Konwencja o zapobieganiu przemocy wobec kobiet przysparza kolejnych kłopotów rządzącej koalicji. Rośnie sprzeciw wobec Gowina, który nie może liczyć na wsparcie partyjnych kolegów.
Sprawa podpisania konwencji Rady Europy o zapobieganiu przemocy wobec kobiet dzieli Platformę Obywatelską. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz wzywa do szybkiego podpisania i ratyfikowania konwencji, wydaje się ją w tym popierać premier Donald Tusk. Kozłowska-Rajewicz stała się też twarzą konfliktu wewnętrznego, wymierzonego przeciwko ministrowi sprawiedliwości.
Wesprzyj nas już teraz!
Gowin w Krakowie otwarcie stwierdził, że konwencja wymierzona jest w tradycyjny model rodziny. Jak zauważył minister sprawiedliwości, tekst konwencji stanowi wyraz ideologii feministycznej, zawiera też dwuznaczne fragmenty. Według polityka, dokument otwiera drogę do promocji związków jednopłciowych w Polsce. Rozpoczęło to ostrą dyskusję w platformie.
Ministrowi bardzo szybko odpowiedziała pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszką Kozłowską-Rajewicz. Rozpoczęło to publiczną dyskusję, we wtorek minister i pełnomocnik rządu spotkali się w celu przedyskutowania różnic. O ile oboje zgadzają się co do zasadniczych postulatów zawartych w dokumencie, w tym co do ścigania gwałtu z urzędu, to różnice światopoglądowe pozostają. Jak lakonicznie przyznała we wtorek Kozłowska-Rajewicz, „inaczej rozumiemy pojęcie stereotypu”. Nie tak dawno temu, rządowy pełnomocnik do spraw równego traktowania postulowała penalizację mowy nienawiści, co spotkało się z równie krytycznym przyjęciem ze strony ministerstwa sprawiedliwości.
Według komentatorów, światopoglądowy konflikt w Platformie może być wykorzystywany do osłabienia pozycji Gowina. W ciągu ostatniego tygodnia faktycznie, minister sprawiedliwości spotkał się z krytyką jego partyjnych koleżanek. Gowin, realizując projekt niepopularny również w PO, musi się liczyć z rosnącą opozycją. Sytuacja ta jest także wygodna dla części opozycji. Ruch Palikota żąda dymisji ministra, SLD napisał skargę do premiera. Krytykują go silnie polskie środowiska feministyczne.
– Wiara w to, że dokument Rady Europy zmniejszy stopień przemocy wobec słabszych, jest wiarą w cuda – zaznacza Elżbieta Radziszewska, posłanka PO i poprzednia pełnomocnik do spraw równego traktowania. Podobnego zdania jest profesor Krystyna Pawłowicz, prawnik i posłanka PiS. – Konwencja jest sprzeczna z konstytucją, która mówi, że państwo powinno chronić małżeństwo i rodzinę. Konwencja jako przemoc traktuje uważaną za stereotypową działalność kobiet. W ten sposób jako przemoc można zakwalifikować wszystko, co tradycyjne i naturalne. Dokument wprowadza też kuriozalną definicję płci, która mówi, że sami decydujemy, kto jest kobietą, a kto mężczyzną. A przecież o tym decyduje układ chromosomów – zaznacza poseł.
Źródło: rp.pl
mat