny, niesione przez przewrót obyczajowy. Odwiedził Warszawę, Lublin, Kraków, Opole, Wrocław i Radom.

Wizyty Camerona stale oprotestowywała „Gazeta Wyborcza” (zwłaszcza redaktor Piotr Pacewicz), czego efektem było cofnięcie zgody na udział uczonego w konferencji organizowanej na UKSW przez studentów z Koła Naukowego Myśli Politycznej i Prawnej im. Wojciecha Wasiutyńskiego pt.: „Homoseksualizm z naukowego i religijnego punktu widzenia”. Dr Cameron jeszcze pięć razy odwiedzał Polskę na zaproszenie Stowarzyszenia, które wydało z tej okazji opracowanie w języku polskim na temat zagrożeń płynących z praktyk homoseksualnych.

W 2009 roku SKCh w liście do Ministerstwa Edukacji Narodowej wyraziło zaniepokojenie zapowiadaną przez Kampanię Przeciw Homofobii akcją przeprowadzania na terenie placówek oświatowych szkoleń dla nauczycieli o homoseksualizmie. „Jeżeli szkoła ma być wolna od jakichkolwiek ideologii, dlaczego więc ideologia homoseksualna może być promowana w murach szkoły? Co mają myśleć uczniowie, ich rodzice i nauczyciele, którzy uznają homoseksualizm za dewiację nie do pogodzenia z wyznawanym światopoglądem i przekonaniami religijnymi” – napisała organizacja w liście skierowanym do MEN. W odpowiedzi udzielonej przez Zbigniewa Włodkowskiego, podsekretarza stanu w resorcie edukacji, przeczytać można, że wyłączne kompetencje do organizowania szkoleń posiadają dyrektorzy poszczególnych szkół oraz rady szkoły, rady pedagogiczne, rady rodziców i samorząd uczniowski.

Stowarzyszenie skutecznie zaprotestowało przeciwko uchwalonej w maju 2009 roku przez Sejm RP wersji nowej ustawy medialnej, w której pominięto zapis o poszanowaniu chrześcijańskiego systemu wartości i umacnianiu rodziny. W zamian umieszczono zaś zakaz dyskryminacji ze względu na tzw. orientację seksualną. Sejm w trzecim czytaniu przywrócił zapis zobowiązujący media do przestrzegania wartości chrześcijańskich oraz pominął fragment wyróżniający „orientację seksualną” jako znajdującą się pod szczególną ochroną prawa.

SKCh wsparło działania innych organizacji, np. Fundacji Mamy i Taty, która zamieściła w ogólnopolskim dzienniku list otwarty zwracający uwagę na niebezpieczeństwo legalizacji związków homoseksualnych w naszym kraju.

W 2011 roku SKCh interweniowało w związku z zapowiedziami Wydawnictwa Naukowego PWN S.A., że w encyklopedycznych definicjach haseł „homoseksualizm” i „biseksualizm” zostaną dokonane zmiany zbieżne z interesami homolobby.

W tym samym roku – po odrzuceniu 4 lutego przez Sejm RP poprawki, mającej na celu zabezpieczenie prawa polskiego przed próbami narzucenia z zewnątrz legalizacji związków homoseksualnych – SKCh wystąpiło z apelem otwartym do senatorów, by przywrócili do projektu ustawy Prawo prywatne międzynarodowe odrzuconą przez Sejm poprawkę. Apel noszący tytuł: „Wobec niebezpieczeństwa legalizacji w Polsce związków homoseksualnych” został opublikowany m. in. w „Rzeczpospo­litej”. Inicjatywę tę wsparło wiele osób z całej Polski, wysyłając tysiące apeli do senatorów w tej sprawie. Niestety, politycy apel Polaków zlekceważyli.

W 2013 roku, w odpowiedzi na działania premiera Donalda Tuska, który chciał zmusić parlamentarzystów do zalegalizowania „związków partnerskich”, grupa katolików wspartych przez SKCh zwróciła się do Polaków z apelem o wysłanie protestu w tej kwestii. Do mieszkańców Warszawy oraz rodzinnego miasta premiera Tuska – Gdańska, trafiło ponad milion listów. Dezaprobatę dla legalizacji związków homoseksualnych można było wyrazić także w formie elektronicznej za pośrednictwem strony www.protestuj.pl. W skrzynce poczty e-mail Prezesa Rady Ministrów znalazło się ponad 80 tysięcy pism, zaś bliżej nieokreślona ich liczba została wysłana drogą tradycyjną.

Powstrzymajmy związki partnerskie! Wierni apelują do biskupów o stanowczy głos w obronie rodziny

Wykluczanie w imię „niewykluczania”, eskalowanie roszczeń kosztem praw i wolności innych

Również obecnie SKCh przeciwstawia się kolejnej próbie legalizowania tak zwanych związków partnerskich, co miałoby daleko idące konsekwencje w postaci ograniczenia praw ogromnej rzeszy Polaków w imię „niewykluczania” przedstawicieli marginalnych społeczności tzw. mniejszości seksualnych. Tak to się odbywało i odbywa we wszystkich krajach, w których zdecydowano się na taki krok.

Dobitnie to pokazują regulacje wprowadzone przez władze Kanady, gdzie w połowie ubiegłego wieku, w imię „konstytucyjnego prawa do maksimum wolności osobistej, cielesnej i seksualnej w kontekście maksimum dóbr publicznych dla wszystkich” rozpoczął się demontaż porządku prawnego i społecznego poprzez normalizację aborcji, homoseksualizmu, tak zwanej inkluzji itd. Na kolejnym etapie pojawiły się ostrzeżenia oficjalnych władz, mające na celu stłumienie krytycznych głosów podnoszonych przeciwko niemoralnym praktykom i dewiacjom. Potem nastała era „poprawności politycznej” i „akcje zawstydzania” niepokornych. W końcu wprowadzono ustawowe zakazy, kary i ściganie przez organy zastępcze, np. trybunały praw człowieka, oraz bezwzględne nakazy przestrzegania nowych regulacji pod groźbą cofnięcia licencji i prawa do wykonywania zawodu.

