Jak poinformowali eksperci z biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR), od początku pandemii nie wykryto żadnych ognisk zakaźnych koronawirusa wśród skupisk migrantów. Wymykający się wszelkim regułom fenomen spędza sen z powiek specjalistów.
Od początku pandemii koronawirusa obawiano się sytuacji w obozach dla imigrantów, które mogły stać się ogniskami zakaźnymi COVID-19. „UNHCR ocenia, że około 80 mln ludzi na całym świecie zostało zmuszonych do opuszczenia domów przez konflikty lub prześladowania, a większość z nich żyje w krajach o niskich dochodach, gdzie opieka medyczna jest na bardzo niskim poziomie. Miliony uchodźców zamieszkują obozy, w których dostęp do wody i urządzeń sanitarnych jest ograniczony, a zalecenia dotyczące dystansu społecznego – niewykonalne” – pisze Voice of America.
Nic takiego się jednak nie stało, co potwierdzają wstępne wyniki badań prowadzonych w związku z rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron. Okazuje się, że w obozie dla uchodźców w Kongo zakażenie wykryto jedynie u…55 osób. Podobnie w obozach w Syrii i Jordnanii liczących odpowiednio 80 tys. i 38 tys. uchodźców. Statystyki zakażeń wykazywały znacznie mniejsze poziomy niż w sąsiednich okolicach.
Eksperci tłumaczą fenomen niską liczbą wykonywanych testów oraz rzekomym odcięciem takich skupisk od świata zewnętrznego. Co ciekawe, niskie poziomy zakażeń idą w parze także z bardzo niskim poziomem wyszczepienia. Przykładowo, w obozach na Lesbos, Chios i Samos gdzie akcję szczepień prowadzi rząd Grecji, chęć przyjęcia preparatu wyraziło jedynie 15 proc. uchodźców. Jako, że nie prowadzi się obecnie badań nad poziomem przeciwciał w takich populacjach, nie można też stwierdzić na ile wpływ na niespotykaną sytuację ma wytworzenie naturalnej odporności.
Paul Spiegel, epidemiolog z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa prowadzi obecnie badania nad tym tematem w Bangladeszu, Republice Środkowoafrykańskiej, DRK i Ugandzie. Wyniki zostaną przedstawione w przyszłym tygodniu.
Źródło: dorzeczy.pl / tvn24.pl / gov.pl
PR