Na Korsyce odbyła się manifestacja przeciwko przyjmowaniu imigrantów. Duża grupa osób zebrała się przed budynkiem prefektury, by powiedzieć „nie” planom imigracyjnym władz francuskich.
Inicjatorem protestu był Jean-François Baccarelli, lider korsykańskiego Sojuszu Ekologicznego. Zabierając głos bronił tożsamości narodowej i cywilizacyjnej przed szokiem, jaki chce jej narzucić władza przy pomocy poprawności politycznej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Byliśmy poruszeni zdjęciem małego, utopionego dziecka, ale naród korsykański, korsykańska ziemia nie może przyjąć imigrantów. Propozycja ich przyjęcia jest niemożliwa do spełnienia. Nie można otworzyć drzwi Korsyki! – deklarował polityk. Podkreślał, że mieszkańcy wyspy rozumieją strach ludzi prześladowanych przez Państwo Islamskie, ale na Korsyce jest dużo biedy i państwo powinno przede wszystkim troszczyć się o własnych obywateli.
– Nie chcemy u nas imigrantów, bo jest już dużo problemów wspólnotowych na naszej wyspie, a dorzucanie kolejnych byłoby poważną odpowiedzialnością historyczną. Naród musi być konsultowany i w żadnym przypadku tego typu decyzje nie mogą być podjęte autorytarnie przez polityków, którzy nie zostali wybrani po to, by o tym decydować – twierdził Jean-Francois Baccarelli.
– Dzisiaj trzeba powiedzieć „nie”, bo jutro będzie za późno, a nasza pozycja powinna być zdecydowana i jednoznaczna. Nie jesteśmy rasistami, faszystami ani totalitarystami – tłumaczył. Podkreślał, że Korsyka nie jest w stanie przyjąć przybyszów.
– „Tak” dla pomocy humanitarnej! „Tak” dla demokracji w ich krajach, ale mówimy „nie” dla przyjęcia imigrantów ekonomicznych! Nie bójmy się zdecydowanie okazywać naszej złości, bo głos narodu jest dzisiaj na ulicy – podkreślał Jean-François Baccarelli.
FLC