Na wszystkie strony świata tuby tego świata trąbią, jak to Kościół bezlitośnie łupi swoich wiernych z pieniędzy, jak katolickie instytucje cynicznie wyłudzają pieniądze od biednych emerytów. Tymczasem kiedy wczoraj na ulice polskich miast i miasteczek wylegli Owsiakowi poławiacze kasy, gdzie natychmiast skierowali swoje kroki? Gdzie ich było najwięcej? Przed kościołami!
Dlaczego czatowali właśnie tam przed rozpoczęciem Mszy i po ich zakończeniu? Dlaczego w ogóle ta impreza odbywa się w niedzielę? Czyż to nie paradoks?
Wesprzyj nas już teraz!
Przecież zgodnie z retoryką środowiska, które tym geszeftem kręci, wolontariusze powinni stanąć w dzień powszedni u bram korporacji i tam kosić łup obfity od wchodzących i wychodzących młodych, dobrze sytuowanych z dużych ośrodków miejskich.
Dlaczego tak się zatem nie dzieje? Bo Jerzy Owsiak i jego kumple dobrze wiedzą, w jakim kraju żyją. Wiedzą, że zaproponowana powyżej akcja nie przyniosłaby im złamanego grosza. Wiedzą, że w Polsce na bezinteresowną ofiarność można liczyć tylko ze strony katolików, i to nie tych z metryki, lecz tych żyjących przykazaniami Bożymi. Tych właśnie bezpardonowo nagabują przed kościołami. Cała ta hucpa nigdy by się nie udała, gdyby nie fakt, że Polacy w niedzielę masowo chodzą do kościoła (przeto łatwo ich wówczas masowo łapać) i wysłuchane tam słowo Boże wcielają w życie (przeto łatwo na ich katolickim sercu – bo niestety rozumu im czasem brakuje – żerować).
Jerzy Wolak