Platforma Obywatelska przygotowuje się do wyborów parlamentarnych. Pełniąca obowiązki szefa partii, Ewa Kopacz, postanowiła przy tej okazji spłacić dług wobec polityków kojarzonych niegdyś z prawicą, dziś wysługujących się władzy PO-PSL.
Na listy PO trafił – mimo doświadczenia zakończonego klęską – Michał Kamiński. Gdy pojawił się na listach po raz pierwszy – podczas ubiegłorocznych eurowyborów – część działaczy odmówiła pracy przy jego kampanii. W efekcie Kamiński przepadł, a partia straciła euromandat z Lublina – czytamy w „Rzeczpospolitej”. Tym razem jego kandydatury nie przykryła nawet afera zegarkowa z tym byłym politykiem PiS w roli głównej.
Wesprzyj nas już teraz!
Sfrustrowani są jednak także politycy PO z Mazowsza. Premier Kopacz zdecydowała bowiem wesprzeć Romana Giertycha, niegdyś pierwszego wroga Platformy. Kandyduje on z Mazowsza do senatu, a w jego okręgu partia Kopacz nie wystawiła własnego kandydata.
Takie rozwiązanie zbulwersowało wiele osób z partii rządzącej. Do piątku spekulowano, że może jednak władze Platformy wycofają się z poparcia Giertycha i przedstawią swojego kandydata. Zwolennicy takiego rozwiązania – w tym szef mazowieckiej PO Andrzej Halicki – srogo się zawiedli. Giertych po cichu dostał zielone światło – donosi „Rzeczpospolita”.
W efekcie krytyki decyzji o niewystawianiu kontrkandydata przeciw Giertychowi miejsce na podwarszawskiej liście do Sejmu stracił Paweł Zalewski, do niedawna prominentny polityk Platformy.
Źródło: „Rzeczpospolita”
kra