Dzisiaj

Kościół męczenników. Dr Paweł Milcarek o wyznawaniu Chrystusa aż do śmierci

(Philotheos Skoufos, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons)

26 grudnia Kościół katolicki wspomina św. Szczepana, pierwszego męczennika. Zaraz po tajemnicy Wcielenia kalendarz liturgiczny pokazuje tożsamość Kościoła jako Kościoła męczenników. O tym mówił w PCh24 dr Paweł Milcarek, redaktor kwartalnika „Christianitas”.

Dzieje Kościoła zaczęły się od czasu męczenników. Pierwsze przypadki, które sygnalizują Dzieje Apostolskie, dotyczą jeszcze Kościoła w jego miejscu narodzin, czyli w środowisku żydowskim – wskazał w rozmowie z red. Pawłem Chmielewskim.

Jak przypomniał, wszyscy Apostołowie zginęli jako męczennicy, za wyjątkiem św. Jana. Jest nawet teologiczna opowieść, która wskazuje, że umiłowany uczeń Jezusa był jedynym, który wytrwał pod Krzyżem – i uniknął męczeństwa. Dla chrześcijan męczeństwo było w każdym razie czymś niezmiernie ważnym – co pokazuje choćby zespolenie męczeństwa ze świętością. Na początku w zasadzie wszyscy święci są męczennikami – albo zabitymi za wierność wobec Chrystusa, albo też takimi, którzy nieomal zostali zabici. Starożytni tych drugich określali mianem „wyznawców”.

Wesprzyj nas już teraz!

W Kościele toczyły się przy tym spory na temat tego, jak podchodzić do męczeństwa. Niektórzy wręcz go szukali – i tutaj Kościół był bardzo ostrożny. Wskazywano, że nie należy dążyć do męczeństwa. – Gdyby na przykład ktoś poszedł do świątyni pogańskiej czy na plac i rozbił figury bożków – cóż, piękny zasługujący czyn. Jeżeli jednak ktoś tak zrobił, bo chciał dzięki temu zostać męczennikiem, to wcale nim nie zostaje. Skłonność do szybkiego zapewnienia sobie poklasku i bohaterstwa nie była w kościelnym, ortodoksyjnym duchu – zaznaczył Paweł Milcarek.

Z drugiej strony byli ci, którzy upadali i nie chcieli wyznawać Chrystusa aż za cenę śmierci. Byli to tak zwani „lapsi”, czyli właśnie „upadli”. Przesłuchiwani przez władze rzymskie, oddawali bożkowi ofiarę albo też mówili, że nie są wcale chrześcijanami – trochę tak, jak sam św. Piotr, który wyparł się Chrystusa, kiedy został zapytany czy jest Jego uczniem. W niektórych Kościołach lokalnych „upadłych” trwale wyłączano ze wspólnoty ze względu na surowość obyczajów; jednak po różnych sporach Kościół wypracował jednak praktykę, by po pokutach, niekiedy bardzo ciężkich, ponownie dopuszczać „lapsi”. Ostrożność w tym względzie pokazywała, że przyjęcie strategii „zręcznego przetrwania” za cenę prawdy nie jest właściwą odpowiedzią na prześladowania.

Rozmowa w PCh24 dotyczyła także męczeństwa dzisiaj – w świecie, w którym nie ma prześladowań.

– Jest ryzyko utknięcia nas wszystkich w takim stanie, że granicą czy miarą naszego chrześcijaństwa jest to, czy pójdziemy na roraty. To jest męczeństwo: wstać rano. Jesteśmy trochę w sytuacji uśpienia, korzystamy z czasu pokoju Kościoła. Nota bene, ten czas jest błogosławieństwem – Kościół zawsze modlił się o to, aby żyć w czasie pokoju dla wierzących. Można z tego jednak korzystać lepiej albo gorzej. Na przykład mnisi iroszkoccy opuszczali swoje klasztory i wędrowali na kontynent, gdzie w obcym dla siebie świecie zakładali nowe ośrodki duchowe, chrzcili całe narody. Rozumieli, że podejmują się białego męczeństwa – powiedział.

Przypomniał, że są jednak przecież również dziś chrześcijanie, którzy cierpią prześladowania i oddają życie za wiarę. Diabeł, który jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć, czyni tak w sensie nieomal dosłownym także współcześnie.

Zresztą i my mierzymy się nierzadko z trudnymi sytuacjami. Paweł Milcarek nawiązał do filmu „Oto jest głowa zdrajcy”, który przedstawia postać św. Tomasza Morusa. Widzimy tam człowieka, który nie chce wystawiać się na męczeństwo i go wcale nie szuka, stara się być lojalnym sługą swojego króla, stosować do samego końca prawo. W filmie jest scena sądu nad Tomaszem. Ten stoi w płaszczu, aż dochodzi do momentu, w którym widzi, że już się dalej nie da. Symbolicznym, aktorskim gestem zrzuca płaszcz, wiedząc, że idzie na męczeństwo, wiedząc, jaka jest jego wiara, dlaczego i komu się sprzeciwia – a Komu pozostaje wierny. Zarazem Morus nie staje się nagle jakby jakimś buntownikiem – do końca jest kimś, kto chce być zarówno chrześcijaninem, jak i obywatelem, sługą swojego królestwa.

Rozmówca PCh24 wskazywał, że w męczeństwie bardzo ważne jest świadectwo. Ostatecznie o tym mówi też greckie pojęcie „martyria”, które pierwotnie oznacza „danie świadectwa”. Zapytani o prawdę, mamy powiedzieć prawdę – bo prawda należy się temu, kto pyta. Są tu oczywiście rozważania frapujące moralistów, ale koniec końców jest zawsze tak, jak z tym zrzuceniem płaszcza przez Tomasza Morusa – nawet ktoś najbardziej skłonny do pertraktowania i dialogowania może znaleźć się w sytuacji, w której po prostu ma okazję, by złożyć wyznanie wiary.

Z męczeństwem wiążą się też takie cnoty, jak cierpliwość i wytrwałość. W ostatnich dziesięcioleciach coraz częściej rezygnujemy w Kościele z różnych pobożnych praktyk, które pozwalały tym cnotom się ukazać. Dr Paweł Milcarek wskazał na przykład na modlitwy nocne mnichów. Tu stawką nie jest życie i śmierć, ale sen i spokój. Jeżeli kierujemy się postawą, żeby unikać trudu gdzie tylko się da, to może nas ominąć wiele istotnych rzeczy. Bo choć społeczeństwo chrześcijańskie nie ma być jakąś wielką machiną trudu, to zarazem trzeba się pogodzić z tym, że są rzeczy – często rzeczy ważne – które przychodzą nam rzeczywiście z trudem.

Tymczasem ponoszenie trudu również może być świadectwem. Rozmówca PCh24 wskazał na przykład na nieustanną adorację, która jest na przykład trudem sakramentek w Warszawie. To konkretne godziny i wysiłek ludzi na rzecz ułożenia życia tak, by ktoś nieustannie „tracił czas” przed Bogiem. Podobnych sytuacji może być dużo też w naszym codziennym życiu, kiedy podejmuje się trud zrozumiały tylko w perspektywie wiary. Właśnie wtedy nasz trud staje się świadectwem.

Więcej w nagraniu na PCh24.TV – kliknij TUTAJ

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie