„Rząd chce stworzyć centralny rejestr wszystkich naszych emerytalnych oszczędności, również tych na prywatnych kontach. Właśnie opublikowano projekt zmian”, pisze „Gazeta Wyborcza”.
– Chcemy, aby ludzie w jednym miejscu mieli informacje o wszystkich swoich produktach emerytalnych – w systemie publicznym (ZUS, KRUS), z firmą (PPE, PPK) oraz indywidualnym (IKE, IKZE, OFE) – tłumaczy cytowany przez „GW” Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju. To właśnie PFR ma zarządzać nowym rejestrem.
Pojawiły się podejrzenia, że nowa baza to jednak ryzyko dla obywateli. Rząd uzyska wgląd także do prywatnych oszczędności emerytalnych, poza systemem publicznym. „Część osób zaczęło podejrzewać, że może to oznaczać ograniczenia w wypłacaniu minimalnych emerytur”, czytamy w „Wyborczej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Bo dziś każdy, kto przepracował 20 lat (w przypadku kobiet) lub 25 lat (mężczyźni), może ubiegać się o emeryturę minimalną. I to nawet wtedy, gdy na swoich subkontach w ZUS uzbierał mniej niż najniższa emerytura wynosi. Różnicę dopłaca budżet państwa.
– Dementuję wszystkie zarzuty, że po stworzeniu CIE państwo nie będzie dopłacać do emerytury minimalnej tym, którzy mają dużo prywatnych oszczędności w IKE czy IKZE – odpowiada Bartosz Marczuk. I zaznacza, że przecież rząd zachęca obywateli, by sami oszczędzali na emeryturę, bo stopa zastąpienia w systemie publicznym ZUS będzie coraz niższa. – Nie można więc ludzi karać za to, że oszczędzają – stwierdza cytowany przez „GW” wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”, money.pl
TK