Współczesne demokracje liberalne w imię „tolerancji i niewykluczania” ingerują głęboko w stosunki społeczne i osobiste, konsolidując władzę. Zaczyna się od legalizacji „związków partnerskich”. Kolejnym etapem jest ich formalne zrównanie z małżeństwami poprzez legalizację tzw. małżeństw jednopłciowych (bo partnerzy czują się „stygmatyzowani” w „związkach partnerskich”; takie były argumenty za legalizacją tak zwanych homo-małżeństw w Wielkiej Brytanii) ze wszystkimi tego konsekwencjami. Potem będą musiały pojawić się regulacje dotyczące transseksualistów, biseksualistów itd. Można powiedzieć, że pojawia się niekończąca praca dla polityków, „muszących” przyjmować coraz więcej regulacji prawnych, by sankcjonować rożne dewiacyjne relacje i zależności między osobami ze „spektrum płci tęczowych” (gender). Dobrze to widać na przykładzie batalii transseksualistów o nowe unormowania w USA (dostęp do szatni, sportowych dyscyplin kobiecych itp.).

Jest oczywistym, iż zezwalając państwu na ingerencję tak głęboko w sferę prywatną, pozbawia się de facto wielu praw i wolności innych obywateli, stale generując konflikty społeczne. Nie sprzyja to budowaniu ładu społecznego i dobru wspólnemu, na straży których powinna stać władza.

Dlaczego nie można legalizować tak zwanych związków partnerskich

Kongregacja Nauki Wiary słusznie zwróciła uwagę, że „dla poparcia legalizacji związków homoseksualnych nie można przywoływać zasady szacunku i niedyskryminacji wobec każdej osoby. Bowiem czynienie różnic między osobami albo odmowa uznania prawnego czy przyznania pewnego świadczenia społecznego nie są dopuszczalne tylko wtedy, gdy pozostają w sprzeczności ze sprawiedliwością. Nieprzyznanie statusu społecznego i prawnego małżeństwa formom życia, które nie są i nie mogą być małżeńskimi, nie przeciwstawia się sprawiedliwości, ale przeciwnie, jest przez nią wymagane”.

Nie można również „powołać się w sposób racjonalny na zasadę słusznej autonomii osobistej. Inną jest rzeczą to, że pojedynczy obywatele mogą swobodnie zajmować się działalnością, dla której żywią zainteresowanie, oraz że działania te generalnie mieszczą się w powszechnym prawie cywilnym do wolności; zupełnie inną zaś jest to, że działania, które nie wnoszą znaczącego ani pozytywnego wkładu w rozwój osoby i społeczności, miałyby otrzymać od państwa specyficzne i określone uznanie prawne. Związki homoseksualne nie realizują, nawet w najdalej idącej analogii, zadań, ze względu na które małżeństwo i rodzina zasługują na właściwe i specyficzne uznanie prawne. Istnieją natomiast słuszne racje, by stwierdzić, że takie związki są szkodliwe dla prawidłowego rozwoju społeczności ludzkiej, szczególnie jeśli dopuściłoby się do wzrostu ich efektywnego wpływu na tkankę społeczną”.

Kongregacja Nauki Wiary dodaje, że „związki homoseksualne (…) nie wymagają szczególnej uwagi ze strony ustawodawstwa prawnego, ponieważ nie odgrywają wspomnianej roli dla dobra wspólnego”. Nie gwarantują następstwa pokoleń i przez to nie przyczyniają się dla dobra publicznego. Stąd też prawo cywilne nie musi im nadawać znaczenia instytucjonalnego.

Również – jak wskazuje urząd Kościoła – „nie jest słuszna argumentacja, według której zalegalizowanie prawne związków homoseksualnych jest rzekomo konieczne dla zapobieżenia sytuacji, w której współżyjący homoseksualiści straciliby, ze względu na sam fakt ich współżycia, rzeczywiste uznanie ich powszechnych praw, które mają jako osoby i jako obywatele. W rzeczywistości, mogą oni zawsze odwołać się – jak wszyscy obywatele, na podstawie swej prywatnej autonomii – do powszechnego prawa do ochrony sytuacji prawnych wspólnego interesu. Stanowi natomiast poważną niesprawiedliwość poświęcenie dobra wspólnego i słusznego prawa rodziny w celu uzyskania dóbr, które mogą i muszą być gwarantowane w sposób nie szkodzący całemu organizmowi społecznemu”.

Kongregacja wyraźnie wskazuje na „obowiązek przeciwstawienia się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych” tak przez wiernych, jak i polityków, w szczególności katolików. „Prawne uznanie związków homoseksualnych albo zrównanie ich z małżeństwem oznaczałoby nie tylko aprobatę zachowania wewnętrznie nieuporządkowanego i w konsekwencji uczynienie go modelem dla aktualnego społeczeństwa, ale też zagubienie podstawowych wartości, należących do wspólnego dziedzictwa ludzkości. Kościół nie może nie bronić tych wartości ze względu na dobro ludzi i całej społeczności” – czytamy w dokumencie Kongregacji.

Agnieszka Stelmach

 

Powstrzymajmy związki partnerskie! Wierni apelują do biskupów o stanowczy głos w obronie rodziny

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij